Recenzja

Nasze wrażenia z Titan Quest 2 Northern Beaches. Plaże, potwory i piasek w gaciach.

Czy drugi rozdział to coś więcej, niż kolejne cztery godziny tego samego?

Po blisko dwóch miesiącach od debiutu Titan Quest 2 w ramach Steamowego Wczesnego Dostępu, w końcu doczekaliśmy się drugiego rozdziału izometrycznych przygód w antycznej Grecji. Chociaż premierowe wydanie oferowało niewiele zawartości, a i pewne problemy przeszkadzały w zabawie odrobinę za bardzo, to powrót do tego świata i, przede wszystkim, wylewający się z ekranu klimat, kupiły mnie tak bardzo, że z wielką przyjemnością wyczyściłem mapę ze wszystkiego, co udało mi się znaleźć.

Jeżeli chcecie poznać dokładniej moje wrażenia z pierwszego rozdziału, to zapraszam Was do materiału wideo, który znajdziecie w tym miejscu .

Jedną z największych bolączek, jakie trapiły dotychczas dzieło Grimlore Games, była niewielka ilość unikalnej zawartości. Jasne, rozgrywkę można było wydłużyć, na przykład, powtarzając starcia z bossami na coraz wyższych poziomach, ale i tutaj dosyć szybko uderzaliśmy w sufit czy to ze względu na osiągnięcie maksymalnego poziomu doświadczenia, czy też brak przedmiotów wartych farmienia.

Dwa miesiące to, z jednej strony, dużo z punktu widzenia gracza, który czeka, aż w produkcji, za którą zapłacił, pojawi się coś ciekawego do robienia. Z drugiej natomiast, dla deweloperów jest to bardzo niewiele czasu na przygotowanie czegoś autentycznie angażującego na tyle, aby weterani mieli powód do powrotu, a nowe osoby uznały, że teraz jest to tytuł godny ich uwagi.

Czy przy okazji najnowszej aktualizacji twórcom udała się ta niełatwa sztuka? Sprawdźmy, jak wypada drugi rozdział historii Titan Quest 2, który zaprasza nas na Północne Plaże.

Odrobinę ciekawiej, ale za to mniej

Fabuła drugiego rozdziału kontynuuje dotychczasowe wątki, ale nie rozwija ich do tego stopnia, aby móc powiedzieć, że dostajemy tutaj jakiś przełom, z powodu którego musicie koniecznie jak najszybciej wskoczyć do terenów z nowej aktualizacji. Ciekawiej jest raczej z powodu tego, co dzieje się postaciami obecnymi w głównej historii, ale nie będącymi jej głównymi bohaterami. Znalazło się miejsce na przedstawienie emocji takich jak nienawiść, chęć zemsty czy, ostatecznie, odkupienia, choć to już pozostaje w naszej gestii, jak ocenimy daną sytuację.

Najsłabszym elementem historii okazały się dla mnie kolejne perypetie z Nemezis na pierwszym planie. Tym razem wątki z nią związane absorbowały mnie znacznie mniej, a już wcześniej nie był to scenariuszowy top. Szkoda też, że elementów fabularnych dostajemy w tym rozdziale, odnoszę takie wrażenie, znacznie mniej. Do tego rozgrywka, serwowana nam przy ich okazji, jest mało różnorodna. Czułem, jakby twórcom zabrakło pomysłów, a to nie wróży dobrze na przyszłość.

Te same lokacje, te same emocje

Północne Plaże, na których rozgrywa się akcja drugiego rozdziału, to tereny niesamowicie urokliwe. Wspaniale eksplorowało mi się każdy zakamarek nowej mapy, napawając się tym, jak Titan Quest 2 świetnie brzmi i wygląda. Muzyka przygrywająca nam w tle to dalej mistrzostwo. Fantastycznie dopełnia ona klimat, wprost wylewający się z ekranu. Jestem wręcz zakochany w widokach, jakie przygotowali dla nas twórcy. Podróżowanie przez ten świat jest dla mnie niewiarygodnie odprężające.

Przy wszystkich tych zachwytach muszę jednak zwrócić uwagę na bardzo ważną sprawę — Północne Plaże bardzo często do złudzenia przypominają to, co otrzymaliśmy w dniu premiery Wczesnego Dostępu. Czy sprawia to, że są mniej urokliwe? Moim zdaniem nie. Jest to jednak niejedyna rzecz, po której widać, że dwa miesiące na ugotowanie świeżej zawartości, to bardzo niewiele. Nowa mapa, zadania, czy zmiany w rozgrywce — składa się to na naprawdę dużo pracy, a czas przecież nie jest z gumy. Ostatecznie, nowe miejscówki, mogą lekko rozczarować osoby, które nie darzyły dotychczasowych lokacji równie głębokim afektem co ja.

Szczupak to król wód

Skylla zaś to postrach żeglarzy. Ta przerażająca morska bestia, która pożarła sześciu członków załogi Odyseusza i siała grozę w Cieśninie Mesyńskiej przez całą epokę greckich herosów, jest głównym bossem drugim rozdziału. Walka z nią jest całkiem przyjemna od strony mechanicznej, a poziom wyzwania, jakie przed nami stawia, na tyle wysoki, aby starcie było satysfakcjonujące, ale nie irytująco trudne czy niepotrzebnie przeciągnięte. Niedosyt pozostawiła u mnie jednak skala samej potyczki. Zarówno w przypadku Skylli, jak i innych bossów, na jakich trafiłem, za każdym razem myślałem sobie „I to już? To wszystko?”. Liczę, że kolejne rozdziały pokażą pod tym względem pazur.

