Bloober Team konsekwentnie budował swoje portfolio w cieniu wielkich studiów, aż do tego momentu, gdzie to oni będą nadawać rytm branży gamingowego horroru. Choć najnowsze dziecko ich developingu nie jest typowym horrorem, to z pewnością jest to „Nowy Świt” dla polskiego gamedevu!
Platforma testowa:
- GPU: RTX 4070 super Ghost
- CPU: Ryzen 7 5700X3D
- Ram: 16GB 3200mhz Goodram
- Płyta Główna: ASRock b450m hdv r4.0
- Dysk: Lexar 1TB M.2 PCIe NVMe NM620
- Zasilacz: MSI Mag 550w certyfikowany odznaką sprawności 80 Plus Bronze.
- System: Windows 11
- Ustawienia: Epickie + DLSS w trybie jakość
- Rozdzielczość: 1440p + Ray Traycing
Graficznie straszy… dbałością o detale!
Jakość wyświetlanej grafiki to najwyższa półka. Nie mówię tutaj o designie gry, ale o każdej teksturze i dbałości, jaką w nie włożono. Odwzorowanie szczegółów bloków z wielkiej płyty, ich klatek schodowych, pojazdów czy choćby zabawek rozrzuconych w pokojach to miód na oczy gracza i każdego, kto pamięta czasy PRL.
Brak tu jednak fizyki otoczenia, co oko wytrawnego gracza może szybko wypatrzeć i przez to nieco ostudzić zachwyt nad oprawą wizualną. Za grafikę odpowiada Unreal Engine 5, którego da się poznać ze specyficznej kolorystyki, choć w żadnym przypadku nie możemy tutaj mówić o jakimkolwiek recyklingu assetów z innych działających gier na tym silniku.
Czołem towarzyszu!
Bloober Team oddał trudny do uchwycenia niepowtarzalny klimat PRL. Jestem pewien, że tylko Ci, którzy wychowali się w tych czasach, mogli oddać szare niuanse codzienności komuny. Ogromne uznanie za wplecenie znanych marek i elementów (oczywiście ze znanych powodów, nie są to oryginalne nazwy firm) tamtej epoki, co tylko potęguje klimat produkcji.
Wchodząc na klatkę schodową bloków, wręcz czułem ten specyficzny zapach farby olejnej i jej niepowtarzalny połysk. Zwiedzając pokoje, uwielbiałem patrzeć na ściany, kartki z kalendarza, wszelkie elementy dekoracyjne oraz obrazy, które do dziś mam gdzieś w piwnicy u dziadków. No i te meblościanki… Szacun!
Unreal Engine 5 oraz wydajność
Nie ma się co oszukiwać, Unreal Engine 5 nie słynie z dobrej optymalizacji, w szczególności w przypadku konsol. Ja jednak nie mogę narzekać. Najwyższe Ustawienia pozwoliły mi grać w okolicach 45-60fps w rozdzielczości 1440p, choć zdarzały się chwilowe spadki nawet do okolic 30fps, gdzie było duże natężenie źródeł światła. Wersja PC oferuje dużo opcji graficznych, które pozwolą dostosować oprawę nawet na słabszych komputerach. Muszę pochwalić implementację Frame Generator, który pierwszy raz nie generował na obrazie gry artefaktów i trzymał u mnie stałe 60fps.
Horror? Nie do końca
Wielu graczy oczekujących na ten tytuł może poczuć się rozczarowanymi, jeśli oczekują od tej gry dużej dawki strachu. Cronos zdecydowanie nie jest horrorem i nawet nie udaje nim być, ponieważ z powodzeniem wpasowuje się w gatunek thrillera. Atmosfera grozy i pościgiem za zagadką tajemniczej choroby emanują tak mocno, że głównym źródłem emocji jest tutaj trzymanie gracza w niepewności, a nie straszenie wyskakującymi potworami, choć jestem pewien, że kilka razy podskoczycie przed monitorem.
Jakbym oglądał dobry serial!
Cronosa ukończyłem w zaledwie 3 dni od otrzymania gry, a samo przejście zajęło mi 22 godziny. Już dawno żadna gra nie przykuła aż tak mojej uwagi, by chcieć poświęcić jej tyle czasu w tak krótkim okresie. Bloober Team świetnie zaaranżował dozowanie informacji przekazywanych graczowi, przez co wręcz chłonąłem każdą dostępną wiedzę na temat naszej bohaterki, jej pochodzenia, celu czy choćby świata przedstawionego w grze.
