Długa recka z forum Polygamii:
Dobra, wczoraj skończyłem grę jedną z dwóch dostępnych postaci i w miarę krótko postaram się naskrobać co i jak. A więc ci co grali w traiala zauważyli, że w grze do wyboru są dwie postaci: Rorschach oraz Nite Owl. Na początku wybieramy jedną z nich i jedziemy z bałaganem ...
Gra jest typową chodzoną mordoklepką w starym stylu, typu napotkaj grupkę oprychów sklep im mordę, idź dalej względnie po drodze otwórz jakiś właz żeby przejść dalej, napotkaj następną grupkę żuli, sklep im twarze ... itd. Jako prosta gra arkade sprawdza się to wyśmienicie bo już dawno tego typu tytułu nie było na konsolach obecnej generacji. Można grać samemu lub w co-opie (wtedy drugą postacią kieruje konsola). Oczywiście jak to bywa w tego typu przypadkach kooperacja z drugą "żywą" osobą to zapewne esencja gry i sam miód ale mi się nie udało niestety jeszcze z nikim zagrać.
W grze na szczęście nie ma żadnych latających smoków ani wielkich dżdżownic jak w seriach Ninja Gaiden czy DMC tylko "zwykli" ludzie, zakapiory spod budek z piwem. Daje to fajny klimat, bo wreszcie można poczuć się jak u siebie w bocznej uliczce rodzinnego miasta a nie znowu na jakimś zamku wielkiego czarnoksiężnika czy wnętrzu wielkiego robala. Klimaty są po prostu bardziej współczesne mimo, że bohaterowie którymi grami w swym wyglądzie daleko odbiegają od "normalnych". No ale taki urok komiksów. Generalnie miejscówki jakie napotkamy w całej grze to m. inn. więzienie, wspomniane ciasne uliczki brudnego spowitego ulewą miasta, (nie będę wszystkich wymieniał, żeby nie spojlować) itd., ogólnie jest brudno, syf walących się śmieci pod nogami i brukowanej ulicy bardzo fajnie oddają nastrój całej gry. Jedyną miejscówką, która dość mocno różni się od pozostałych jest ostatni 6-y chapter. Tak zgadza się, gra nie jest długa i składa się jedynie z 6-u leweli ale na szczęście każdy jest dłuższy od poprzedniego.
Graficznie jest lepiej niż dobrze. Genialnie wygląda woda, padający deszcz, kałuże, oczka wodne powstające od kropel deszczu, śliskie i mokre od wody ściany z cegieł, murki itd. Nasz madafaka również jest cały mokry od wody, widać to po świecącej się jak psu jajca mokrej kurtce i chlupotaniu wody kiedy biegamy po kałużach. Jeśli chodzi o grę z XBLA/PSN to jeszcze takiej wizualnie gry nie było (zaręczam że traial tak naprawdę nie pokazuje w grze nic) a nawet nie powstydziła by się takiej oprawy i duża gra "pudełkowa" (niech przykładem będzie to, że od razu po skończeniu gry odpaliłem RainbowSixVegas2 i skrzywiłem się kiedy zauważyłem, że jest dużo brzydszy od Watchmena).
Gra na początku wydaje się monotonna a wybór ciosów jest bardzo ubogi. Jednak im dłużej gramy odkrywamy ich coraz więcej dzięki poukrywanym wszędzie ikonkom, które należy zebrać (oprócz max dwóch, trzech miejsc w dalszych etapach gry nie ma większych problemów z odnalezieniem wszystkich). Niektóre ciosy i combosy można odkryć tylko w danym chapterze. Młócka jest prosta, łatwa i przyjemna. Lanie po mordach daje niesamowitą przyjemność. Nie będę wymieniał wszystkiego co w grze można robić ale największą frajdę daje moment, kiedy wykonujemy atak specjalny, włącza się slow-motion i nasz madafaka wykonuje jakąś oskryptowaną sekwencję ciosów polegającą na dobiciu naszego przeciwnika (swego rodzaju fatality). Jest to m inn wykręcanie i łamanie rąk, podrzynanie gardła butelką, podduszenie pałką policyjną, łamanie kręgosłupa, wbijanie gaz-rurki w czoło itp. Generalnie gra jest bardzo brutalna a krew i posoka leją się strumieniami. W grze pada również sporo niecenzuralnych słów, wiec tytuł ten nie jest zdecydowanie przeznaczony dla osób małoletnich. System walki jest bardzo przejrzysty, nie trzeba uczyć się go miesiącami jak w Ninja Gaiden i każdy z marszu może od razu w grę zagrać. Są oczywiście te wszystkie bloki, stuny, specjale itp. jak w innych chodzonych beat'em upach ale jest to podane w tak przystępny dla każdego sposób, że nawet zagorzały RPG-owiec czy inny FPS-owiec który nigdy nie grał w tego typu grę jest w stanie załapać system walki w kilka minut.
