To nie jest żadna krytyka bo nie odnosisz się do żadnej produkcji tylko z góry mnie oceniasz poprzez oglądnięcie/nie oglądnięcie jakiegoś filmu.
Zresztą, jaka nadinterpretacja? Napisałeś:
Ziomek, jak chcesz być filmowcem, to pewne rzeczy wypada znać. A Alien to już akurat się pod klasyke kina łapie IMO.
Jeżeli byłbyś jakimś znanym reżyserem, albo chociaż kolesiem co wykonał kilka produkcji z
conajmniej takim stażem jak ja to może bym się nad tym nawet zastanowił. Albo przynajmniej poparł tą hipotezę w jakikolwiek sposób zaczynając od "wydaje mi się, że" czy przykładami znanych filmowców. Już nie mówiąc o przykładzie na sobie, ale to napisałem wyżej.
To jak jakbyś uczył Monia grafiki 3D, Bobana jaki motor ma kupić czy Svona jak należy kebaby robić (
).
Już kiedyś wspomniałem, że mam oznaczenie na takich ludzi "ciecie forumowe/internetowe", które się niby na wszystkim znają. A jak przychodzi do rozmowy ze znawcą tematu to wszystko tak naprawdę wychodzi na jaw. Iras to ostatnio kolejny przykład. Tam już sprawa poszła nieco dalej, bo całkowicie mnie ocenił jako "weselnego chałturnika", gdzie nawet nie potrafił stronki sprawdzić jakie projekty wykonałem i oferuję obecnie.
I pisałem to kiedyś, ale napiszę ponownie - jeżeli ktoś konstruktywnie się odnosi do jakiegoś konkretnego dzieła - to zawsze byłem i będę wdzięczny. I możesz sobie nawet archiwum moich wiadomości przeglądnąć, gdzie kilka razy dziękowałem i/lub pisałem, że wziąłem sobie dużo rzeczy do serca.
I dobra popuszczę wodze fantazji skoro jedziemy z tym tematem. Kilka osób mnie pewnie za to znienawidzi, ale to jest mój pogląd na sytuację:
Zauważyłem ciekawą rzecz na forum. Ludzie co wykonują coś w życiu, coś tworzą - co widać po wykonanych i wrzucanych przez siebie dziełach, czy to fotkach z imprez, grafikach, czy ludzi co kombinują własne biznesy, tymczasowe interesy - jakby mniej się przypieprzają do innych, a wręcz potrafią się wesprzeć nawzajem dobrym słowem. Natomiast inni co nigdy niczego nie pokazali i najbardziej narzekają na "przegrywy" itp. potrafią najbardziej się przypieprzyć i mają zawsze najwięcej do powiedzenia.
Nie chcę uogólniać, że w 100% tak jest, ale jednak widać wyraźny zarys między jedną, a drugą grupą ludzi co do pisanych postów.
Wiem, że wszedłem tym postem na bardzo grząski grunt, ale kuźwa jeśli słyszę w ostatnich dniach, że jestem "chałturnikiem weselnym" i potem, że nie mogę się nazywać filmowcem, bo jakiegoś filmu nie oglądnąłem od gości co nigdy nie wrzucili czegokolwiek na forum no to proszę was...