poradzilem sobie.
sprzedalem maksymalnie rozbudowany karabon za jakies grosze, tylko po to zeby kupic dwie najwieksze apteczki. podsunalem wiadomo co wiadomo gdzie i wyskoczylem na przypal zebrac wiadomo co. w miedzy czasie leczylem sie. i sie udalo! fabula poleciala dalej, ale cala gra zeswirowala - poznikaly sciany, podloga i sufit, postacie lewitowaly w czarnej pustce. widoczne byly pojedyncze przedmioty i drzwi. jakos sie do nich doczlapalem a kolejna sekcja planszy wczytala sie juz prawie dobrze (nadal duzo bledow w grafice), co umozliwilo jej ukonczenie. uff, co za zenujace bledy.