Od wczoraj jestem wciąż pod wielkim wrażeniem obejrzanego filmu - American History X . Jeden z lepszych filmów jakie oglądałem w ostatnim czasie - rzadko mi się zdarza, abym został całkowicie pochłonięty przez film, nie patrzył na pozostały czas i chłonął opowieść, bez jakichkolwiek oznak nudy. W tym przypadku nie nudziłem się ani chwili, a opowiedziana historia wciąga jak diabli. Na pewno wpływ na ten fakt ma znakomite aktorstwo, przede wszystkim Edwarda Norton'a (prawdę mówiąc ze względu na niego wyszukałem ten film), który gra tak wiarygodnie, że naprawdę jesteśmy w stanie uwierzyć w zmianę jaka dokonuje się w jego postaci. Sam film jest poruszający, mówiący o ważnych kwestiach (tolerancja, rasizm), jednak pierwsze skrzypce gra motyw zagubienia głównych postaci, zbłądzenia ideologicznego. I to mi się najbardziej podobało - film nie jest jednoznaczny. Z początku umiejętnie wszczepia w nas niechęć do głównego bohatera, po czym sprawia, że chcemy, aby mu się powiodło w życiu. I tak na zmianę - kiedy już jesteśmy pełni nadziei, zostajemy zaatakowani przez retrospekcje, w których główna postać znów wzbudza w nas zgorszenie. Znakomity film. Polecam!
Krótkie streszczenie (najmniej zdradzające, w przeciwieństwie do tych znalezionych na filmwebie):
"American History X to opowieść o Derecku - zdolnym i charyzmatycznych chłopaku który staje się przywódcą gangu skinheadów. Bohater twardo i uporczywie kroczy po ścieżce nazistowskich poglądów. Wygląda na to iż będzie to ideologia której pozostanie wierny na zawsze – czy jednak zbrodnia jaką popełni w jej imię czegoś w nim nie zmieni?"