przecież jedna i druga strona szafuje roszczeniami (czy to reparacje, czy jakieś tam związki wypędzonych) tylko na użytek wewnętrzny. przy czym jedni i drudzy zdają się nie zauważać szkodliwości swoich działań w większej perspektywie.
w ogóle, tak się zastanawiam, dlaczego żądamy od niemców reparacji, gdzie mamy z nimi co najmniej poprawne relacje, a taką rosję, z którą relacje mamy co najwyżej średnie, która zaatakowała nas 17 dni po niemcach i gnębiła/doiła przez kolejne 40 lat już zostawiamy w spokoju. ktoś potrafi to logicznie wytłumaczyć?