Nie trudno więc popaść w zachwyt nad dziełem holenderskiego developera, ale dwóch redaktorów GameOnly, Morfi i Mantis, nie dało się łatwo omamić i tytuł oceniają surowym okiem. A piszę o nas w trzeciej osobie ponieważ zdecydowaliśmy nie wyszczególniać naszych wypowiedzi. Zrobiliśmy scalenie niczym Songo z Vegetą w Dragon Ball i zabraliśmy się za pisanie recenzji Killzone 3.
Można nie kochać tej serii, ale na pewno nie da się przejść obojętnie obok najbardziej uznanego FPSa na PS3. Studio Guerilla napociło się mocno aby dostarczyć fanom prawdziwej i godnej kontynuacji ich topowej strzelanki, czego produktem jest jak najbardziej Killzone 3. Podejmując akcję chwilę po zakończeniu dwójki znowu wskakujemy w skórę sierżanta Sevchenko, któremu towarzyszy sierżant Velasquez. Jak się okazuje śmierć Visariego to jedynie początek kłopotów. Akcja rozciąga się na przestrzeni 6 miesięcy, podczas których przemierzymy różnego rodzaju tereny szukając sposobu na powrót do domu i zepsucie planów przedsiębiorcy Stahla, któremu najwyraźniej za mało władzy i konkuruje o nią z admirałem Orlockiem. Ich walka o przywództwo jest motywem przewodnim całej kampanii, bo przez spory obu panów to właśnie żołnierze ISA muszą najwięcej zapłacić. Fabularnie mamy tu do czynienia ze standardowym scenariuszem, który żadną świeżością nie zaskakuje. Drugą stroną medalu jednak jest fakt w jak wyśmienitej formie zostało to wszystko podane. Można w pewnym sensie Killzone 3 porównać z filmem Avatar – ten bowiem, choć oferuje sztampową fabułę –trzyma widza w napięciu do samego końca. Oczywiście duża w tym zasługa wyśmienitej prezencji, identycznie sprawa ma się z grą holendrów. Ale nie można też napisać, że cała historia w Killzone 3 wypada blado – zdecydowanie nie. Są momenty napięcia, soczyste dialogi i nawet kilka zwrotów akcji się trafiło, a i zakończenie wbrew wszelkiej opinii jest niemałym zaskoczeniem i aż nurtuje, co może wydarzyć się dalej. Wiele dobrego dla odbioru gry wniosła hollywoodzka reżyseria. Przerywniki cieszą oko ciekawą pracą kamery, ciągle zmieniającymi się ujęciami, a sceny rodem z najlepszych filmów akcji robią swoje. Na myśli mam tutaj wszelkie wybuchy pojazdów opancerzonych, rozbijające się maszyny latające, efektowne walki wręcz, starcia w przestworzach (klimat Gwiezdnych Wojen jest realnie namacalny). Fajnym aspektem również jest nawiązanie do Ziemi, bo jak do tej pory ciągle mówione było tylko o Vekcie i Helghanie, całkowicie zapominając o błękitnej planecie.
W poprzedniej części największą wadą było małe zróżnicowanie misji . Tym razem jest dużo lepiej. Żaden poziom nie zdąży się nam znudzić, a to za sprawą sporego zróżnicowania lokacji (miasto Pyrrus, dżungla, platformy wiertnicze wśród lodowców i jeszcze kilka innych), jak i większej różnorodności w rozgrywce. Najwięcej oczywiście trzeba strzelać, jest nawet kilka momentów, gdzie akcja rozgrywa się na szynach, a naszym zadaniem jest sianie totalnej pożogi. Ogólnie nie ma powodów do ziewania, bowiem kampania dla pojedynczego gracza została świetnie skonstruowana, a jeśli z nią już się uporacie, to możecie drugi raz zaliczyć całość ze swoim kolegą, bądź z Move w ręku (nie da się grać w trybie kooperacji za pomocą kontrolera ruchowego). Brutalne wykończenia sprawdzają się wyśmienicie, ale, choć większość z nich można było już zobaczyć w dostępnych materiałach, dopiero mając pada w rękach czuć prawdziwy power tych finiszerów. Oczywiście takimi atakami wojny nikt nie wygra i rajdy w stylu Rambo na grupkę wrogich oddziałów z góry są skazane na porażkę. Nawet dwóch Helghastów nie pozwoli nam na własnoręczne zabicie któregoś z nich. Najlepiej brutalne wykończenia sprawdzają się przy bliskich spotkaniach sam na sam.
