Angry Birds > Max Payne 3
Serio, większą frajdę mam grając we Wściekłe Ptoki na moim smarkfonie niż grając w ten drugi tytuł, który tylko udaje, że jest grą. Bo jak można mówić o grze, jeśli 50 % czasu spędzam na oglądaniu filmików? Czyszczę pomieszczenie - scenka - kolejne pomieszczenie - scenka. I tak w kółko. Filozofie rzucane przez Maxa w każdej chwili przeistaczają się w parodię. Gra prowadzi gracza za rękę (osłanianie gostka na stadionie to żart, podobnie jak ostrzeliwanie się na rzece - dlaczego takie sekwencje nadal powstają?), irytuje błyskającym filtrem i wyskakującymi napisami na ekranie. Iście dramatyczne scenki, gdy w krótkiej sekwencji musimy szybko ustrzelić grupę zbirów (np. z latającej motorówki) są śmieszne i sprowadzają grę do marnej jakości strzelanki na szynach. Nie wspominając o momentach, gdy Max jest ranny i my jako sterujący musimy cierpieć razem z nim, a wszystko na cześć taniego dramatyzmu, który gówno nikogo nie obchodzi. Poprzednie części jakoś potrafiły zapaść w pamięć, mimo iść gra nie miała tylu przerywników. Mniej scenek, mniej taniej sensacji, a więcej zabawy i klimatu. Fajnie, że MP3 używa Euphorii, ale ślamazarność jego ruchów nie bardzo mnie rajcuje.
To sobie ulżyłem. Jestem na etapie ogolenia glacy, może będzie lepiej. Jeszcze dodam na koniec, że bardzo zirytował mnie poziom, gdy zaczynamy z pistoletem z tłumikiem. Dał mi on fałszywą nadzieję na jakieś urozmaicenie rozgrywki. Niestety moje nadzieję szybko zostały rozwiane, bo po zastrzeleniu kilku bidoków poziom wrócił na standardowy tor. Gro, jeśli już masz być durną strzelaniną, to bądź nią w pełni, a nie graj w jakieś głupie podchody.