Nadzieje na poprawę mam również w kwestii pomniejszych przeciwników. Twórcy po raz kolejny zalewają nas masą tych samych i nudnych oponentów. Wszelkiej maści żółwie, kraby, nietoperze, pająki czy szkielety — już wcześniej było tego zdecydowanie za dużo. Czy naprawdę nikt w Grimlore Games nie uznał, że potężniejszy heros powinien mierzyć się z wrogami, których siła jest uzasadniona czymś więcej, niż faktem, że teraz pająk ma wyższy poziom?

Żeby nie było, pochlastać przyjdzie nam też trochę nowych niemilców. Na pierwszym planie mamy złowrogich ryboludzi zwanych Ichtianami. Przypominam, że ryboludzie byli obecni już wcześniej. Niemniej modele nowych nabytków w ich szeregach wykonane są dobrze. Fajnie rozpadają się pod naporem naszych ciosów i obrywając magmą czy piorunami. Nie urzekli mnie jednak swoim designem i dostrzegam tu, ponownie, brak pomysłów na coś interesującego. Trzymam kciuki, że przy okazji trzeciego rozdziału, pojawi się znacznie bardziej zróżnicowane, mitologiczne towarzystwo do zarąbania.

Wielkich zmian w rozgrywce brak

Na premierę narzekałem na niewielką liczbę umiejętności aktywnych w ramach każdego mistrzostwa. Czy coś się w tej kwestii zmieniło? Owszem, ale narzekać zamierzam dalej. Na postaci, którą grałem, zauważyłem po dwie nowe zdolności aktywne dla Storm oraz Rogue. To trochę mało. Do tego, odnoszę wrażenie, że świeże skille nie zmienią wiele w dotychczasowych buildach. Nie były też dla mnie na tyle użyteczne, czy widowiskowe, aby uzasadniać wymóg trzydziestu punktów boskości do ich odblokowania. Na plus zaliczam to, że twórcy i tak zaskoczyli mnie pozytywnie tym, że pojawiło się tych umiejek więcej, niż wskazywało na to drzewko rozwoju w dniu premiery.

Ponarzekać muszę też na kwestię lootu, który wciąż jest nudny jak flaki z olejem. Podczas zabawy nie udało mi się zdobyć choćby jednego przedmiotu, który wywołałby u mnie jakąkolwiek ekscytację. Wypada tych itemów cała masa, ale podnosić się tego wszystkiego odechciewa. Wszelkie bonusy i modyfikatory ekwipunku potrzebują bardzo pilnych zmian. Nie widzę kompletnie żadnego sensu w farmieniu kolejnego topora z +10% obrażeń fizycznych.

W kwestii buildów i rozwoju postaci pojawiło się sporo zmian związanych z balansem, ale twórcy wychodzą z założenia, że nie chcą zbyt mocno nerfić czegoś, co po prostu daje frajdę z korzystania. Podoba mi się takie podejście. Nie chciałbym wskakiwać po kilku miesiącach do gry i odbić się od pierwszego napotkanego pająka, bo nagle potężny piorun ma moc niczym iskra z zapalniczki. Poprawki skupione są raczej na tym, aby zwiększyć efektywność wcześniej mniej przydatnych, z zatem i mniej popularnych zdolności. W efekcie mamy jeszcze większe pole do sensownego eksperymentowania.

Najnowsza aktualizacja nie wpłynęła, niestety, na to, jak samą walkę „czuć”. Nadal animacje i reakcje na ciosy są nieco drewniane. Korzystanie z widowiskowych zdolności nie jest przez to tak satysfakcjonujące, jak na przykład w Diablo 3. Chciałbym wierzyć, że w przyszłości będzie na tym polu lepiej.

Teraz warto?

Na pewno wskakiwanie do pociągu Wczesny Dostęp do stacji Titan Quest 2 ma teraz znacznie więcej sensu niż na premierę. Chociaż sporo ponarzekałem, to ostatecznie sądzę, że gra stała się odczuwalnie lepsza. Widoczne jest to, że tylko dwa miesiące od debiutu na Steamie to trochę za mało czasu na przygotowanie masy genialnej zawartości. Recykling w lokacjach i przeciwnikach jest aż nadto odczuwalny. Osoby zakochane w klimacie antycznej Grecji zapewne spędzą tu kilka kolejnych, przyjemnych godzin, ale frajda nie będzie wynikała bezpośrednio z rozgrywki i jej mechanik.

Czy jest dobrze? Jest średnio. Obawiam się, że gdyby nie marka, to tytuł mógłby całkowicie zaginąć w odmętach Steama. Deweloperzy z Grimlore Games muszą zakasać rękawy i brać się do pracy. Jeżeli rozgrywka dorówna klimatowi, to Titan Quest 2 będzie produkcją wręcz cudowną. Na razie jednak dalej bez szału.

Za udostępnienie gry dziękujemy firmie Plaion.

Platformy:
Czas czytania: 8 minut, 28 sekund
Komentarze
Dodaj nowy komentarz:
...
Twój nick:
Twój komentarz:
zaloguj się

Ta strona korzysta z reCAPTCHA od Google - Prywatność, Warunki.


Treści sponsorowane / popularne wpisy: