A, bo pier**lę lizanie każdej ściany i podłogi w tej grze i generalnie nie lubię backtrackingu. Nie mogłem znaleźć książki z szyframi, czyli napisu w kiblu już nie odczytam. Przy okazji, bardzo to zrozumiałe. Elizabeth wszędzie podkreśla swoją mądrość, łamie szyfry, włamuje się do każdych drzwi, w końcu jedyne, co robiła, to czytała książki i chłonęła wiedzę, ale nagle głupiego napisu nie może ogarnąć. I porozrzucana wszędzie kasa. Uciśniona biedota, murzyni zdzierają kolana szorując podłogę, a metr dalej leżą porozrzucane monety i torebki pełne pieniędzy. Dworzec - gliniarz stoi obok, jakaś para siedzi na ławce i zaraz przy nich leży wielka torba podróżna, którą bez obciachu opróżniam z zawartości - zero czyjejkolwiek reakcji. Czepiam się, ale trochę to rażące.