Besiege przykuł moją uwagę lata temu, gdy był jeszcze produkcją debiutującą na Steam w ramach wczesnego dostępu. Z różnych względów niestety nigdy tego tytułu nie kupiłem, choć cały czas miałem go z tyłu głowy. Gdy dowiedziałem się, że ma pojawić się wersja konsolowa na PlayStation, to stwierdziłem, że lepszej okazji być nie może. Spodziewałem się poważnej gry, z realistyczną fizyką i powagą przy próbie niszczenia umocnień, za pomocą maszyn oblężniczych własnego pomysłu. Moje oczekiwania nie do końca się sprawdziły, ale też nie zostałem całkowicie rozczarowany. Zapraszam do recenzji Besiege Console Edition.
Twórz i podbijaj
Ekran tytułowy wita nas mapą globu, która jest podzielona na kilka wysp/kontynentów. Wraz z podbijaniem kolejnych plansz, kolejne regiony stają się dla nas dostępne. Gra oferuje dwa tryby rozgrywki. Jest to kampania, w której podbijamy wspomniane wcześniej plansze i przechodzimy na kolejne wyspy, oraz tryb piaskownicy, na jednym z trzech dostępnych środowisk. Na początek polecam spróbować siły w kampanii, ponieważ pierwsze mapki są bardzo łatwe, ale dobrze prowadzą nas przez podstawy, z czasem oferując coraz to trudniejsze cele do wykonania.
Kreator na początku może wydawać się skomplikowany, ale po kilku próbach nie ma większego problemu z jego ogarnięciem. Przydałoby się natomiast trochę cennych wskazówek od twórców, np. że niektóre elementy można dodatkowo modyfikować, przypisując ich działanie pod konkretny przycisk, zmieniać moc lub kierunek ich pracy. Im dalej będziemy się posuwać w kampanii, tym bardziej gra postawionym celem misji, będzie na nas wymuszać użycie bardziej skomplikowanych maszyn, choć czasem odrobina szczęścia również może pomóc. Przykładowo, musiałem zniszczyć trzy różne wieże, a każde działo może wystrzelić tylko raz. Jeśli jednak dobrze wycelujemy, to spadające ruiny same załatwią resztę.
Nie jest to gra, którą można tak po prostu ukończyć w konkretną ilość godzin. Wszystko zależy od naszego kreatywnego myślenia i podejścia do celu misji, które są bardzo zróżnicowane i przede wszystkim ciekawe. Kilkukrotnie zdarzało mi się utknąć na jednym zadaniu, nie mogąc sobie poradzić. Do naszych tworów nie ma co za bardzo się przywiązywać, bo zwykle jedna konstrukcja będzie dobra dla konkretnej kategorii postawionego nam przez twórców wyzwania np. zniszczenia budowli, lub przeniesienia obiektu z jednego miejsca na drugie. Na szczęście nasze własne konstrukcje da się zapisywać i wracać do nich w razie potrzeby.
Nic nie stoi na przeszkodzie, aby dodatkowo wspomagać się warsztatem społeczności, gdzie każdy z graczy może swoje machiny publikować. Trzeba przyznać, że część twórców ma nie tylko wyobraźnię, ale i zmysł inżynierski, bo patrząc na niektóre konstrukcje, nie jestem w stanie dojść do tego, jak one działają. Nawet korzystając z pomocy innych (do czego z reguły nie zachęcam, bo własne konstruowanie daje najwięcej frajdy i satysfakcji) możemy sobie z wyzwaniem nie poradzić. Gra stawia przed nami cel, nie podpowiadając w żaden sposób, jak możemy go wykonać. Prób będzie więc wiele, sporo z nich nieudanych, ale zabawy przy tym nie zabraknie.
Czasem napotkamy trudności, także natury technicznej
Myśląc o machinach oblężniczych, mamy na myśli przede wszystkim katapulty, zdolne do niszczenia zamków czy umocnień. Jak już jednak wspominałem wcześniej, cele są często całkiem odmienne od klasycznej rozwałki. Niektóre z nich będą niemożliwe do wykonania z ziemi, co stanowi doskonały powód do wprowadzenia statków powietrznych do gry. Może nawet bardziej nie statków, a machin latających. Trzeba się sporo nakombinować, aby nie tylko unieść konstrukcję w powietrze, ale także, aby była ona zdolna do manewrowania i spełnienia postawionego zadania. Czasem przy próbie realizacji, będziemy mieć przed sobą przeciwników, którzy za wszelką cenę będą chcieli zniszczyć nasz pojazd.