Na temat fabuły nie będę się wypowiadał bo powiem szczerze, że nieszczególnie mnie ona zainteresowała, nie znam uniwersum Watchmena, nigdy w życiu nie czytałem ani jednego komiksu (tak na dobrą sprawę nawet nie wiedziałem, że takowy istnieje dopóki nie wyszła gra) ale zapewniam, że nie jest jakaś szczególnie olśniewająca. Typowa dla tego typu produkcji "opowiastka" niczym nie wyróżniająca się od podobnych tego typu. Po każdym skończonym akcie jest wstawka filmowa zrobiona na wzór ruchomego komiksu, w której brutalność również gra pierwsze skrzypce.
W grze są jeszcze takie smaczki jak poukrywane znajdźki, liściki itp. Czyli ogólnie znane wszystkim zbieractwo (za odnalezienie wszystkich jest achievement, osobny dla każdej postaci). Do niektórych z nich można się dostać wyłącznie włamując się do zamkniętych pomieszczeń. Włącza się wtedy minigierka polegająca na otwarciu zamka za pomocą wytrychów (bardzo podobna do tego z Thiefa ale według mnie nawet od niego lepsza).
Grę oczywiście można skończyć grając również drugą postacią, która posiada zupełnie inny wachlarz ciosów oraz w innych miejscach poukrywane są dla niej fanty. Tak jak ma to miejsce w innych grach opartych na kooperacji, co jakiś czas nasze postaci się rozdzielają i idą innymi ścieżkami do punktu docelowego (vide Gears Of War). Właśnie dla tego warto grę przejść jeszcze raz żeby odkryć inne niedostępne dla drugiej postaci miejscówki i zobaczyć jakie ciosy posiada postać, którą nie graliśmy. Na pewno kiedyś to zrobię (może w końcu kogoś znajdę do coopa).
Reasumując:
Grafika 9,5/10 (pamiętajmy, że oceniamy grę "arkade")
Dźwięk 8/10 (świetny acz bardzo prosty muzyczny motyw przewodni łatwo wpadający w ucho)
Gameplay i miodność młócki 9,5/10
Fabuła 7/10 (dla fanbojów Watchmena oczko lub dwa wyżej)
Ogólnie 8,5/10.
Polecam, mimo tak drogiej ceny na XBLA (1600 punktów). Podobno na PSN jest taniej.
i jeszcze trochę:
rzejście całej gry jedną postacią zajęło mi około 6-u godzin. Z tym że od razu zaznaczam, że lizałem ściany i wchodziłem do każdej dziury (zbieractwo). Gdyby przejść na szybko "byle do przodu" zapewne wystarczy połowa tego czasu.
Przy okazji dopiszę jeszcze, że grając drugą postacią (Nite Owl) posiadamy dodatkowe umiejętności takie jak widzenie w ciemnościach (w niektórych momentach włącza się noktowizor) i wspinanie za pomocą haka z linką na wyższe kondygnacje (vide Lost Planet). Oczywiście tylko w ściśle wyznaczonych do tego miejscach. Poza tym według mnie druga postać jest znacznie silniejsza (grając nią nie zginałem ani razu, gdzie w przypadku Rorschach'a przytrafiło mi się kilkanaście razy) i ma zupełnie inny wachlarz fatality. Może przesadził bym, że grając Nite Owl'em czujemy się tak jakbyśmy grali w zupełnie inną grę ale jakieś 30% miejscówek odwiedzamy na pewno pierwszy raz.
http://forum.polygamia.pl/index.php/topic,1640.0.htmlOsobiście dopiero niedawno pograłem w demo i bardzo mi się spodobało. Taka staroszkolna napieprzanka w stylu Fighting Force
Jako, że mam jeszcze 1900mp, które miałem przeznaczyć na Galatrixa, ale się jednak rozmyśliłem (za bardzo czasochłonny
), to możliwe, że wezmę Watchmena.