Ang Lee- ostatnio zauroczył mnie "Uwaga pożądanie"
A ja się przepotwornie wynudziłem na tym filmie. Jak dla mnie Ang Lee jest przegrany po Brokeback Mountain. Niech ktoś mi wytłumaczy dlaczego azjata kręci film o gejach kowbojach (chyba nie ma nic bardziej amerykańskiego niż kowboj). Do tego kowboj zawsze był synonimem męskości (John Wayne, Clint Eastwood) a gej jest jej antonimem jakby nie patrzeć... Aha i nie, nie jestem homofobem
A "Uwaga pożądanie" jako film miłosny nie ma startu do dzieł Wong Kar Wai'a na przykład. Szczerze mówiąc to jest to świetny przykład jak doskonale Wong Kar Wai czuje materię filmu - w takich "Spragnionych miłości" nie dzieję się niemal nic, wszystko jest oparte na drobnych gestach, dialogach a mimo wszystko jest to jedno z najpiękniejszych love story jakie nakręcono. A Ang Lee próbuje być wysmakowany, ambitny z tym, że od jego filmu bije straszna nuda...
nie wiem jak jest z resztą filmów Kim Ki duka ale Wiosna Lato Jesień Zima i... Wiosna nie jest wybitnie trudnym filmem . Piękna wzruszająca opowieść o dorastaniu , ale nic ponad to . Przy takim Stalkerze Tarkowskiego film Kim Ki Duka dosyć łatwo się łyka bez popitki.
Wszystko zależy co to znaczy "trudny film". Bo jeśli oznacza to, ze można go rozpatrywać na wielu płaszczyznach, jest przepełniony treścią i trzeba wykazać się nie lada erudycją by w pełni go odczytać to dzieło Kim Ki Duka JEST filmem trudnym. Jednak różnica między takim Tarkowskim a Koreańczykiem jest taka, że bez pewnego bagażu wiedzy, znajomości kontekstu kulturowaga etc. nie da się odczytać filmów Rosjanina i czerpać z nich satysfakcji natomiast filmy Kim Ki Duka są atrakcyjne na wielu poziomach. I o ile aby je w pełni zrozumieć trzeba wiedzieć co nie co o religiach i filozofii wschodu i o azjatyckiej kulturze, tak ich odbiór i zrozumienie ogólnego sensu jest jakby naturalny. Dlatego też kocham filmy tego reżysera bo jak już pisałem - nawet nie trzeba ich do końca rozumieć, one są po prostu magiczne (ZWŁASZCZA "Pusty Dom" który w swojej tematyce nie ma sobie równych i nokautuje nawet Wong Kar Wai'a IMO). A jak komuś się chce to niech się zagłębia w ich treść, tylko dobrze na tym wyjdzie
Nad dziełem rosyjskiego reżysera trzeba się zastanowić , zgłebić , niejednokrotnie obejrzeć by docenić kunszt twórcy . Kiedyś ludzie mieli na codzień do czynienia z filmami Felliniego , Viscontiego czy Bergmana dlatego nie dziwi fakt ,że coś co wynurza się ponad przeciętnoścw obecnych czasach uznaje się za nie tyle tytuły ambitne co trudne.
Do oglądania Tarkowskiego trzeba przede wszystkim dojrzeć - i nie mam tu na myśli wieku, tylko pewne obycie z kinem. Jego filmy są rzeczywiście trudne (chyba tylko Greenaway prezentuje cięższy kaliber). Dla wielu osób jest to zwyczajnie antykino
. Jednak nie przesadzałbym z tym obyciem widza z przed 30-40 czy tam 50 lat. Wtedy też istniało kino rozrywkowe (złote lata broadway'owskich musicali) i ludzie wcale nie walili drzwiami i oknami na filmy wymienionych przez Ciebie reżyserów (no, może poza Bergmanem który podobnie jak Kim Ki Duk miał talent do nadawania swoim, jakby nie patrzeć, niełatwym filmom pewnej przystępności).
to co mnie akurat osobiscie przeraża to fakt, że ludzie oglądają sieczkę i tą sieczką zapełniają umysły. kino azjatyckie coraz bardziej zaczyna być dotrzegane- to dobrze. jednak wciąż mało osob wybiera takie seanse w kinach. pomimo totalnego realizmu wciąż wierzę, że kinow w tym azjatyckie, przezyje swój renesans i ludzie pokochają dzieła wielkich i małych niekomercyjnych twórców. the end.
Ludzie papke oglądają bo zewsząd są otoczeni komercyjnym ścierwem . Kto będzie czekał do magicznej godziny 00 00 by obejrzeć jakiś klasyk na Jedynce , lepiej właczyć Na Wspólnej bo to tak łudzaco przypomina zycie . Blah . Potem wsyscy łapią się za głowy widzac ,że najlepiej oglądanym filmem od 89 roku są ... Lejdis .
A co do kina azjatyckiego to się zgadzam , sam lubuje się w ich produkcjach , wole 4 razy bardziej Azjatów od Amerykańców , choć i oni czasami robią dobre filmy . Nie przepadam za to za bardzo europejskich produkcji , jedyne odłam wschodni i Skandynawia , reszta tworzy , jakby to powiedzieć bajeczki z pretensjonalnym przesłaniem.
Przesada
. Ja kiedyś czułem taką misję nawracania na "jedyne i właściwe" kino ambitne, niepokojące i dające do myślenia. Jednak przeszło mi
. Kino rozrywkowe wcale nie jest złe i szczerze mówiąc wolę jak ktoś ogląda sobie Transformers i bawi się świetnie niż snobuje się na wielkiego fana kina i przysypia na "Zwierciadle" czy "Pikniku pod wiszącą skałą". Nie każdy musi być kinomanem i szczerze mówiąc nie każdy może nim być
. A tak poza tym to Lejdis było świetną bezpretensjonalną komedią i nie dziwią mnie wyniki kasowe
I proszę nie generalizować bo Amerykanie mają na swoim koncie wiele wybitnych filmów, podobnie jak większość krajów europejskich.
Ależ mi wyszedł mega-post
. Jak ktoś to całe przeczyta to PJONA ;D