Przy zapowiedziach Killzone 3 dość sceptycznie przyjąłem informację, że Sev będzie mógł założyć na swoje ramiona jetpack. Bałem się zbyt częstej konieczności używania tego ustrojstwa. W samej grze jetpacka używa się nie za wiele i bardzo dobrze, bo dzięki temu jest on miłym akcentem i fajnym patentem. Poziom trudności w Killzone 3 zdecydowanie powinien usatysfakcjonować wymagających graczy. Miejscami jest naprawdę trudno i niektóre momenty trzeba powtarzać bardzo często, bo w mgnieniu oka nasza postać pada na glebę. Oczywiście pomaga Rico i często ratuje nam tyłek, więc tym bardziej dziwi jak często jednak trzeba było uznać wyższość gry nad giętkością naszych palców. Zabawna sprawa tyczy się fizyki i nie mam zamiaru tutaj z czegoś się nabijać. Pod naporem wydarzeń człowiek nawet nie ma czasu zwrócić uwagę na to ile z tych pięknie sypiących się konstrukcji to sceny oparte na fizyce gry, a ile z nich to skrypty. W Killzone 3 rzadko zdarzają się chwile wytchnienia i momenty, kiedy można przystanąć i w spokoju porozglądać się po lokacjach.
Zapewne interesuje Was, jak wypada tryb kooperacji – jest wyśmienicie. Gra się bardzo przyjemnie i bez żadnych obiekcji można w ten sposób zaliczyć całą grę. Jedną z większych zagadek jest jakim cudem, w trybie co-op, cała gra wygląda identycznie niczym w trybie dla pojedynczego gracza. Oczywistą różnicą jaka rzuciła się w oczy jest niższa rozdzielczość, ale tego chyba każdy się spodziewał. Tryb kooperacji jest bardzo miłym dodatkiem (i tylko dodatkiem, bo czasami wręcz aż zanadto widać, że tryb ten został wrzucony na usilne prośby graczy). Jest zdecydowanie łatwiej niż w pojedynkę, a to dlatego, że liczba wrogów jest taka sama jak w singlu, można się uzdrawiać w nieskończoność i jedynie padnięcie na dechy dwóch graczy może zakończyć się zgonem. Gdy grę przechodzi się samotnie nasz kompan ulecza nas do trzech razy, choć zależy to też od miejsca w jakim padliśmy i tego, jak wielu wrogów nas otacza. Czasami Rico nie będzie narażał swojego życia by nas ratować. Nie odchodząc jednak od tematu, jak już wcześniej zostało zapisane – tryb kooperacji można przejść tylko off-line, a kontrolery Move nie są w tym trybie obsługiwane. Dziwne również jest, że drugi gracz wchodzi w skórę Natko, kolesia który w normalnej kampanii nie pojawił się nawet na sekundkę. Pytania są dwa – dlaczego nie wcielamy się w postać Rico? Czemu jedna z czołowych postaci poprzedniej części totalnie została olana w trójce? Jak się domyślam Rico nie jest grywalną postacią jedynie ze względu na scenariusz w którym nasz kompan znika na jedną misję i jak widać nie chciano robić zmian, a kimś drugi gracz musi sterować. Ale w misji gdzie nie ma Rico i tak ktoś nam towarzyszy (Kowalski – serio, tak się nazywa) i to właśnie nim mogłaby sterować druga osoba, a nie postacią, która w tej części nie istnieje (w przerywnikach postać znika). Swoją drogą jak już dali Natko to nie rozumiem dlaczego nie wpleciono go w całą historię, wtedy wszystko miałoby jakiś sens.
Jeśli chodzi o magiczną różdżkę Sony to tutaj widać już na samym początku, że ekipa z Guerilla naprawdę przyłożyła się do porządnej obsługi Move. Kontrolowanie postaci, jak i strzelanie, może być na początku uciążliwe, ale wystarczy odpowiednio ustawić czułość oraz inne parametry w opcjach, a granie stanie się dużo przyjemniejsze. Warto mieć jednak do tego pełen zestaw Move plus Navigation Stick, bo różnica między nim a padem jest naprawdę znacząca. Jeszcze lepszym rozwiązaniem jest przystawka Sharp Shooter, skonstruowana specjalnie dla Killzone 3 i nowego SOCOMa. Sprzęt ten może być trochę drogi dla przeciętnego gracza (cena ok. 160zł), jednak jeżeli jesteście z grupy tych, co lubią realizm i dokładność to przekonacie się, że w ten sposób jest dużo lepiej niż na padzie. Taki zestaw nadaje niespotykane do tej pory poczucie bycia w środku pola walki, a to w serii Killzone od zawsze było ważnym aspektem. Lecz jeśli ktoś nie umie przekonać się do kontrolerów ruchowych – Killzone 3 nie zmieni jego nastawienia i takim osobom na pewno lepiej będzie się grało na tradycyjnym padzie.
Wizualnie gra prezentuje się prześlicznie, obłędnie, kapitalnie i jaki tylko tutaj sobie przymiot pochwalny wstawicie, a będzie pasował. Killzone 3 obecnie jest najładniejszą strzelanką FPS na rynku. Cała konkurencja kuli ogon pod siebie i ucieka ze skowytem. Efekty cząsteczkowe i świetlne stanowią absolutną ekstraklasę. Iskry oraz rozdmuchiwane przez wiatr popioły zapełniają przestrzeń, zza chmur słońce przebija się ze swoimi promieniami, gdzieś na horyzoncie swym pięknem zachwyca grzyb atomowy. Przed naszymi oczami rysuje się obraz niemal doskonały i tylko głupie doszukiwanie się ułomności może ten diament nieco zarysować. Nawet najwybitniejszym poetom trudno by było opisać piękno Killzone 3. To trzeba zobaczyć na własne oczy. Najważniejsze, że developer w żadnym etapie nie przesadził z wyżej wypisanymi efektami. Animacja jest płynna i tylko raz się zdarzyło, że dość ostro ilość wyświetlanych klatek poleciała w dół, jednak trudno ocenić, czy był to losowy przypadek, czy jakaś nieznana nam przyczyna, bo innymi razy w tym samym momencie żadnych przycinek nie było. Postacie względem drugiej części zyskały na ilości drobnych szczegółów, ich twarze stały się bardziej naturalne i, co ciekawe, im ktoś brzydszy tym lepiej wygląda. Skoro już wspomniałem o drugiej części – przeskok jest dostrzegalny gołym okiem i trudno nazwać go tylko delikatną ewolucją, bo miejscami mamy wręcz do czynienia z rewolucją. Oczywiście na pierwszym planie aż tak ogromnego przeskoku nie widać, ale jak wiadomo na nim przestrzeń się nie zamyka i to właśnie drugi plan jest miejscem wspomnianych rewolucji. Lokacje są dużo większe niż poprzednio. Dla przykładu – koniec pierwszej misji gdzie zasiadamy za sterami czołgu był jednym z większych terenów w drugim Killzone, a na tle trójeczki wypada niczym mikrus. Czasami mamy do czynienia z widokami sięgającymi horyzontów i nie mamy tu do czynienia z jakimiś śmiesznej jakości bitmapami, a pięknie oteksturowanymi obiektami, które praktycznie niczym nie ustępują tym z pierwszego planu. Tekstury w większości wypalają gałki oczne, ale i zdarzają się nieco słabsze tapety, co prawda gdzieś tam ukryte, ale dociekliwy gracz bez problemu je odnajdzie. Wszystko jednak i tak składa się na obraz gry, której wizualny aspekt śmiało można ocenić na maksimum. Takie właśnie gry chcemy widzieć na PS3. Rewelacyjnie wypada też animacja postaci, szczególnie zgony robią wrażenie. Widać progres względem drugiej części i już tam nie było do czego się przyczepić, tym bardziej więc nie ma na co marudzić w Killzone 3. A skoro już tak porównania z drugą częścią są maglowane, winno się napisać, że woda wygląda dużo lepiej niż ostatnim razem. Dokładniej została odwzorowana jej powierzchnia, lepsza jest też jej interakcja ze światłem, w końcu też nadano jej jakąś fizykę i już w widoczny sposób reaguje na postać naszego bohatera. Ogień został wykonany poprawnie, ale jeszcze brakuje mu sporo do fotorealizmu.
Grafika jak już wiecie jest topowa, nie gorzej wypada muzyka jak i efekty dźwiękowe towarzyszące polu walki. Wojna rządzi się swoimi zasadami – jedna z nich jest taka, że na wojnie wybuchy mają siać się gęsto, a wystrzały z karabinu mają być równie normalne jak wschód słońca. Tak też jest w Killzone 3 i, co najważniejsze, dźwiękowo nie można nic mu zarzucić. Słychać każdy pojedynczy wystrzał, dokładny dźwięk upadających łusek, krzyki umierających kompanów oraz naszych wrogów. Wszystko brzmi bardzo sugestywnie i bezproblemowo można się poczuć jak na froncie. Idealnie do tego wszystkiego pasuje polska lokalizacja, która w tym przypadku sprawiła się na medal. Postacie mają swój własny charakter, który wylewa się z ekranu pod postacią całej gamy łaciny podwórkowej. Czuć momentami, jakby bohaterowie byli zwyczajnymi chłopami wyciągniętymi spod blokowiska (lub kobietami). Trzeba przyznać z ręką na sercu, że SCEP nie odwala fuszerki i stara się graczom dostarczyć możliwie jak najlepszy dubbing. Choć trafiają się też i drobne potknięcia w postaci literówek. Zdarzyło się też kilka razy, że nie słychać było, co wymawia bohater i, o ile na polu walki można przymknąć na takie kwiatki oko, tak już w trakcie trwania cutscenki w produkcji tego kalibru nie sposób się delikatnie nie zniesmaczyć.
Multiplayer był do tej pory konikiem napędzającym sprzedaż Killzone 2. Dzięki świetnym trybom rozgrywek po sieci do dzisiaj jest to jeden z podstawowych tytułów zrzeszający zawodowców w rozgrywkach ligowych. Gracze w trzeciej części dostają ulepszoną wersję tego, co tak bardzo lubili poprzednio. Do dyspozycji są jedynie trzy tryby, ale wszystkie bardzo fajne. W „Partyzantce” mamy zasady jak w zwykłym deathmatchu, za to „Warzone” znany już wcześniej stawia przed graczami wyzwania, co jakiś czas zmieniając cele misji. Tryb „Operacji” jest tu najciekawszym z nich, bo wrzuca obie drużyny w mini historyjkę, w której jedna strona naciera, a druga musi się bronić. Zdobywając przyczółki staramy się odbić bazę przeciwnika lub też bronić się we własnej przed jego najazdem. Bardzo fajnym rozwiązaniem są tu scenki przerywnikowe, w których biorą udział nasze postacie.
System klas powraca znowu, jednak tym razem nie trzeba nabijać mozolnie doświadczenia by cieszyć się wszystkimi dostępnymi klasami, bo są one dostępne od samego początku. Każda z nich cechuje się specjalnymi zdolnościami dostępnym tylko dla niej, a dzięki temu, że są one idealnie wyważone rozgrywka daje dużo frajdy i nabiera przyjemnego tempa. Medycy mogą oczywiście leczyć, snajperzy zakładać kamuflaż maskujący, a infiltratorzy przebierać się za przeciwników i zachodzić ich od tyłu wykańczając jednym z finiszerów (niczym szpieg z Team Fortress). Wszystko to daje mnóstwo frajdy i utwierdza w przekonaniu, że od teraz nastaje nowa era pierwszoklasowych rozgrywek multiplayer.
Killzone 3 to kawał bardzo solidnego softu. Ukończenie kampanii satysfakcjonuje, wypełnia człowieka uczuciem spełnienia. Może nie czuję się po tej grze kimś lepszym, nie zastanawiam się nad sensem ludzkiego życia. Takie poważne tematy pozostawmy produkcją „ambitnym”, tutaj liczy się akcja w najczystszej postaci i grywalność. Właśnie – grywalność. Killzone 3 jest bardzo przyjemnym tytułem i autentycznie zabawa z nim sprawia radość, nie ma mowy o znużeniu, scenariusz jest dużo lepszy niż poprzednio, postacie w końcu zostały porządnie nakreślone, misje są dość zróżnicowane, a grafika ustanawia nowe standardy. Czy można chcieć czegoś więcej? Tak! Killzone 4, bo zakończenie trójki pozostawia gracza z wieloma pytaniami i aż chce się już dziś znać na nie odpowiedzi. Fajnie też by było jeszcze parę godzin spędzić w tym wspaniałym uniwersum.
Komentarze
Czekam na premierą i do zobaczenia na polu walki :)
odpowiedzDobra recenzja :)
odpowiedzNo to mamy króla FPS'ów! Świetna recka. :)
odpowiedzUtwierdziliście mnie w przekonaniu że zakup edycji helghast był dobrym wyborem :)
Zabrakło jedynie akapitu o 3D i o wadach (ale skoro są tak mało znaczące to nie ma co o nich pisać heh)
Chciałbym jeszcze wiedzieć czy:
- w multi istnieje customizacja postaci oraz broni?
- czy ponownie na mapach w singlu ukryte są intele oraz helghańskie znaki?
- czy poza wasp oraz minigunem i tą strzelającą zieloną plazmą(?) bronią, są jeszcze jakieś nowe? Jeśli tak to jak dużo? I idąc dalej, czy każdą z singlowych broni można używać w multi?
Jeśli któryś z recenzentów znajdzie czas to będę wdzięczny za odpowiedź.
odpowiedzTa gra ma moc, której nic nie może przezwyciężyć. Grafa miażdży jądra i wypruwa gałki oczne. Najpiękniejsza gra ever!
odpowiedz[quote=MateuszBorek]Ta gra ma moc, której nic nie może przezwyciężyć. Grafa miażdży jądra i wypruwa gałki oczne. Najpiękniejsza gra ever![/quote]
To tylko gra xD
odpowiedz[quote=MateuszBorek]Ta gra ma moc, której nic nie może przezwyciężyć. Grafa miażdży jądra i wypruwa gałki oczne. Najpiękniejsza gra ever![/quote]
Zaburzenie dysocjacyjne tożsamości (osobowość mnoga, osobowość naprzemienna, osobowość wieloraka, rozdwojenie osobowości, rozdwojenie jaźni, ang. multiple personality, dissociative identity disorder, DID) – zaburzenie dysocjacyjne, polegające na występowaniu przynajmniej dwóch osobowości u jednej osoby. Zazwyczaj poszczególne osobowości nie wiedzą o istnieniu pozostałych.
Nie tylko wzorce zachowań różnych osobowości są zazwyczaj odmienne, każda osobowość ma odrębną tożsamość, wspomnienia[1], zdarza się, że nawet płeć, wiek, iloraz inteligencji, ciśnienie krwi, ostrość wzroku[2], preferencje seksualne, czy alergie[3]. Badania czynności układu nerwowego mogą wykazać różnice w pracy mózgu poszczególnych osobowości u tej samej osoby.
Mechanizm powstawania nie jest dobrze poznany. Jako dysocjacja, osobowość mnoga wytwarza się po szczególnie bolesnych, traumatycznych przeżyciach i kryzysach, przebytych w dzieciństwie i powiązanych z tematyką śmierci oraz seksualności. Charakteryzuje się dezintegracją ego, integralność którego zapewnia możliwość pozytywnego włączania zdarzeń zewnętrznych i doświadczeń społecznych w obręb percepcji. Osoba niezdolna do zinternalizowania zdarzeń zewnętrznych może doświadczać poczucia emocjonalnego rozregulowania, w ekstremalnych przypadkach tak intensywnego, że prowadzącego do dysocjacji własnej osobowości (łac. dissociatio - rozdzielenie) .
Brak jest danych na temat rozpowszechnienia osobowości wielorakiej. Zaburzenie jest diagnozowane rzadko, występuje w okresie młodzieńczym i dzieciństwie; częściej u kobiet niż u mężczyzn.
odpowiedz[quote=Madm4n]Utwierdziliście mnie w przekonaniu że zakup edycji helghast był dobrym wyborem :)
Zabrakło jedynie akapitu o 3D i o wadach (ale skoro są tak mało znaczące to nie ma co o nich pisać heh)Chciałbym jeszcze wiedzieć czy:
- w multi istnieje customizacja postaci oraz broni?
- czy ponownie na mapach w singlu ukryte są intele oraz helghańskie znaki?
- czy poza wasp oraz minigunem i tą strzelającą zieloną plazmą(?) bronią, są jeszcze jakieś nowe? Jeśli tak to jak dużo? I idąc dalej, czy każdą z singlowych broni można używać w multi?
Jeśli któryś z recenzentów znajdzie czas to będę wdzięczny za odpowiedź.[/quote]
Tryb multi to działka Morfiego i u niego została gra, a ten wyjechał na weekend. Odpowiem więc z tego co pamiętam, a nie wiele grałem u Morfiego w multi, głownie single.
- tak można customizować postacie i bronie,
- nie ma żadnych helghańskich znaków do zestrzelenia i ukrytych bajerów do odnalezienia,
- poza tym co wymieniłem o ile się nie mylę jest tylko jedna nowa broń w dżungli, ale wszystkie helghańskie bronie dostały teraz celownik z prawdziwego zdarzenia. Marfi jak do niego dzwoniłem powiedział, że wszystkie bronie z singla są w multi. Nie mogę tego potwierdzić, bo pamięć zawodzi, ale wydawało mi się, że doszła nowa snajperka, jednak nie mam jak teraz tego sprawdzić.
odpowiedzBeznadziejne krótka kampania z beznadziejną fabuła. Ale po ocenie widzę że sama GRA w GRZE nie jest ważna.
odpowiedzNo i zapewne dlatego KZ3 zbiera tak wysokie noty.
odpowiedzTak szczególnie te 7/10.
odpowiedzgrałem tylko w single demo i jak dla mnie mała rewelacja, gry pewnie nie kupię bo nie za bardzo lubię FPSy ale wśród nich jest jedną z najlepszych
odpowiedz[quote=Test]Tak szczególnie te 7/10.[/quote]
Biorąc pod uwagę fakt, że gra ma średnią ocen 87%, to z dupy sobie te 7'ki wziąłeś.
odpowiedzStrasznie mi tej gry brakuje, chciałbym ją jeszcze minimum trzy razy przejść zanim odstawiłbym ją na półkę. Heh jak sobie tylko pomyślę o tych cudownych i klimatycznych lokacjach, o tych brutalnych wykończeniach i mega efektownych akcjach aż chce mi się grać, grać, GRAĆ! Nie rozumiem średniej 87%. Uwielbiam drugą część, ale trójeczka zdecydowanie jest lepsza praktycznie w każdym aspekcie.
odpowiedzJuras---> idź się przewietrz gnomie. Co do gry, to nic nie ma do niej porównania. I płacz xbotów niczego tutaj nie zmieni. Moc KZ3 kryje się w fenomenalnej grafice, fizyce i złożoności świata. Tylko PS3 może udźwignąć tego potwora.
odpowiedz[quote=MateuszBorek]Juras—> idź się przewietrz gnomie.[/quote]
Jak cię będę uderzał to bez względu na stan jaźni.
odpowiedz[quote=MateuszBorek]Juras—> idź się przewietrz gnomie. Co do gry, to nic nie ma do niej porównania. I płacz xbotów niczego tutaj nie zmieni. Moc KZ3 kryje się w fenomenalnej grafice, fizyce i złożoności świata. Tylko PS3 może udźwignąć tego potwora.[/quote]
złozonosci 4 godzinnej fabuły ?:D nie jaraj sie tak bo ty nie udzwigniesz potwora w gaciach :D
odpowiedzGears of War da się ukończyć w 1.5h, więc nie jest tak źle z KZ3.
odpowiedzParę cytatów :)
"Killzone 3 można zaliczyć w jeden wieczór – pora rozwinąć tę myśl. Niestety po raz kolejny (trend wyznaczony przez serię Call of Duty) twórcy postawili na zasadę "mało, ale intensywnie", zatem całość można zaliczyć w kilka godzin. Prawdę powiedziawszy średnio powinno Wam to zająć zaledwie sześć godzin, a jak podliczyłem sobie efektywny czas zaliczania poszczególnych misji (można sobie to obejrzeć w menu wyboru rozdziałów), to wyszło mi po pierwszym razie zaledwie 5h 2 min."
"Dodatkowo, co bardzo mnie rozczarowało, nie ma tu żadnych sekretów. Zapomnijcie o przeczesywaniu poziomów wzdłuż i wszerz i "lizaniu ścian" w poszukiwaniu czegoś w rodzaju Intelów z Call of Duty - jedyne co tu można znaleźć to stanowiska z bronią i amunicją."
"Gra korzysta z silnika fizycznego Havok i chociaż przeważnie sprawdza się on bardzo dobrze, to jednak od czasu do czasu zobaczycie też np. wbijające się ciała Helghastów w samochód, czy bronie lewitujące nad ziemią. Tego typu bugi również powinny być wyeliminowane na etapie beta-testów."
"Dostaliśmy na pewno świetny tytuł, jednak o jakimkolwiek progresie w gatunku nie ma mowy. Ludzie z Guerilla Games dysponują niesamowitymi umiejętnościami w zakresie tworzenia silników graficznych, jednak zdecydowanie powinni zatrudnić kogoś, kto napisałby im porządny scenariusz – bo nie czarujmy się, fabuła w Killzone 3 zawodzi"
To cały zarys następnego nic nie znaczącego tytuliku na ripa hehehehehe
Jak już sony ma w zwyczaju KRZYCZEĆ! Czym głośniej tym lepiej hehehehehehe
Cała ta generacja w wykonaniu sony to tylko Wielka obietnica i fajf co paradoksalnie przynosi skutek hehehehe patrząc np. na takiego sklapa jak boban buahahahahahaha
odpowiedzps:
Killzone3 nie zasługuje na 9+ bo to krótka wtórna gierka 7/10 to za porawę bo gameplay to politowanie :)
odpowiedzBobas zagraj w Killzone 3 a później decyduj jaką ocenę przyznać. Prawda taka, że jakby tak Killzone 3 było exem na xboxa to byś tutaj nam wypominał, że gra nie dostała 11 na 10, bo to totalna rewolucja i graficzny majstersztyk. Nie lubię ludzi oceniających gry przez pryzmat posiadanej konsoli. Ja chciałbym mieć wszystkie konsole i wszystkie dobre gry nań wychodzące. Z chęcią wczoraj w 3 godziny przeszedłem Metal Gear Solid i w drugie tyle ukończyłem Dino Crisis 2 i bawiłem się wybornie. Jak tylko będę miał czas to obcykam na pierwszego xboxa Ninja Gaiden Black, które wręcz uwielbiam. A na gacku ciągle gram w metroidy i Resident Evil 4 i mam gdzieś biadolenie, że konsola X jest lepsza od konsoli Y. Dorośnij człowieku wreszcie i zacznij w innych kolorach postrzegać świat. Twoją politykę wyznawałem jak byłem głupim gnojkiem biegającym ze smarkiem pod nosem. Wtedy, każda zabawka kumpla była zła, a moje zabawki były najlepsze, teraz mi za to wstyd, choć młodość rządzi się swoimi prawami. Czas więc abyś wyszedł z piaskownicy i dostrzegł jak pięknie jest grać na wszystkich konsolach.
odpowiedz[quote=~Bobas]Parę cytatów :)
Cała ta generacja w wykonaniu sony to tylko Wielka obietnica i fajf co paradoksalnie przynosi skutek[/quote]
Co to jest "fajf"? Lolz! Ale kołek!
odpowiedzszału nie ma ale moze byc, poprawna gra
odpowiedz[quote=~Bobas]ps:Killzone3 nie zasługuje na 9+ bo to krótka wtórna gierka 7/10 to za porawę bo gameplay to politowanie :)[/quote]
Wiesz jaka różnica jest między nami aTobą, Ty tylko możesz oglądać youtube i czytać wyrywkowe informacje z recenzji któe tobie odpowiadają a my możemy zagrać i sami ocenić.
odpowiedzDodaj nowy komentarz: