Może trochę późno, ale lepiej późno niż wcale. Wreszcie zebrałem się i racząłem grać w Onimushę III, która grzała miejsce na półce z grami przynajmniej 4 miesiące. Po oblukaniu całkiem zachęcających trailerów, przeczytaniu pochlebnych recenzji i mając bogate doświadczenia z poprzednich części, jakoś nie chciało mi się w TO grać. Przeczuwałem że pod względem wykonania, dynamiki, widowiskowości gra mnie nie zawiedzie, ale bałem się w głównej mierze o fabułę. Moje obawy niestety okazały się jak najbardziej słuszne
. Fabuła to porażka na całej linii. Fakt, w poprzednich częściach też jakaś wyszukana nie była, ale przynajmniej nie irytowała infantylnością. Cieszy jedynie obecność postaci historycznych, pewnych miejsc, czy innych elementów wywodzących się z japońskiej tradycji, historii i mitologii. Nie jestem z tą tematyką zbytnio obeznany, ale wierzę, że odkrywanie tych smaczków znawcom może przysporzyć sporo satysfakcji. Grafika faktycznie na najwyższym poziomie, choć nie zawsze. Niektóre lokacje są przepiękne, a niektóre przeciętne
. Ale generalny poziom wykonania to chyba największy atut gry. Przejście w 3D spowodowało, co nie dziwota, obniżenie szczegółowości postaci. Więc w kwestii wizualiów raczej wyżej stawiałbym drugą część Onimushy (prześliczne prerenderowane lokacje i ryjąca beret woda
). Żałuję, ze nie pojawiły się w grze własciwej żadne animacje FMV (wszystkie chulały na silniku), bo Capcom to mistrzowie pod tym względem. Jeżeli zaś chodzi o intro, to było średnie. Bardziej podobało mi się w Onimusha 2. System walki pozostał praktycznie niezmieniony poza kilkoma dodatkowymi ulepszeniami (np. Ako). Grałem za pierwszym razem na normal jakieś 15 godzin, czyli dość długo. Teraz zabieram się za drugie przechodzenie, tym razem postaram się zdobyć wszystko to o czym zapomniałem i tak się chyba skończy historia tej gry w mojej konsoli
. Onimusha 2 posostała moją ulubioną częścia serii i do niej od czasu do czasu z chęcią będę wracać.