Przeczytałem każdą znalezioną notatkę, odsłuchałem każdą zdobytą wiadomość głosową oraz z zaangażowaniem śledziłem każdą rozmowę. Nie pomijałem nic, co mogło przekazać mi, choć odrobinę informacji o świecie w grze Cronos. Co najważniejsze, wszystkie te źródła informacji są napisane ciekawie i z sensem. Cronos przypominał mi serial „Dark”, przedstawiający podróże w czasie i następstwach czynów, których My jesteśmy konsekwencją.
Fabularny misz-masz
Choć w mojej opinii fabuła jest bardzo dobra, a sposób jej prowadzenia znakomity, to jestem pewien, że nie skupiając się na znajdowanych informacjach podczas rozgrywki, nie będzie możliwości zrozumienia zachodzących zmian fabularnych. Nasza przebudzona podróżniczka ma cel jasny i prosty… Znaleźć cel oraz go ekstrahować (wydobyć jego umysł/duszę) i doprowadzić do zbiorowości, czyli jakby uniwersalnej świadomości w celu… bliżej nieznanym.
Nasza postać zachowuje się jak zaprogramowany robot i niewiele się od niego różni wyglądem oraz zachowaniem, wyrusza więc w swoją misję, która okazuje się zupełnie czym innym niż wyglądało pierwotnie.
Podróżniczka może być rozwijana dzięki odnajdywanym w grze rdzeniom. Tutaj trzeba się postarać, bo nie są podane na tacy. Warto więc dokładnie eksplorować mapy i nasłuchiwać miauczenia kota, bo nasi futrzaści przyjaciele zostawiają nam prezenty, gdy ich odnajdziemy.
Nie pytaj jak, tylko kiedy
Manipulowaniem czasem to główny temat Cronos, choć to nie nam przyjdzie nim operować. Polska lat 80. XX wieku to rozwiązanie naszej zagadki. To właśnie tam nasza podróżniczka ma znaleźć odpowiedź na rozpoczynający się czarny rozdział w historii ludzkości. Przeplatające się linie czasowe postapokaliptycznej Nowej Huty oraz czasów początków zarazy w PRL to miejsce naszej rozgrywki, a napotkane postacie mogą pomóc zatrzymać zaczynającą się „zmianę”, ale czy to właśnie koniec nie jest początkiem wszystkiego?
Wątpię więc jestem
Główna bohaterka, którą kierujemy w grze, stanowi doskonały przykład personifikacji, uwidaczniającej się wraz z rozwojem fabuły. Początkowo zero-jedynkowe nastawienie naszej podróżniczki nie pozwala się z nią utożsamiać, jednak z biegiem czasu możemy doświadczyć, jak staję się ona coraz bardziej ludzka i podatna na emocje. Muszę pochwalić jej kilka celnych komentarzy podczas gry, które sprawiły, że dostrzegłem w niej kogoś więcej niż tylko skafander.
Słuchawki obowiązkowe!
Już na początkowym ekranie widnieje informacja, że zaleca się grać w słuchawkach, ale ja pokuszę się o stwierdzenie, że grając bez słuchawek lub dobrego sprzętu audio, gra znacząco traci na klimacie! Każdy szmer, odgłos czy nawet ciężkie kroki naszej bohaterki brzmią mocno i soczyście. Mozaika dźwięku w Cronosie jest dopełnieniem gęstego klimatu dostępnych lokacji i nadaje im niepowtarzalnej głębi. Ścieżka dźwiękowa skutecznie buduje klimat grozy i jest odpowiednio dobrana.
Dźwięki wystrzałów naszych broni brzmią równie dobrze i świetnie pasują do tej produkcji. Wystrzały są mocne, czuć siłę ognia a huk niesie się po mapie. Nie psujcie sobie odbioru gry i grajcie w słuchawkach!
Gameplay jest skromny, ale dopracowany
Cronos to tytuł, który nie oferuje rozbudowanego gameplayu i nie ma w nim żadnego cudowania ze skomplikowanymi mechanikami. Twórcy świadomie uprościli rozgrywkę, by nie odciągała ona uwagi od narracji, a jednocześnie zadbali o to, by gracz zawsze miał coś do zrobienia i nie odczuł znużenia. Takie rozwiązanie sprawia, że tempo gry pozostaje płynne, a główny nacisk położony jest na fabułę i atmosferę.
Naszym głównym zadaniem będzie znalezienie pewnych osób lub przedmiotów w grze, które mają znaczenie fabularne, po drodze zbierając amunicję i zasoby potrzebne do skromnego craftingu. Gra ma charakter survivalowy, więc polecam oszczędzać amunicję, jednocześnie jednak Cronos nagradza uważnego eksploratora, który nie boi się zajrzeć w zakamarki lokacji. Czasem będziemy mogli manipulować małymi fragmentami mapy, cofając je w czasie, by utorowały nam przejście.
