Dobra, a więc skończyłem Fallouta3.
Przed wydaniem potwornie narzekałem na to, jaką formę przybrała ta produkcja, ale jak widac i tak się skusiłem. Nie wyszło źle, nie, wyszło dobrze. Ale tylko dobrze, nie bardzo dobrze, nie celująco.
-co mi się najbardziej podoba? Świetna muzyka (główny utwór jest świetny), nigdy nie zachwycałem się burą muzyką z poprzednich falloutów, tutaj to pasuje idealnie. Dzwięki były świetne, zostały głównie przeniesione, więc wciąż jest gites.
-sugestywny klimat i realizacja tego- Waszyngton wygląda naprawdę podle, jednocześnie monumentalnie i czuc ten ból, kiedy idziemy jego ulicami. Klimat zachowano, potęguje to dodatkowo wszędobylska facjata pipboya (którego design uwielbiam), oraz wszelkie grafiki typu plakaty. To wszystko buduje klimat, daje radę i naprawdę pełen szacun dla Bethesdy za taki ogrom pracy w to włożony.
-pomysłowe questy- w jakiej innej grze możemy ukraśc deklarację niepodległości i bill of rights?
To wszystko sprawia że gra się miło, niestety przeważają minusy.
-ostatnia misja to jawna kpina-
ogromny robot? No litości, brakowało tylko power rangers
, także; nie mamy możliwości pokierowac swoim losem pod koniec gdyż
i tak musimy wszystko zaraportowac BOS. Ja chciałem się przyłączyc do Enklawy i co? Ni mogę. Dopiero na końcu mogę zrobic psikusa, dodając fev do oczyszczacza. Oczywiście teraz można zarzucic ze w dwójeczce też nie mogliśmy się do nich przyłączyc, ale już do głównego nemezis w postaci supermutantów mogliśmy. Tak tutaj praktycznie mogliśmy działac na zlececenie prezydenta, dlaczego do końca tego nie rozwinięto?
.
-no właśnie odnośnie super mutantów- wcześniej byli oni postrachem, teraz są zwierzyną łowną. Wiem że taka koncepcja, że trwa bitwa w Waszyngtonie, ale nie jest to dobrze przedstawione. Po prostu.
Nasza karma- raz wpłynęła na moje działania w widoczny sposób.
-możemy byc dobrzy bądź źli, ale to fikcja trochę. Prawdą jest, że będąc złym, zachowujemy się jak dr. Evil z Powersa, chcemy chyba do końca zniszczyc świat. Brak tu odcieni szarości, odrobiny subtelności, mamy byc źli dla samego faktu bycia złym. Totalna głupota. Najczęściej "złe" odpowiedzi nic nie dają, nie jest promowane bycie chamskim dla kluczowych postaci, więc po co takie możliwości istnieją? Aby nie można było zarzucic "przecież macie wybór"? A dupa taki wybór, dla mnie to nie jest wybór. Chyba tylko pierwsze zadanie z wysadzeniem Megatonu jest jakoś logiczne.
- zminimalizowanie wpływu special'a na grę- zdecydowanie i niestety. Czuc to cały czas, boli, ale nie odrzuca (wciąż, dzięki klimatowi).
- level cap- jeden z większych grzechów jaki można popełnic w roleplayu. Psychicznie nas ogranicza.
-techniczne niedoskonałości- zawieszanie się gry np.
- power armor dla każdego. Będąc w nią odziany, jesteśmy na poziomie skórzanej zbroi F2. Śmiesznie mała ochrona, niewiele daje, dużo odbiera, fajnie wygląda.
- czuc tu niestety obliviona. A raczej Morrowinda, bo w Obliviona nie grałem. Cieżar gry został przeniesony na militarne tematy, więcej tu walki, to jest minus. Dobrze że pojawia się BOS, Enclava, ale znowu jedni są jednoznacznie dobrzy, drudzy jednoznacznie źli. Ogromny minus.
- szybka podróż. Nie mogę się nadziwc jak bardzo to zepsuło feeling gry. Samo podejście do niej. We wcześniejszych częściach, podróż do jakiejś lokacji czy miasta to była wyprawa, gdzie liczyliśmy ile i czego nam się przyda, czuliśmy że jesteśmy zdani na siebie i to co mamy w plecaku. Tutaj, możemy się teleportowac wszędzie gdzie chcemy, zero planowania, które dawało tyle frajdy.
- podróżowanie po mapie świata. Ogromnym złem, jest wprowadzenie podróży rodem z TES. Tam to zdawało egzamin, tutaj nie. To jest też głównym czynnikiem który irytuje, wszelkie podróże przez metro to koszmar.
- mnóstwo popierdółek rodem z TES. Czy ktoś sprzedawał te pierdoły bez wartości konkretnym ludziom? Mi się nie chciało.
Podsumowując- niestety, nie czuję sensu za bardzo starania się byc zaangażowanym w F3, nie do tego stopnia co w FF12, ale wciąż. Kiedy wskakuje nam level, to jest ok. Wcześniej level up towarzyszyło niesamowite uczuce dumy. Też dlatego ze wiedzieliśmy jak dużo zalezy od naszych współczynników. Tutaj to zredukowano, więc automatycznie mniej do tego przywiązujemy wagę.
Bólem jest to, że Bethesda się do tego wzięła. Obawiałem się ze tak będzie, mam nadzieję że F4 doczekamy się od kogoś innego.