kur**...
Kiedys myslalem, ze bezdomny = przegryw nie z wlasnej winy, ale teraz mega duzo czasu spedzam na miescie i zauwazam, ze jest w sumie tak, jak pisze Cancer i az sie boje, ze w sumie tutaj sie zgadzam z nim.
Od niedawna kosa z bezdomnymi :- /
Ja już od dawna mam podejście, że pomoc bezdomnym = zgadzasz się z tym, by pozostali na ulicy. Dopóki wszyscy im pomagają to im się nie opłaca zakasać rękawów i zabrać się za swoje życie.
Kiedyś widziałem śmieszną sytuacje, żebraka który podbił do domu i prosił o pieniądze, właściciel domu powiedział, spoko, ale niech odśnieży mu podjazd (dał mu łopatę)... Bezdomny zrezygnował.