Co do schiz zwiazanych ze snem, to mnie pare razy sie przytrafilo cos takiego, ze snilo mi sie, iz lece w dol po schodach (czy tam spadam z wysoka) i w momencie uderzenie automatycznie podskakuje na lozku, budzac sie. Nikomu nie zycze tak realistycznych snow
Moze bardziej zaliczony do dziwacznych snow, anizeli do schiz, moze byc fakt, ze ok 4 razy snil mi sie ten sam sen, ale w roznych wersjach. Przedstawial sie mniej wiecej tak:
Stoje sobie na peronie, patrze w lewo - nic nie widac na horyzoncie, w prawo - tak samo, przed siebie - niesamowicie dluga siec torow, okolo kilkaset metrow na oko. Chcialem przejsc na druga strone, by sie dowiedziec, co tam jest. Ide sobie dziarsko, lecz nagle slysze pociag (zdarzyla sie tez wersja z droga i ciezarowka), wiec probuje przyspieszyc. Bezskutecznie. Im bardziej staram sie podkrecic tempo, tym bardziej zwieksza sie grawitacja i nie moge zrobic nawet kroku. Zrozpaczony probuje nawet w ostatecznosci sie czolgac, ostatkiem sil robie pol 'czolgu' i wtedy zbliza sie pociag i sie budze... Nigdy nie poznalem zakonczenia, nie wiem, czy mnie w koncu to cos rozjechalo, czy udalo mi sie uciec. Ktos chetny do zinterpretowania?