Dawno dawno temu w bardzo odległej galaktyce żył sobie jeden Snejk. Zabijał złych, dobrych też, ale tylko dlatego, że ci dobrzy mieli taką głupią maniere, że okazywali sie dobrzy dopiero w chwili śmierci (Snajper Wolf, Ninja, Psychomantis). Snejk, jak to ma w zwyczaju kazdy hiroł, musi ocalić świat, przed tymi którzy świata ocalić nie chcą. Po drodze próboje ratowac zakładników, co nie zawsze mu wychodzi (prezydent jakiejs korporacji) i zrywa młode laski, które później odstawiają kite. Na koniec niszczy zajebistą zabawkę swego braciaka, za co ten sie strasznie na niego wkur**a i chce go zajebac. Czy mu sie to uda? Nie zdradze. Bo i po co. Przeciez zrobiono drugą czesc wiec chyba kazdy debil sie domysli.