Uderzam się w pierś i chylę czoła. Barca zniszczyła MU, głównie zabójczym duetem Xavi - Iniesta, byli fantastyczni. Manchester słabo w każdej formacji, bramkarz dostaje gola w krótki róg, obrona bezradna wobec Messiego i spółki, pomoc bezbarwna i całkowicie zdominowana, a atak nie istniał. Z Ronaldo wyszedł burak, chłopaczek nie potrafi przegrywać, może grając w Realu zrewanżuje się Barcelonie?
Byłem przekonany, że Ferguson zniszczy taktycznie mało doświadczonego Guardiole, tymczasem Sir Alex zginął od własnej broni wystawiając od pierwszych minut Parka i Andersona (choć i zmiennicy nie wnieśli nic do gry). Barca wygrała to spotkanie w środku pola, całkowicie go dominując, Messi i Eto dopełnili dzieła.
Dzisiejszy Manchester przypominał właśnie Barcelone z meczu z Chelsea w Londynie.