Polecam stronkę inną niż niezależna:
http://www.rezydenci.org.pl/Cele? Niestety praktycznie te same co przed 9 laty.
- Płace, które nie drgnęły od 2007 roku. O ich podwyżkę zabiegał jeszcze w 2006 roku obecny Minister Zdrowia, dr Konstanty Radziwiłł. Obecnie wynoszą netto 2200-2570zł.
- Przepisy dotyczące dyżurowania. Dyżury medyczne są nieodzowną częścią kształcenia specjalizacyjnego lekarza, a niestety nie są wystarczająco uregulowane prawnie, co prowadzi do nadużyć w kwestii wynagrodzeń i czasu pracy.
- Jakość kształcenia specjalistów. Niedopuszczanie do wykonywania procedur, brak wynagrodzenia dla opiekunów czy wymaganie nie przeprowadzanych obecnie zabiegów to tylko wierzchołek góry problemów.
- Brak długofalowej polityki planowania miejsc specjalizacyjnych, prowadzący do niedoboru lekarzy specjalistów i jednoczesnego drenażu za granicę zdolnych ludzi, którzy nie mogli rozpocząć specjalizacji w Polsce.
- Zakaz zmiany rezydentury, co często prowadzi do sytuacji jak wyżej lub formuje lekarzy niezadowolonych z wyboru swojej ścieżki zawodowej.
Do tego nie wiem czemu cie tak boli proponowana przez rezydentów podwyżka płac. Pensje się nie zmieniły w tym sektorze od 2007 roku, za to inflacja, ceny towarów, energii, ogólnie "życia" skoczyły w górę i to znacznie. Ponieważ rezydenci są zatrudnieni przez "państwo" to protestują (zaznaczam - PROTESTUJĄ, nie STRAJKUJĄ, bo wielu lemingowych pisowców pitoli, żeby wracali do pracy i "służyli" przy pacjentach; protestujący rezydenci wzięli urlopy z pracy). Nie mówiąc o tym, ze w każdym sektorze państwowym czy to zus, czy to wojsko, czy policja itp. podwyżki są wprowadzane co jakiś czas. W ochronie zdrowia pensja rezydentów niezmienna od 10 lat
10 lat temu za 5 zł to mogłeś 1,5l benzyny, teraz tylko 1l, nie mówiąc o jedzeniu. Szkolenia z (wymagane przez ministra zdrowia
) oczywiście też nie sa opłacane przez szpital, a nieraz kosztują 1000zł za dwa dni wykładów np. z kardiologii, nie mówiąc już o jakiś bardziej praktycznych szkoleniach USG/laparoskopii, gdzie kursy są od 3-5tys w polsce, bo za granicą to już w ogóle. No i hotel, przejazd to dodatkowe 300zł. Szkolenia szpitale za granicą (twoim kochanym raichu, na słowacji, w czechach) to opłaca szpital, by ich pracownicy byli jeszcze lepsi i mogli lepiej leczyć. U nas trzeba wydać całą swoją miesięczną pensję, a i tak musisz poprosić rodziców o dołożenie jeszcze 50%
http://ozzl-rzl.org.pl/pliki/projekt_obywatelski_ustawy.pdfpoza tym, master, czy da się zwiększyć liczbę lekarzy bez postawienia nowych uczelni, skoro na tych teraz jest po 14 kandydatów na jedno miejsce?
Pytanie czy kolejki są, bo nie ma lekarzy, czy kolejki są, bo NFZ nie płaci za procedury medyczne. Szpital ortopedyczny w zakopanem tamtego roku w grudniu chyba nie zrobił ani jednego większego zabiegu planowego, bo nie było funduszy już, a kolejki na zabiegi 10 letnie
Lekarze siedzieli i jedyne co to czekali na nagłe przypadki jak złamania itp.
Problemem jest to, ze na dyżur nikt nie chce iść, bo po co specjalista ma iść na dyżur za 30zł/h, kiedy prywatnie to posiedzi w gabinecie 3h i będzie miał więcej kasy, a do tego będzie wyspany, nie będzie miał tony papierologii itp. Znam lekarzy zabiegowców/anastezjologów co jeżdżą na dyżury do Anglii/niemiec na weekendy. Zarabiają na nich po kilka tysięcy zł, nie maja tam tyle papierologii, są bardziej szanowani przez pacjentów niż w Polsce, mają dobre warunki pracy. Lot do Anglii trwa krócej niż przejazd przez kraków w godzinach szczytu. Gdyby w Polsce podnieśli płace za dyżury, ewentualnie na oddziały wysoko obciążone, zatrudniali więcej lekarzy jednocześnie niz jeden na 75 łóżek, to wtedy może starsi lekarze by chcieli brać takie dyżury, a nie tylko siedzieć w prywatnym gabinecie. Problem wyzysku nie dotyczy lek specjalistów, tych tych w trakcie, bo państwo kłądzie im kłody pod nogi, byle tylko mieć darmową/prawie siłę roboczą wysoko wykwalifikowanych pracowników.