Mało powiedziane. Co prawda mamy dostęp do jedynie dwóch postaci ( jedna to nawet ikona tego sportu ), a także jednej planszy , niemniej ....
Jak się już dorwałem, to spędziłem przynajmniej 40min. bawiąc się nieprzeciętnie. Wykonanie postaci, to fotorealizm pełną klasą, jednak praktycznie moc cała może w nie przecież pójść, bowiem areny to nie SC IV a i wodotrysków rodem ze SF IV nie uświadczysz - to znaczy, przynajmniej mojej osobie nie udało się póścić żadnym z walczących ognistej kuli rozświetlającej otoczenie.
Animacja również zostawia sporo do życzenia, ale podobnie jak w Fight Night Round, momentami wygląda niezwykle realistycznie i najzwyczajniej zachwyca, a momentami prezentuje się tak kiepsko, że Soul Blade na PSX bardziej się w tym segmencie podoba.
Zawodnicy po ciężkiej rundzie, także połyskują się niczym postaci z VF 5, ale tu nikt chyba nie będzie się czepiał.
Ogólnie rzecz biorąc, nie posiadałem się z radości jako osoba od lat z TKD związana widząc mawashi geri jakże celnie wyprowadzone w przeciwnika. Momentami daje się wręcz odczuć potęgę danych zagrań. Dwa prawe proste, kilka idących nisko kopniaków, mawashi, następnie osadzenie się na przeciwniku i okładanie go pięściami wzorem Fury. Klasa sama w sobie.
W opcjach zauważyłem możliwość wykreowania swojej postaci. Czyli zapewne, tryb kariery z małymi elementami RPG nas czeka. I dobrze.
Grający niechaj zwrócą uwagę na dbałość w kwestii detali. Stłuczenia, rozcięcia, et cetera. Wygląda to fachowo - nawet da się dostrzec niewielkie sińce na bokach.
Przy demie bawiłem się na tyle dobrze (ba, bawię się nadal), że odpoczynek od SF IV na pewno się przyda, a przed T6 BR ta gra może być nr 1 w tej materii, chyba , że nowa VF się ukaże, na co się niestety nie zanosi. Ogólnie polecam jak diabli.... A, gra jest na tyle uniwersalna, że nawet kobietom się podoba ( choć być może chodzi o półnagich, spoconych facetów).