Gry są dla dzieci, czarownice latają na miotłach, a Bill Clinton palił trawę, ale się nie zaciągał, dodajmy do tego ślepy masowy motłoch bijący brawo każdej światłej myśli, której nie trzeba sprawdzać i voila! Kolejny świetny wnoisek ukuty na realiach sprzed 20 lat. Filmy, muzyka, książki też są dla dzieci! A mickiwicz też był kobietą! Rynek gier tak jak każdy inny na świecie dorósł, a wraz z nim dzieci, które kiedyś beztrosko szarpały na nesie/snesie/amidze czy czymkolwiek innym. Teraz te dzieci, które kiedyś zagrywały się w skaczącego hydraulika mają już swoje dzieci, a duża liczba z nich wciąż gra w gry komputerowe / video. Przykładowo średnia wieku w USA i UK wynosi 33 lata, a to z lekka nie wpasowuję się w osławiony już slogan "gry są tylko dla dzieci" (
http://www.money.pl/gospodarka/ngospodarka/ebiznes/artykul/zawod;gracz;komputerowy,241,0,354033.html). Żeby daleko nie szukać, nawet w naszej kochanej ojczyźnie średnia wieku przeciętnego gracza wynosi od 25 do 50 lat (
http://di.com.pl/news/20407,1,0,Polski_rynek_gier_bedzie_warty_miliard.html). Wiadomo, że te wyniki badań są z lekka przesadzone, bo nie schwyta się każdego nastolatka, który naparza nocami na konsoli, ale dajmy na to, że statystyka starszego gracza do młodszego wynosi 50 / 50. W takiej perspektywie dorosły gracz jawi się jako poważna grupa konsumencka dla firm produkujących gry, stąd coraz więcej produkcji oznaczonych sławetną M'ką (mature +18). Nie mówię, że takie gry i tak nie wpadają w ręcę nastolatków, ale mimo wszystko oznaczenie produkcji w taki sposób jasno pokazuję do kogo, do jakiego kręgu odbiorców przeznaczony jest dany produkt. A jeżeli gry są tylko dla dzieci to czemu takich produkcji jest coraz więcej? Dla kogo pojawił się przykładowo kontrowersyjny munhunt? Dla szkrabów ledwo odrośniętych od ziemi, czy dla ludzi, którzy już mają dobrze ukształtowaną psychikę i nie sfiksują zaraz po odrąbaniu komuś wirualnej głowy? Apropo tego tematu udało mi się odnaleźć stosunkowo ciekawy artykuł, który może trochę podgrzeję całą dyskusję, bo jak dla mnie pytanie zadane w temacie, jest jakgdyby wyjęte z forum "pani domu", tam być może taki temat by wzbudził szersze zainteresowanie. Ludzie, którzy siedzą w dziedzinie gier od dawien dawna, po prostu zaśmieją się pod nosem słysząc podobne bzdury (
). Pytanie raczej powinno brzmieć, czy gry dojrzały do dorosłego gracza? Oto i ten artykuł -->
http://gamecorner.pl/gamecorner/1,86013,5016378.html. Autor troszkę przejaskrawił całą sytuacje. Ale rzeczywiście ile jest gier dorosłych, a ile prawdziwie dojrzałych? Czy fabuła MGS 4 wzbogaca nas filozoficznie i nagradza duchowo? Czy dobre gry mogą równać się z dobrymi książkami? Ile powstało gier takich jak ICO? Czy gry to tylko trzymacie ręki na lewym triggerze?