Na ten wypadek możemy się zabezpieczyć, montując dodatkowy pancerz (który jednak ma swoją wagę) lub podejść do tego bardziej ofensywnie. W przypadku drugiej opcji jest w czym wybierać, ruchome piły tarczowe, kolce, kusze, działa czy miotacze ognia, do wyboru, do koloru. Warto jednak pamiętać, że taka broń nierzadko może wyrządzić szkody także naszej machinie. Zbyt mocne działo, umieszczone w złym, niezabezpieczonym miejscu, przy strzale może się oderwać wraz z innymi elementami konstrukcji. Muszę przyznać, że to całe konstruowanie i patrzenie jak nam się udaje, (bądź nie) sprawia mnóstwo satysfakcji i zdecydowanie jest to esencją tego tytułu.
Gra ma także niestety kilka niedoróbek technicznych, o których warto wspomnieć. Podczas jazdy naszą machiną może się zdarzyć, że środek kamery ucieknie gdzieś na bok. Bez restartu gry nie ma możliwości naprawy jej wycentrowania. Po części nauczyłem się z tym żyć. Problem ten jest częstszy przy większych konstrukcjach. Bywa to czasami frustrujące i powinno zostać jak najszybciej naprawione. Tak samo przy bardziej skomplikowanych maszynach nie brakuje błędów po stronie grafiki, gdzie modele 3D potrafią się ze sobą chwilowo wymieszać w jakąś dziwną papkę. Jest to na szczęście bardziej komiczne, niż denerwujące i ustępuje po kilku sekundach. Oba problemy prezentuję poniżej.
Rozwałka okraszona szczyptą humoru i satyry
Besiege wbrew pozorom nie uderza w zbyt poważne, pełne patosu i trudów średniowiecza tony. W tytule nie brakuje elementów fantastycznych jak np. Kryształy mocy, a także miotaczy ognia, czy statków powietrznych. Postacie w grze mają bardzo zabawną fizykę, a ich poruszanie się przypomina próbę skakania figurą w grze planszowej. Wszystko to dodaje sporo humoru i wyraźnie pokazuje graczom, że mają przede wszystkim dobrze się bawić i nie brać wszystkiego zbyt poważnie.
Z kolei środowiska, po jakich przyjdzie nam prowadzić nasze machiny, nie są zbyt skomplikowane. W większości to pusta, zamglona/zaśnieżona mapa, z okazjonalnymi skałkami czy pagórkami. Biorąc jednak pod uwagę trudność w sterowaniu niektórymi pojazdami, a także postawione cele misji, doskonale tę decyzję rozumiem. Bardziej skomplikowane środowisko mogłoby stanowić problem zarówno dla samej gry, jak i dla graczy, którzy mogliby być sfrustrowani ciągłym omijaniem innych obiektów, co sztucznie utrudniałoby rozgrywkę.
Podsumowanie
Besiege Console Edition, mimo iż nie wybitne, to jest bardzo przyjemnym tytułem, idealnym na spokojne zimowe wieczory. Gra sprawdza się zarówno w krótkich sesjach, jak i przy dłuższych posiedzeniach. Nawet gdy ukończymy kampanię (co wcale takie proste nie jest) możemy nadal bawić się grą i jej fizyką w trybie piaskownicy, gdzie ogranicza nas tylko nasza wyobraźnia i obszarowy limit budowy. Z chęcią zobaczyłbym w tym tytule w przyszłości możliwość budowy jednostek morskich, bo gra ma ku temu spory potencjał. Do pełni szczęścia pozostaje tylko kwestia wspominanych błędów technicznych, które miejmy nadzieję, zostaną w przyszłości naprawione. Fanom budownictwa, wszelkiej rozwałki i kombinatorom, polecam Besiege z całego serca!
Za udostępnienie gry do recenzji dziękujemy studiu Spiderling Games.
Podsumowanie
Nie tylko dla wielbicieli destrukcji!
Komentarze
Dodaj nowy komentarz: