Na oficjalnych stronach PlayStation 3 i Xboxa 360 Hecker znalazł dużo odwołań do gier jako sztuki, a na stronie Wii ani jednego. Poza tym przedstawiciele dwóch pierwszych mówią o grach jako sztuce, natomiast Nintendo powtarza tylko, że gry to zabawa.
Bo to jest przede wszystkim zabawa.
Zresztą, Kojima, który pod tym względem ma chyba ciut więcej do powiedzenia (jego gry są bardziej "artystyczne" niż kolejne simy) rzekł w jednym z wywiadów:
"I don't think they're art either, videogames. The thing is, art is something that radiates the artist, the person who creates that piece of art. If 100 people walk by and a single person is captivated by whatever that piece radiates, it's art. But videogames aren't trying to capture one person. A videogame should make sure that all 100 people that play that game should enjoy the service provided by that videogame. It's something of a service. It's not art. But I guess the way of providing service with that videogame is an artistic style, a form of art."
Innymi słowy, gry to w większości komercja, i bez względu na to, co Microsoft czy Sony wypisuje, to nie jest sztuka - to musi się sprzedać, podobać się wielu graczom, a nie być jedynie sztuką.
Inna sprawa, pewien poziom artyzmu można w grach osiągnąć, ale tozależy już tylko i wyłącznie od twórców gier, którzy
sztukę mogą zrobić nawet na SNESa, jeżeli mają wystarczająco chęci i talentu. Moc obliczeniowa konsoli ma tu gówno do gadania, inaczej jak wytłumaczyć ICO, SotC czy Okami na najsłabszej konsoli poprzedniej generacji?
Zgadzam się z nim, że Nintendo pojechało po całej linii z mocą obliczeniową konsoli, jednak bablanie o polityce Nintendo "gry do grania" jest idiotyzmem.