Korporacja Electronic Arts ma swoją kurę znoszącą złote jaja, ale w przeciwieństwie do innych wydawców, EA o nią dba, a nie zarzyna. EA Sports FC 26 to kolejny przykład, jak przy względnie niewielkich zmianach, można wrzucić na rynek grę, w której rozwój jest bardziej odczuwalny niż widoczny. Jednak trzeba przyznać, że gra się w to po prostu bardzo dobrze!
Bardziej zręcznościowa rozgrywka
EA Sports od lat zarzeka się, że słucha graczy, a ich feedback bierze sobie do serca. Niestety, niekoniecznie zawsze miało to coś wspólnego z rzeczywistością, ale tym razem jest nieco inaczej. Elektronicy postanowili, że najnowsza odsłona ma być szybsza, bardziej dynamiczna i bardziej zręcznościowa, co uważam za strzał w dziesiątkę! Jednak przy ogólnym przyspieszeniu rozgrywki, zadbano o to by gracze oczekujący nieco więcej realizmu, otrzymali dedykowany dla siebie tryb. Wilk syty i owca cała, choć nie do końca…
Piłka klei się do nogi, a piłkarze nie są z drewna
Postawienie na bardziej zręcznościową rozgrywkę sprawiło, że zawodnicy są zwinniejsi, a prowadzenie piłki i dryblowanie nią jest znacznie przyjemniejsze, niż w poprzednich odsłonach. Wreszcie dobrze działają zwody ciałem piłkarza. Za pomocą lewego analoga można, w prosty i skuteczny sposób, prowadzić grę ciałem, gdzie zawodnik nie leci przed siebie jak kłoda.
Dobrą zmianą jest również zmodyfikowanie odbiorów piłki, gdzie zawodnik tracący ją, wytrącany jest z równowagi i nie jest w stanie po sekundzie znów jej nam odebrać, by dalej prowadzić swój rajd na bramkę, jak to bywało w poprzednich częściach. Wraz z większym naciskiem na „fizyczność” zawodników, idzie również poprawa systemu dośrodkowań oraz gry głową. Element, który mocno kulał w poprzednich odsłonach, w FC 26 ma sens i wreszcie takie sytuacje stanowią zagrożenie dla bramkarza.
Jeśli mowa o bramkarzach i linii obrony… to jestem rozczarowany. Rozumiem, że gra nie odzwierciedla rzeczywistości, a wyniki potrafią być totalnie od czapy, ale hokejowe rezultaty są tutaj codziennością. Bramkarze potrafią wyciągać wręcz niemożliwe do obrony piłki, by chwilę później nawpuszczać do bramki totalnie niegroźne strzały. Mam również zastrzeżenia do obrony, która ma problem z ustawianiem się i dziwnym zachowaniem piłkarzy… Niejednokrotnie zdarzyło mi się, że podczas ataku na moją bramkę, boczni obrońcy odpuszczali walkę o piłkę i zostawali gdzieś z przodu i to nie wina taktyki. Czasami jakby wyłączali się z gry, co powodowało bardzo niebezpieczne sytuacje w moim polu karnym. Ten element jest absolutnie do poprawy!
Zmieniono też system staminy, która w poprzednich odsłonach była nieco dziwna. FC 26 premiuje grę ciałem zawodnika, ale trzeba pamiętać, że pędząc na sprincie przez połowę boiska, zawodnik nie będzie miał już sił na przepychanie się w polu karnym. To subtelna, ale zauważalna różnica, którą można odczuć, zwłaszcza świeżo po przejściu z zeszłorocznej odsłony.
Za szybko? Zapraszamy do trybu realistycznego
Jeśli tempo standardowej rozgrywki w FC 26 jest zbyt szybkie, EA Sports oferuje także tryb realistyczny, dostępny w grze offline. Zapomnijmy o błyskawicznych rajdach na bramkę przeciwnika, tutaj ciężar piłkarzy jest znacznie bardziej odczuwalny, piłki potrafią odskakiwać, a sama gra staje nieco bardziej nieprzewidywalna, ze względu na błędy piłkarzy, a także odskakiwanie piłki przy przyjęciu.
Nie oznacza to jednak, że na boisku mamy wystrugane z drewna kukiełki. Tempo rozgrywki zwalnia, piłka nie przemieszcza się tak szybko, a sami zawodnicy szybciej się męczą i mają mniej dynamiczne ruchy. W mojej opinii ten tryb jest bardziej „taktyczny”. Trzeba rozpracować przeciwnika, by podejść mu do bramki, a każdym podaniem zaznaczać swoją dominację na boisku. Jestem ciekawy, jak ten tryb sprawdziłby się jako ten domyślny w Ultimate Team. Hokejowe wyniki rozgrywek może przeszłyby do historii?
Ultimate Team, czyli codzienny obowiązek, ale czy przyjemność?