Strzelanie jest dobre
Model strzelania jest tutaj jednym z najważniejszych elementów w grze. Na szczęście Bloober Team wiedział, co robić i zaoferował graczom dobry i mięsisty gunplay. Cronos oferuje kilka typów broni podstawowego typu: pistolet, strzelba karabin, a także granat przylepny oraz coś w stylu pierścienia ognia wokół postaci. Każda z tych broni może zostać zmodyfikowana, jeśli oczywiście znajdziecie ukryte części, co znacznie zmieni jej użyteczność. Pistolet możemy zamienić w wersję automatyczną. Karabin z automatycznego na seryjny, a strzelbę w potężną dwururkę.
Oprócz modyfikacji naszego arsenału, pistolet lub strzelbę można „naładować”, przytrzymując przycisk strzału, co znacznie zmniejsza szybkostrzelność, ale zwiększa moc ognia. Ten drobny zabieg w ciekawy sposób modyfikuje rozgrywkę i pozwala lekko dostosować oręż do potrzeb gracza. Twórcy zadbali również o nieco mocniejszą pukawkę, ale nie chcąc psuć Wam zabawy, napisze jedynie, że mi przypominała BFG z Dooma.
Broń możemy ulepszać w specjalnych hubach, które są spokojną przystanią w naszej podróży oraz oferują zapis postępu rozgrywki. Aby ulepszyć nasz ekwipunek, musimy zbierać rozrzucone po świecie gry akumulatorki, które można sprzedawać w naszej poczekalni. Ilość wymaganych punktów energii jest spora, więc warto rozglądać się w odwiedzanych lokacjach. PS: Warto inwestować w pojemność ekwipunku.
Walka wręcz jest bez sensu
Choć strzelanie w mojej opinii jest naprawdę dobre, tak walka wręcz została potraktowana po macoszemu. Możemy przeciwnika uderzyć ręką, co odpycha go i zadaje drobne uderzenia, a także wykonać coś w stylu tąpnięcia, co potrafi go mocniej uszkodzić. Można połączyć strzelanie i walkę wręcz, by ta była bardziej efektywna, przykładowo strzelać w nogi w celu powalenia przeciwnika i zdeptanie jego czerepu.
Zabrakło mi tutaj jakiejś kombinacji ciosów, czy choćby widowiskowego finishera… Zachodząc przeciwnika od tyłu, również nie uświadczymy żadnej możliwości wykończenia go. Cronos to nie skradanka, ale w ferworze walki zdarzało mi się tłuc monstra wręcz i przyznam, że wyjątkowo prosty, a może wręcz prostacki system walki wręcz mocno mnie z tej immersji wybijał.
Łączenie się przeciwników sprawia, że są znacznie silniejsi
Szumnie zapowiadana nowość przez twórców, a mianowicie system łączenia i wzmacniania się przeciwników w Cronosie, nie jest wcale tak groźny jak można było to odczuć w zapowiedziach. Owszem, przeciwnicy mogą wchłonąć ciała poległych adwersarzy, ale to zajmuje im trochę czasu, a każdy atak gracza przerywa ewolucję. Możemy również spalać ciała przeciwników, by pozbawić ich ciał do transformacji, ale ja robiłem to naprawdę rzadko, bo nie było takiej potrzeby.
Różnorodność przeciwników nie jest zbyt wielka, ale w moim odczuciu wystarczająca. Gra mądrze żongluje rywalami, przez co nie odczuwamy ich powtarzalności, a co jakiś czas dorzuca nowe kreatury lub nasyła na nas ewolucje tych podstawowych.
Oby więcej takich!
Cronos: The New Dawn zaskoczył mnie przede wszystkim ciekawym typem narracji i połączeniem post-apokaliptycznej Polski wraz ze zgrabnie wplecionym krajobrazem PRL-owskiej codzienności. Jestem przekonany, że nie każdy podzieli mój zachwyt, jednak dla mnie Cronos to gra, za którą bez wahania zapłaciłbym nawet 350 zł - znacznie więcej niż sugerują sami twórcy i mimo wyższej ceny czułbym się w pełni usatysfakcjonowany z tego zakupu.
Dziękujemy firmie Bloober team za udostępnienie gry do recenzji.
Podsumowanie





Cronos The New Dawn to gra, która wciągnęła mnie bez reszty swoim pomysłem na fabułę i piękną scenerią czasów PRL.
Komentarze
Powiedzieć sztos to za mało, Bloober to już klasa światowa!
odpowiedzDokładnie! Mamy nowych mistrzów 🙂
odpowiedzDodaj nowy komentarz: