To ze ludzie zachowują się głupio nie jest wadą filmu - ludzie po prostu zachowują się glupio, zwłaszcza w ekstremalnych sytuacjach. To ich odróżnia od Davida. Ale ok odpowiem na kilka dopierdółek do mało istotnych rzeczy.
w absurdalnej scenie z operacją Shaw, która po całkowitym rozcięciu mięśni brzucha biega żwawo do końca filmu,
Operacje przeprowadzono na nowoczesnej maszynie, której działanie wzbudza podziw naukowców nawet jak na czasy międzygwiezdnych podróży ("jest ich tylko 12 na świecie"). Można założyć, że jednak potrafi tak przeprowadzić operację że nie trzeba po niej przechodzić długiej rekonwalescencji. Shaw przynajmniej kilka razy zapodała sobie dawkę leku przeciwbólowego, pomimo tego kilka razy upada z powodu szycia. Pisanie że "po całkowitym rozcięciu mięśni brzucha biega żwawo do końca filmu" jest sporym uproszczeniem.
Fiefield, który w postaci pajęczaka dostaje się pod luk statku i nikt tego nie zauważa
Przecież zauważyli, dlatego otworzyli luk. Każdy jest monitorowany, ale pewnie ci którzy zostali uznani za martwych nie tak dokładnie.
Dopierdółka strasznie na siłę.
poważnie, scena z Elisabeth i Holloway'em, gdy ta oznajmia widzowi o swojej bezpłodności, zupełnie beznamiętna scena o fakcie ciąży (do tego Shaw, która na zawołanie zwija się z bólu),
Dopiero się obudziła i zaczęła ruszać, nic dziwnego że właśnie poczuła ból, zapewne "płód" też obudził się w tym momencie. A scena informowania tez jest symboliczna - odnosi się do biblijnego Zwiastowania Pańskiego, kiedy głęboki spokojny głos "nie człowieka" informuje o ciąży, kobietę która dziecka nie mogła się spodziewać, informując też, że nie będzie to zwykłe dziecko. Są oczywiście różnice (Shaw dowiedziała się o dziecku "w 3 miesiącu", Maria w szóstym) - ale to tylko nawiązanie. Poród nastąpił w Boże Narodzenie, Shaw była jedyną wierną chrześcijanką na pokładzie, więc o przypadku mowy być nie może.
bohaterowie, których zachowanie świadczy, jakby już to wszystko widzieli - popatrz na Janka, który wylądował na kurwa obcym księżycu, odkrywa nieznane cywilizacje, ma trupa kosmity w labo, załoga zwiedza kosmiczne świątynie, jednocześnie on stanowi najbardziej wyraźne naprowadzenie widza na religijną symbolikę (drzewko bożonarodzeniowe), a on podchodzi do tego wszystkiego, jakby był na lotnisku w Afganistanie, do tego Scott wyskakuje ze sceną, jak to Janek myśli tylko o dupczeniu.
Kolego, to była Charlize Theron. Ty byś nie?
Janek akurat zachowuje się najbardziej profesjonalnie na całym statku, myśli tylko o swojej roli w misji, mało go obchodzą odkrycia - mówi to wprost w rozmowie z Shaw. Taki typ człowieka, skupiony na zadaniu, odkrycia go niewiele interesują.
A co do ostatniego zdania to nie wiem, zobaczymy. Blade Runner jak i Alien to były zacznie prostsze filmy niż Prometeusz, który bierze na barki powstanie ludzkości - bardzo rozbudowaną kwestię. To wokół czego kręci się cały Blade Runner, w Prometeuszu jest przedstawione jako jeden z wielu wątków drugoplanowych. Na pewno Prometeusz będzie głęboko analizowany przez lata. Może wersja reżyserska doda ostatnie szlify i wreszcie ci się spodoba, ale tego nie wiem