Red Dead Redemption
Można by napisać "nareszcie", bo rozochocony po mojej ostatniej przygodzie na Dzikim Zachodzie w "Gun" parę lat temu i zachęcony opiniami użytkowników (szczególnie Lupiego, który nie krył zachwytu), nie mogłem przejść obok tytułu R* obojętnie.
Uważam, że wszystko zostało już napisane w odpowiednim temacie. Od siebie dodam, że czuję się zmiażdżony klimatem, wielkością terenu, różnorodnością misji, przypadkowych akcji a także oprawą, choć gram w tą gorszą wersję. Oczywiście widać to wszystko o czym była mowa - subHD, mało klatek, momentami chrupanie, aliasing, ale szczerze - cała reszta rekompensuje te niedogodności z nawiązką. O ile początkowe misje troszkę przynudzały, tak dalej jest tylko lepiej. Przeprawa do "wiadomo jakiej" lokacji jest po prostu mistycznym przeżyciem dla każdego fana westernów. Dzisiaj przeczytałem o custom soundtrack - klasyki pójdą w ruch i stracę na podróżach o wiele więcej czasu. Nawet zbieractwo roślinek nie będzie już tak nudnym zajęciem.
Żałuję, że nie mam tyle czasu na gry, jak za małolata (choć w ten długi weekend ciężko momentami było się odciągnąć od konsoli), bo na RDR trzeba poświęcić na prawdę sporo czasu, tym bardziej że ja tą grę "smakuję" i nie staram się przechodzić jej na szybcika. Nawet nie odpalając multi już wiem, że w Singla będę grał spory kawał czasu.
RDR wciąga jak bagno.