EA Sports FC 26, jak i poprzednie odsłony, swój sukces zawdzięczają chyba najbardziej popularnemu trybowi w swojej grze, a mianowicie Ultimate Team. Budowanie własnego składu, handel kartami i dopieszczanie zgrania w najmniejszym stopniu, to znak rozpoznawalny marki. O ile sam uważam, że tryb ten jest wręcz fenomenalny, tak nie mogę pozbyć się uczucia ciągłego gonienia za marchewką, które coraz częściej przypomina smutny obowiązek.
Gra skłania do codziennych rozgrywek, oferujących nagrody i progres, więc odpuszczenie kilku dni, czy nawet tygodnia, może pozostawić gracza w tyle za całą resztą. O ile rozumiem nakłanianie do codziennej partyjki, tak nie podoba mi się coraz większy kij na użytkownika, za brak systematyczności. Nie ma się co oszukiwać, ale chcąc mieć dobry skład, należy nastawić się na zakup paczek z piłkarzami, czyli typowe dla serii mikrotransakcje.
W kwestii wspomnianych mikrotransakcji producent dwoi się i troi, by gracze zostawili jak najwięcej pieniędzy, a więc oprócz szerokiej gamy paczek z piłkarzami, mamy do wyboru dziesiątki elementów kosmetycznych, które również mają swoje dedykowane wersje paczek. Chcąc zbudować skład, bez wydawania realnej waluty w grze, trzeba przygotować się na bardzo powolny rozwój własnego klubu. FC 26 opiera się na losowości paczek, które można również zakupić za zarobioną przez siebie walutę, ale w tym wypadku życzę powodzenia. Sam tryb przeszedł bardzo subtelne zmiany, rzekłbym nawet, że wyłącznie kosmetyczne.
Tryb menedżera jest bardziej nieprzewidywalny
Nowością w trybie menedżera jest dynamiczna kariera, która stawia przed graczem więcej wyzwań, a zadania są aktualizowane na bieżąco. Gra stale rzuca w gracza ciekawymi zadaniami, które wystawiają na próbę zdolności zarządzania zespołem. Choć niektóre z nich, są nieco generyczne (wystaw zawodnika na X meczów i osiągnij ocenę 7.0 lub wyżej), miałem pozytywne odczucie co do większego nasilenia się zróżnicowanych zadań oraz skłaniania gracza do kombinacji w składzie.
Graficznie jest ładnie jak zawsze
Rozwój grafiki komputerowej jest w takiej fazie, że ciężko już pisać o rewolucyjnych zmianach, szczególnie w serii wydawanej rok do roku. Głównie chodzi o szczegóły, które jednak dosyć mocno wpływają na całokształt produkcji. FC 26 w kwestii grafiki kroczy ścieżką drobnych ewolucji, które są odczuwalne, ale ciężko wskazać je palcem.
W tym roku postanowiłem zrecenzować tę grę na Xboksie Series S i wiecie co? To naprawdę wygląda dobrze! Jak co roku widzę ogólne poprawienie jakości oświetlenia i choć w przypadku tańszej konsoli Microsoftu nie możemy mówić o ray tracingu, to nie mogę powiedzieć nic złego na temat wyświetlanego obrazu.
Jeśli chodzi o ogólne wrażenia graficzne, to Xbox Series S oferuje rozgrywkę w 1080p i 60 klatkach na sekundę. Jedynym wyjątkiem są przerywniki filmowe, gdzie sceny wyświetlane są w 30 klatkach. Jakość grafiki jest dobra i grając na Series S nie miałem się do czego przyczepić. Oczywiście zestawiając ze sobą wersję na PlayStation 5 i Series S, doszukacie się różnic w rozdzielczości, odbiciach czy cieniowaniu, ale nie zestawiając ze sobą bezpośrednio tych dwóch wydań obok siebie, nie odczujecie żadnych kompromisów.
Najlepsza piłka na konsole i PC
Możemy marudzić na mikrotransakcje, losowość paczek, a także krytykować nacisk na wydawanie realnych pieniędzy, ale chcąc pograć w naprawdę dobrą grę piłkarską, wybór jest praktycznie jeden i jest to seria EA Sports FC. Gra jest cały czas rozwijana oraz ulepszana i to czuć. Choć nie jestem fanem piłki nożnej, lubię co jakiś czas zagrać meczyk czy to w trybie Ultimate Team, czy to ze znajomym.
Choć dysproporcja między graczami wydającymi realne pieniądze na budowanie składu a pozostałymi odbiorcami jest duża, to da się tutaj naprawdę dobrze bawić, a przecież Ultimate Team to tylko jeden z kilku oferowanych w grze trybów. FC 26 to gra, w którą nie gram już aż tak wiele, ale co roku chętnie sprawdzam i muszę przyznać, że tegoroczna odsłona jest moją ulubioną!
Za udostępnienie gry do recenzji dziękujemy firmie Electronic Arts.
Podsumowanie





EA Sports FC 26 to kolejny krok w dobrą stronę i najlepsza gra piłkarska, ale większość graczy i tak stwierdzi, że to tylko aktualizacja składów za 300 zł
Komentarze
Dodaj nowy komentarz: