No delikatnie się przyznają, że gierka nie jest w pełni taka, jaką by chcieli, albo planowali od początku. Bo rzeczywiście jest sporo dziur i to w najważniejszych kwestiach - fabularnych. Mam wrażenie, że za dużo pary poszło w open world, samochód (oczywiście zrobione bardzo dobrze) oraz MMO questy, aniżeli fabułę, a właściwie jej odpowiednie oraz pełne ukazanie. Idealny przykład to postać:
Ravusa. O wiele więcej się spodziewałem po nim w grze, a tak to tylko kilka wstawek i dalej wiadomo. Potężne wręcz możliwości jego przedstawienia, potężne. Że nie wspomnę o generałach Loqi i tym drugim z bazy, którego mamy ogłuszyć. No i Aranea, jeden z najfajniejszych aspektów w grze, również bym chciał bardziej rozwinąć.
Jest cholerny potencjał do wykorzystania (co idealnie zapoczątkował Kingsglaive). Czasami się czułem, jakby dana scena czy też wydarzenie nie było w pełni przedstawione, dokładnie z należytym "szacunkiem" godnym serii FF. Np. moment jak
Luna przyzywa Levaithana - spodziewałem się emocjonujących i długich walk z żołnierzami Nifelhein, warpy na statki powietrzne, zwalające się budynki, korytarze, walki itd. (jak było na trailerze), a tu dwa korytarze i siema, walka z Leviathanem. Dobrą namiastką tego, o co mi chodzi był moment jak walczyliśmy na pociągu oraz stacji. Więcej takich akcji.
Dodałbym również o wiele więcej dungeonów. Od razu mówię, że nie zwiedziłem całego świata i pewnie sporo ominąłem, ale takie akcje jak ta z :
Przyłączeniem się Araney do drużyny i podróż do wnętrza świątyni, na końcu której czeka boss - piękne. Tak jak w FF powinno być. Ogólnie Aranea to jedna z najfajniejszych postaci w grze.
Większe możliwości zwiedzenia obecnych, fabularnych lokacji oraz wydarzenia w nich:
Tenbrae na czele, bo to typowa fantasy kraina, info o Lunie itp. Od początku się słyszy w trailerach i grze o księżniczce z Tenebrae, a tam raptem staniemy pociągiem. Do tego Nifelheim oraz Insomnia, Insomia i jeszcze raz Insomnia. Rozpoznawalna lokacja od pierwszych materiałów z Versusa wprawdzie została na maksa wykorzystana w Kingsglaive, ala miała być wisienką na torcie w grze. Była słodka, ale zdecydowania za mała.
To bardzo dobra gra, ale chcę więcej. Mówię to na świeżo po pierwszym przejściu w 45h i wiem, że sporo jeszcze nie odkryłem (mam nadzieję dungeony), oczywiście nie zrobiłem wszystkich questów (raptem połowę) i nie biegałem tak dużo z buta jakbym chciał (bo zawsze na ramieniu siedziała fabuła do sprawdzenia). Chciałbym, by gra pękała w szwach jak FFVII czy też przede wszystkim FFXII. Wiem, że to jest ciężkie do zrobienia przy obecnych standardach, ale mieli na to 10 lat.
Miliony myśli w głowie i wiem, że ten post może mieć pejoratywny wydźwięk, ale ostatnio tak mam w podsumowaniu gier, że zaczynam od tych elementów, które mi nie podpasowały do końca. Zostawiając to powyższe, FFXV jest mocarnym tytułem, z niepowtarzalnym i sporym światem, naturą, animacją (nawet można pomyśleć głupie ekwipowanie poszczególnych broni ma petarne i kozackie animacje), walką (warpy, zmiana broni w locie, link strike, magia, summony) muzyką, postaciami i ogólną rozpiską fabularną. Genialnie oddany motyw podróży oraz więzi między kumplami. Wstawki, które zapadną w pamięć na zawsze - MAJOR SPOILER:
Jak zmęczona i poobijana Luna leży na skrawku skały i kamera pokazuje wychodzącego zza niej Ardyna, który następnie sprzedaje jej kosę w brzuch. Przytoczona już tutaj, jak Gantiana/Shiva ucisza Ardyna w pociągu. Jak Noctis zostaje wciągnięty przez kryształ, Gladio sprzedaje Ardynowi cios mieczem w głowę, Promto poprawia z giwery, Ardyn upada, ujęcie na kapelusz i po chwili wstaje oraz sięga po niego ręką i odchodzi. No i oczywiście wydarzenia z końca gry plus samo zakończenie.
Prze kilka dni będę jeszcze wszystko układał w głowie, na pewno przyjdą kolejne wnioski, którymi się podzielę. W żadnym wypadku nie wydaję jakiegokolwiek ostatecznego werdyktu czy coś, ot przemyślenia na świeżo po jednorazowym przejściu. Prześpię się z tematem i na pewno wiem jedno - jutro obudzę się jako inna osoba. Taka, która już nie czeka na FFXV i wie, jak to wszystko się kończy ;] Aż mi łzy napływają do oczu, hehe.