Jak zawsze. Juraska zabolało jak się coś złego o japońskich giereczkach powie i od razu Jurek na potęgę wali kłamstwami
Ta gierka co żeś gifa zapodał to nawet nie mam pojęcia jak się nazywa, ale Ty zapewne w niej grindowałeś, skoro tak foteczkę z rękawa zapodałeś.
Że trzeba stoczyć parę walk z mniejszymi, żeby zabić większego? Co w tym złego, jak system walki w japońskich produkcjach to zazwyczaj jeden z najlepiej dopracowanych elementów gry.
Gdyby to było parę walk to spoko. W jrpgach jednak sztucznie wydłużają czas gry tym grindowaniem i potem jest Twój zachwyt, że 300h na liczniku po przejściu.
System walki dopracowany? Spoko, tylko podczas grindowania ten system walki np. w turówkach często sprowadza się do napieprzania jednego schematu w kółko byle dobić do upragnionego levelka. Dopracowanie pełną gębą. Żadna gra nie możesz równać.
I mnie śmieszy jak taki Masterek chu** o gierkach wie, chu** w gierki gra, renderek krizisa myli z grą, a na forumku udaje wielkie guru. No ale w końcu ciebie otaczają sami idioci i debile, zapomniałem.
Tak, a pewnie trofiki to wielki wyznacznik "znania" się na gierkach
Ja gram dla przyjemności, w przeciwieństwie do Ciebie i pewnie dzięki temu nie mam tak stopionego mózgu jak Ty, bo nie spędzam nad gierkami większość swojego wolnego czasu.
Grindowanie w takim czymś to faktycznie lepiej iść 10km w pizdu.
10km było spowodowane odległoscią mojego domu, w którym znajdował się komputer, a mieszkaniem, w którym mieszkam na co dzień. Moje "grindowanie" sprowadzało się do wstania rano i naciśnięcia guzika "start" na ekranie telefonu komórkowego. Śmiało można porównać do Twojego napieprzania potworków w jrpgach.
Porównać Shenmue do Simsów to trzeba mieć bałagan we łbie. Jeszcze Drivecluba do Simsów przyrównaj master, bo w obu samochód można przemalować.
Po pierwsze ja tylko odpowiedziałem na pytanie "W której grze można iść do pracy i zarobiony hajs wydać na gierki?" "W simsach." I jest to 100% poprawna odpowiedź.