Skąd znasz Bertranda Russell'a?? POK zaczynasz mnie intrygować!? Nie napisze dlaczego, bo znowu byłoby dosyć niekonwencjonalnie.
Osobiście to go nie znam. Parę razy o nim czytałem. Przeczytałem też kilka jego książek. Jeślibyś w miarę regularnie odwiedzał temat na forum "Książki - jakie lubicie?" to byś wiedział.
Chętnie usłyszę, co masz do powiedzenia na jego temat. Czasem dobrze jest spojrzeć na rzecz z innego punktu widzenia, lub dowiedzieć się co inni mogą myśleć. Chociaż trochę obawiam się tego "niekonwencjonalnego" podejścia. Ewentualnie możesz mi dać linka do jakiejś strony, gdzie o nim wyczytałeś.
Dobry pierwszy wynik po wpisaniu w google - 2013 - PROJEKTOWANIE NOWEGO ŚWIATA
Miałem dzisiaj nie czytać, ale jednak przeczytałem. W sumie ten "wywiad" nie jest wcale taki długi jak się wydaje, więc spokojnie można przeczytać.
Tekst mogę skwitować jako zabawny i żenujący (z mojego nieuświadomionego punktu widzenia rzecz jasna). Szczególnie forma dialogu wybitnie się nie udała, bo interlokutorka jawi się jako zupełna idiotka z IQ poniżej 80.
Ogólnie niczego nowego się nie dowiedziałem. Znowu rok 2012, przemiana świadomości, setna małpa, sławny i lubiany Lungold, pole magnetyczne oddziałujące na mózg itd. (chyba ostatnią nadzieją jest Keshe, ale o nim akurat nic nie było)
Plusem tekstu jest to, że w dość zwięzłej formie wyraża podstawowe postulaty ludzi myślących inaczej - czyli tzw. ludzi Nowej Ery. Nie chcę tu bynajmniej nikogo obrażać, bo główne postulaty mogę uznać jako pozytywne. A że są naiwne i nierealne to druga sprawa.
Śmieszy mnie ten wybiórczy sceptycyzm (a właściwie jego brak), jaki jest tutaj postulowany. Wbrew narzekaniom na sceptyków, ruch ten jest bardzo sceptyczny. Tylko, że swój niemalże skrajny sceptycyzm kieruje w stronę nauki, medycyny i władzy. Istniejąca metodologia zostaje zupełnie zdeptana i uznana jako relikt prymitywnej epoki. Jednak gdy przypadkiem jakieś badanie naukowe potwierdza postulaty New Age, to od razu zostaje wyniesione pod niebiosa (nawet jeśli jego wiarygodność jest bardziej niż wątpliwa - jak w przypadku słynnego efektu setnej małpy, który stanowi jeden z filarów tej neo-nauki).
Nie chcę tu nikogo przekonywać na siłę. Niech każdy wierzy w co chce. Byle by się nie przejechał i nie zdziwił, że po kilkudziesięciu latach wiary wszystko jest po staremu. Z mojego punktu widzenia to wszystko zwyczajnie nie trzyma się kupy i jest oparte jedynie na domysłach i pragnieniach. Fajnie gdyby ludzie stali się sobie braćmi, zapanował pokój, równość i dobrobyt. Chciałbym by tak było. Bardzo bym chciał. Ale niestety nic na to nie wskazuje. Natury ludzkiej nie da się zmienić tak po prostu za pomocą czarodziejskiej (kosmicznej?) różdżki. Trwałe zmiany wymagają czasu. Dużo czasu.
Myślenie romantyczne bywa piękne i cudowne, ale w ogólnym rozrachunku zawsze rozpada się po zderzeniu z rzeczywistością. New Age jest ruchem bardzo romantycznym. Również odnosi się do wiary zamiast rozumu, do nadziei zamiast do pracy u podstaw, do słów zamiast do czynów (chyba, że chodzi o brawurę). W konsekwencji działa w sposób nieprzemyślany i nieskuteczny. A los dalej się toczy.
A odnośnie konstruowania Nowego Wspaniałego Świata.
Historia jasno pokazuje, że każda próba narzucenia idealizmu kończyła się mniej lub bardziej tragicznie (pewnie są jakieś małe wyjątki - ale na pewno bardzo niewiele). Ludzie są po prostu zbyt różni by dało się ich wepchnąć w ramy jednej ideologii.
Na zakończenie głos znanego sceptyka, twórcy falsyfikacjonizmu:
Próba zrealizowania nieba na ziemi kończy się zawsze wyprodukowaniem piekłaKarl Popper