to chwytam pada ,aby oderwac sie od tego całego bajzla i oddac sie przyjemności .
widzisz, takie podejscie tez nie jest dobre - bo niektorzy, aby oderwac sie od tego "bajzla" uzywaja alkoholu dragów i innych używek (czysta herbata:P) choć nie da się ukryć ze gry to mega pozeracz czasu. partyjka w tekkena ze znajomymi, ktora trwala ok 8 godzin, czy w time splitters (ok 7, "bo chcialem sprawdzic jak sie gra "po linku") a ten czas moglibysmy przeznaczyc na nauke, ale przeciez nauka nie sparwia nam takiej przyjemnosci jak granie
ja gram juz 14 lat - i nie ma dla mnei znaczenia co ktokolwiek mowi o sposobie nauki angielskiego. ja teraz plywam na statkach pasazerskich po swiecie (ostatnio, alaska, karaiby i meksyk), pracuje w barze i moj angielski nie wzial sie z nieba. uczylem sie go grajac. na poczatku ze slownikiem w rece, a pozniej juz z glowy.
pasazerowie sie czesto dziwia ze tak dobrze mowie po angielsku, a ja zawsze im odpowiadam "gram 14 lat i to gry mnie nauczyly"
bo taka prawda, gdy czlowiek robi cos z przyjemnoscia to mu jest latwiej i szybciej sie nauczy, niz mialby sie uczyc na sile (germanski sux - do dziś )
prócz tego poprawiaja zdolnosc kojazenia faktow, historii, daja wiedze ogolna z wielu dziedzin (bardzo ogolną zresztą)
ale co jest największym atutem gier to fakt, że gry łączą ludzi
to taka nowa forma "czata", spotykają się ludzie o identycznych zainteresowaniach (chodzi o gry) i grają razem, gadają później przez net'a, a później na żywo - i tak to się rozwija.