My mamy kamerę co nagrywa jedną klatkę na sekundę a wy macie rakietę ducha która w dodatku strąca latarnie.
Najlepsze jest to że 36 stron minęło i nie odpowiedzieliście na pytanie co powaliło latarnie skoro według was była to rakieta ?
Odnośnie systemu obrony usa a uderzeniem w pentagon
1. Amerykańska obrona powietrzna mogła spodziewać się, że będzie u nich całkowity spokój. nikt nie spodziewał się ataku z użyciem porwanych samolotów a w 2001r. tylko 3 kraje (Rosja, Ukraina i Chiny) dysponowały samolotami zdolnymi dolecieć do USA w celu wykonania bombardowań. Wszystkie bazy w tych krajach gdzie stacjonują te bombowce strategiczne są 24 h na dobę obserwowane przez amerykańskie satelity. Tak więc amerykańska obrona powietrzna została by ostrzeżona o mozłiwym zagrożeniu nawet na ok. 10 godz. przed możliwym atakiem lotniczym. W tej sytuacji czas reakcji (a więc alarmowego startu samolotów, przygotowania stanowisk rakiet przeciwlotniczych) był bardzoooo długi. Nie porównywalnie do sytuacji z 11-go września. Nie muszę też dodawać, że nikt na poważnie nie brał pod uwagę przed 11 września możliwości bombardowań USA.
2. Współczesne radary wczesnego ostrzegania są niezwykle dokładne. Są w stanie wykryć nawet owady. W tej sytuacji nie muszę mówić, że operator systemu wczesnego ostrzegania zwariowałby oglądając na radarze wszytskie obiekty będące w powietrzu. W związku z tym radary wczesnego ostrzegania obrony powietrznej muszą działać selektywnie, nie pokazując obiektów nie stanowiących zagrożenia np. mających za mały RCS - promien odbicia radarowego (mały off-top: Na tej zasadzie działa technologia stealth, nie widzialnych samolotów. One oczywiście są widziane przez radary ale systemu selekcjonujące informację kwalifikują je np. jako ptaki a więc obiekty nei groźne) lub nie pokazując samolotów cywilnych. Systemy wczesnego ostrzegania przed 11 września były tak przygotowane, że nie nastawiały się na pokazywanie potencjalnych zagrożeń stwarzanych przez samoloty cywilne. Nastawiały sie wyłącznie na wykrywanie obiektów stricte wojskowych.
3. W związku z powyższym wysłane myśliwce, które i tak wystartowały o parę minut za późno by przechwycić samolot lecący na Pentagon musiały lecieć po omacku a ich piloci musieli opierać się tylko na swoich radarach pokładowych. Do tego dochodzi problem identyfikacji właściwego samolotu, która musi potrwać wg. ekspertów nawet powyżej pół godziny. W gęstym ruchu lotniczym jak na wschodnim wybrzeżu użycie samonaprowadzających się rakiet bez identyfikacji, groziłoby zestrzeleniem nie właściwego samolotu.