No dobra, odjebało mi i podjąłem się przejścia na hard core - walczę od środy.
To jeden z największych hardcorów tej generacji. Walnąłem platynę w DemS, w GT5 mam ją od wielu miesięcy (gdy nie było sezonówek "boosterów"), Radeca w KZ2 pochlastałem nożem na Elite itp itd, także się
"było, widziało i robiło", ale ten tryb mnie zaskoczył. Jest cholernie, niesamowicie, kurewsko, zajebiście ciężko.
Po dwóch dniach przebijania się:
- ginąłem kilka razy na samym początku: punkty respów przeciwników są delikatnie zmienione, kilka z nich losowo; przeciwnicy podmienieni na trudniejszych, także pomimo przejścia gry wciąż są zaskoczenia; na początku (bez upgradów RIG), to jeden strzał = game over niemal od każdego; jest szok, jak to wszystko działa
- po wielokrotnym oglądaniu intra (grrrrrrrr), pierwszego sejwa zrobiłem już w 3 chapterze, przed pomieszczeniem, które może być trudne albo zajebiście trudne - zależy jacy przeciwnicy się pojawią. Miałem już dość ciągłych powtórek i jak w końcu udało mi się przebić "aż" do tego punktu, zasejwowałem z wielką ulgą
- wiele godzin później, po wciąż powtarzaniu tych samych sekcji (tylko po to żeby przebić się o krok dalej i tam polec, bo zaskoczył nas skurwiel za plecami), w końcu udało się z drżącymi rękoma, brakiem amunicji i niemal zerowym zdrowiem doczłapać do sejwa w 8 chapterze. Nagrałem, bo ostatnie pokoje przechodziłem już bez ammo i waliłem ręcznie/z buta zestazowanych przeciwników, problem jest, gdy się ma ich 3 albo 4 na raz... To był MEGA fuks, uznałem to za znak i dlatego nagrałem
i zrobiłem UFFFFFFFFFFFFFFFFFFFF
- wczoraj miałem niezłą sesję, dotarłem już do końca Ishimury, żeby polec w głupi sposób (nekromorfy z wybuchowym żółtym guzem na ręku mają zajebiście zwiększony promień rażenia, znów się o tym przekonałem) - kilka godzin w plecy, powolnego, żmudnego przebijania się przez pokoje
- żeby realnie myśleć o ukończeniu, muszę przebić się teraz z 8 aż do 12 albo najlepiej 13 chapteru i tam nagrać; wczoraj po kilku godzinach padłem w 10, także nie jest za wesoło - wymaga to kilka długich godzin bezbłędnej gry, a jeden błąd może oznaczać game over. Do tego kilka randomowych zdarzeń (których się nie wyklepie na pamięć). Słabo to widzę.
Generalnie jak już pisałem, jest zajebiście ciężko i mam tu na myśli też wrażenia psychiczne - ciężko się powstrzymać przed sejwowaniem, tym bardziej, że nty raz zginęło się w następnym pokoju i oznacza to kolejne powtarzanie tego samego i to powtarzanie jest wciąż zajebiście trudne. Kilku przeciwników zabija od strzała, kilku zabiera 80% energii, spadają dookoła, często za plecami, kilku na raz, często gęsto to ta odmiana mocniejsza, taka szaro-srebrna; po podłodze czołga się jeden, z daleka rzyga drugi a za plecy spada następny - takie sytuacje to norma; do tego ciągle brakuje amunicji, więc wciąż trzeba kombinować jak ją oszczędzać, używając pourywanych kończyn czy przedmiotów jak pręty (telekinezą) - jak atakuje kilku na raz, ciężko to zrobić; jeden błąd (np. nie trafienie prętem pierwszego nadbiegającego) często kończy się paniczną obroną i wieloma strzałami z czego wychodzimy do następnej potyczki z brakiem amunicji i zdrowiem bliskim zero; a sejw zrobiony dwie godziny temu... Jak ma się szczęście, to przeciwnik daje dropa amunicji, ale zawsze są to trzy sztuki (plasma cutter) - czyli oddając w niego więcej niż trzy strzały, jest się z amunicją na minusie, przy trzech strzałach wychodzi się na zero - a tyle mniej więcej potrzeba, żeby odstrzelić kończynę z kolcem (żeby ją szybko złapać i odstrzelić w przeciwnika). A co z tymi, którzy takich kończyn nie mają, a przedmiotów do strzelenia (prętów) też brak? Ano właśnie, tak to mniej więcej wygląda, jeśli chodzi o gospodarowanie amunicją.
W sytuacjach z mini bossami, gdzie nas chwytają i trzeba walić w żółty guz na ich ciele, trzeba to robić bezbłędnie, bo dwa/trzy niecelne strzały i game over w 2 sekundy od chwycenia.
Strasznie to wszystko męczące i nie wiem, czy dam radę. Każdy jeden pokój, każdy jeden przeciwnik to potencjalny zgon. Wymiękłem, nagrałem za wcześnie i nałożyłem sobie teraz przezajebiście trudną robotę (przebić się z 8 do 13 chapteru). Jeszcze powalczę, ale dopuszczam możliwość kapitulacji.