Ale porównywanie Dragon Age do FF zupełnie mija się z celem. To są dwie różne szkoły robienia gier RPG. Problem XV może być to, ze ma sporo smaczków widocznych na pierwszy rzut oka przede wszystkim dla fanów serii i jej specyficznego japońskiego stylu. Jeśli ktoś oczekuje że Final bedzie jak DA, albo Wiedźmin, to raczej nie ma czego tutaj szukać.
Windo pisze że świat pusty i martwy a ja jaram się że "posąg króla emanuje magiczną siłą" (czyli pewnie będzie jakiś quest). Albo wracając do starej lokacji spotykam niespodziankę w postaci Cactuarów. Albo że dostaję questa na Tonbery. Ewentualnie poznaje drugie bóstwo morskie, lub zostaję magicznie zawrócony przy próbie podpłynięcia do boskiej wyspy. Samo bieganie po mapie i poznawanie nowych lokacji ma już tą magię. Odnajdywanie i eksploracja dungeonow, królewskich grobowców. Świat jest niesamowity i kryje pare sekretów. Teraz jestem w sekcji z pociągiem, no i jak dla mnie to ta miejscówka jest mega klimatyczna, a to zaledwie peron i parę wagonów. No ale kontekst i muzyka robią swoje. W głowie świtają mi obrazki z FFVIII, w końcu mam wrażenie że pomyśleli trochę o ludziach, którzy wychowali się na PSXowym dorobku FF.
Co do walki, jak dla mnie spisuje się całkiem nieźle w realiach FF, jest dynamicznie, czasami trzeba trochę pokombinować, ataki specjalne ziomków dają radę, no i generalnie więcej tu taktyki niż w takiej jednej innej grze, która miała być RPG, a wyszło że wystarczy tylko używać miecza :p