Odbieram dzisiaj telefon od nieznajomego numeru. Koleś powiedział, że numer do mnie dała mu Ania S.
Jaka, kur**, Ania S.? Po chwili sobie przypomniałem. Na wakacje na przystanku poznałem laskę, umówiliśmy się, w sumie fajna dupa, tylko okazało się, że popierdolona na punkcie religii - zero seksu przed ślubem i tym podobne atrakcje. Opowiedziała, jak to raz przysnęło jej się na mszy i miała potem strasznego kaca moralnego. No dramat. Pierwsze spotkanie było ostatnim.
Pierwsza myśl, jak koleś mi powiedział, że ma od niej numer: "kur**, klepać mnie będą za to, że ją olałem?" - a tu psikus. Ania, miłe dziewczę, powiedziała komu trzeba, że jestem ambitny i kreatywny czy coś w ten deseń, w związku z czym typ zaprasza mnie na rozmowę kwalifikacyjną do pracy, coś z doradztwem finansowym, ale nie wiem co, bo miałem kaca jak skur**syn gdy z nim rozmawiałem.
No, w każdym razie miła niespodzianka. Nie sądziłem, że będzie jakikolwiek pożytek z tej laski.