Dead or Alive :Hanzaisha - Miike pierdoli konwenanse i daje ostro po garach serwując soczystą komedię gangsterską . Wstępniak iście młodzieżowy , szybki montaż energetyczna orientalna muzyka i czysta groteska , która wraz z upływem czasu przybiera na sile . Nie zaskoczę was mówiąc że mamy do czynienia tutaj z ostentacyjnym homoseksualizmem , nienaganną zoofilią , brutalną przemocą , wysublimowaną mizoginią oraz brednie myślowe niektórych kompanów . Nikt tu nie mówił o pustym schemacie dojścia do władzy yakuzie w Tokio , ale o czystym niczym nieokiełznanym spontanie , która sprawia jakbyśmy mieli znów naście lat ;D Już same postacie głowne uważane za najwieksze badguye w okolicy nie można uznać za poważne . Jeden czarna peleryna ala Keeunu Reeves z Matrixa z twarzą jakby miał zaraz kloca popuścić , a drugi to porucznik japońskiej policji mający nienaganne podejście do przestępców .
Fabuła jest wtargnięta tylko jako tło , przyczynek akcji czyli samego mięska filmu
Nie próbujcie tego filmu w jakikolwiek sposób na serio bo oznaczało ,że nie zrozumeiliście ideii Takashiego .
9-/10Dead Or Alive 2: Birds (Tobosha) - powrót dwóch przyjaciół tym razem w bardziej melancholijnym tonie . Rzuca sie po oczach wstrzemiezliwość autora , stara sie wtłoczyć ludzkie oblicze dwóch kozaków , ale nei weim czy to najszczęśliwszy układ , mająca na uwadze to ,że udaawały mu sie takie historie (czarny humor included ) . Zabrakło mi tego szaleństwa z pierwszej części trylogii , za dużo za to było rozkmin typoow obyczajowych . Można było nieco poznać głebiej ich osobowości , ale myśle ,że to nie poszło na plus całego filmu . W bezpruderyjnych scenkach wprowadzono nawet cenzure (sic!) co mnei lekko zdumiało i wybiło z tropu (jak szaleć to na całego ). Splywy i dziwki zastąpiono głębszą rozkminą nad duszą ludzką i jej determinacją życia oczywiście w zachowanych odpiwednio proporcjach jednak o amoku groteski nie ma niestety mowy ;/
7+/10Dead or Alive: Final- zwieńczenie trylogii przypomina mi odcianie kuponów we współczesnych gierkach . Niby coś nowego , ale niewiele , niby dodatkowe postacie , ale nie sprawia to już to takiej satysfakcjii jak przy pierwszy zetknięciu z serią . Tak też tutaj pomysł
luznej gangsterki o japońskiej mafii coraz bardziej tracił w oczach nawet największych fanów . To nie godfather ,że jeden typek wystapi i odprawi końcowy monolog , a wszyscy zamrą z wrażenia . To nie tak . Mimo ,że nie było to wzorowane na ambitną produkcje to wypadałoby trochę wiecej sie napocić nad prymitywnym scenariuszem rodem z filmówki . Przeciągniete , naginane , nadufane z rozbrającym finiszem (samiuśkim końcem żeby nie było
) . Zbyt mało by móc uznać film za udany . A szkoda .
6=/10