Szwajcarskie studio Okomotive w zeszłym roku po raz pierwszy przedstawiło światu swój najnowszy tytuł, ale o grze zrobiło się głośno zaledwie dwa tygodnie temu, kiedy to Herdling pojawiło się na wydarzeniu Nintendo Direct. W tej branży projekty nowatorskie są na wagę złota, więc kiedy usłyszałem o tytule, w którym główną mechaniką stało się wypasanie zwierząt, nie mogłem przejść obojętnie. Okazuje się jednak, że rdzeń rozgrywki jest znacznie bardziej znajomy, niż się mi początkowo wydawało.
Krótka, zaledwie trzy lub czterogodzinna przygoda przedstawia tajemniczego chłopca, który w zniszczonym i opustoszałym mieście oswaja zwierzęta nazywane mgłożercami. Historia opowiadana jest w sposób śladowy i wyłącznie w tle za pomocą prostych grafik. Nie uświadczymy tutaj więc żadnych dialogów czy notatek mogących opisać nam wydarzenia, które doprowadziły do upadku miasta. Twórcy zostawili szerokie pole do interpretacji, właściwie pozwalając rozumieć grę na swój sposób, również bez żadnych refleksji, traktując ją jedynie jako transport bydła z jednego miejsca na drugie.
Stado idzie na spacer
Przez całą rozgrywkę naszym jedynym zadaniem jest prowadzenie zwierząt przez kolejne, coraz to bardziej ryzykowne tereny. Z czasem mechanika ta jest utrudniana m.in. przez niebezpieczne ptaki, które reagują na przewracane przez stado przedmioty lub dziury, w które mogą wpaść nasi mgłożercy. Twórcy nie rozszerzają kierowania stadem o nowe możliwości, więc już na początku otrzymujemy dostęp do wszystkich kluczowych mechanik. Celem gry jest utrzymanie zwierzaków przy życiu i odnalezienie im nowego domu.
Próbując określić Herdling gatunkowo, grze najbliżej byłoby do artystycznych walking simów (symulatorów chodzenia) w stylu Podróży, Abzu i tym podobnych. Tutaj również otrzymujemy szczątkowo opowiadaną historię, a doświadczenie skupia się na elementach audiowizualnych, które mają zrobić na nas wrażenie i dać poczucie obcowania ze sztuką. Tytuł w wybranych momentach skupia się również na relacji chłopca ze stadem, dbaniem o ich potrzeby, takie jak zdrowie i czystość, ale to wyłącznie proste interakcje mające zwiększyć poczucie immersji.
To, jak odbierzemy rozgrywkę, mocno wiąże się z naszymi oczekiwaniami. Nie ma co się oszukiwać, mechanicznie jest to gra prosta do bólu. Ustawiając się za stadem, kierujemy jego ruchem w prawo i lewo, a klikając dwa razy kółko, możemy je całkowicie zatrzymać, aby zwierzęta nie uderzyły w niebezpieczny obiekt. Na graczy czeka siedem bardzo krótkich rozdziałów, w których każdy oferuje trochę inny biom, taki jak las czy góry, ale ponownie są to różnice głównie artystyczne. Określanie tego typu produkcji jako gry często bywa mocno kontrowersyjne, a najlepszym wyjściem wydaje się nazywanie tego doświadczeniem, gdzie rozgrywka stanowi wyłącznie tło dla sztuki.
Góry, rzeki, lasy i kawał dobrej muzyki
Oprawa audiowizualna ma nas zachęcić do poznania opowieści i nie ma co ukrywać, Herdling wygląda i brzmi naprawdę przepięknie. Wizualnie tytuł utrzymany jest w prostej stylistyce i zimnych barwach, a górski klimat przywołuje na myśl takie tereny jak Szwajcaria czy Islandia. Szata graficzna swoim projektem sprawia wrażenie ręcznie malowanej dzięki nieostrym i rozmytym modelom, które przypominają obrazy wykonane akwarelą. Bardzo spodobały mi się także projekty samych mgłożerców, które wyglądają jak mieszanka baranów, bawołów i kozłów. Zwierzaki poruszają się całkiem realistycznie i posiadają zestaw dopracowanych animacji, w tym również takich głupotek, jak umiejętność aportowania.
Genialnie działa także muzyka stworzona przez Joela Schocha, który wcześniej skomponował albumy do obu części serii FAR, a także utwory do New World: Aeternum. Przy tworzeniu ścieżki dźwiękowej autorowi towarzyszyła także budapesztańska orkiestra, a w muzyce wielokrotnie wykorzystano różnego rodzaju flety i lokalne instrumenty. Oprawa dźwiękowa świetnie oddaje poczucie folkowego klimatu gry i stanowi prawdopodobnie największy atut całej produkcji. Ku mojemu zaskoczeniu album oferuje aż 50 utworów, czyli około 80 minut naprawdę dobrej muzyki. Jak na grę, której napisy końcowe widzimy już po czterech godzinach, jest on naprawdę bogaty i warty osobnego zakupu.
Niestety wersja przedpremierowa cierpi na duże problemy z optymalizacją, które dotyczą szczególnie płynności rozgrywki. Grając na PlayStation 5 Pro, tytuł rzadko kiedy utrzymywał 60 klatek na sekundę, a spadki były nieustanne i znacząco wpływały na przyjemność z grania. Dodatkowo pojawiały się one nawet w momentach, gdzie na ekranie nie działo się nic spektakularnego, co sugeruje, że problemem może być sam silnik. Być może w dniu premiery twórcom uda się wprowadzić aktualizację, która usprawni wydajność, jednak na ten moment nie mogę tego potwierdzić.
Podsumowanie
Herdling to kolejny przykład dzieła artystycznego, które chce zainteresować gracza czymś więcej niż tylko rozgrywką. To bardzo krótki tytuł, który potrafi zachwycić pięknymi widokami, świetnie brzmiącą muzyką oraz klimatem i immersją górskich, szwajcarskich terenów. Mocna konkurencja może jednak sprawić, że grze nie uda się przebić do świadomości współczesnych odbiorców, którym wystarczy miłość do Journey.
Osobiście jestem raczej zadowolony, bo otrzymałem to, czego oczekiwałem. Co prawda mechanicznie nie mamy tutaj żadnej innowacji, a grze znacznie bliżej do symulatora chodzenia niż mogłoby się początkowo wydawać, ale w ciągu tych zaledwie kilku godzin gra potrafiła mnie urzec. Jeśli również lubicie takie mniejsze, interesujące produkcje, to może warto wziąć kostur do ręki i wybrać się ze zwierzakami na wyprawę przez pola, lasy i góry!
Dziękujemy firmie Panic za dostarczenie gry do recenzji.
Podsumowanie





Herdling to projekt artystyczny, który urzeka swoją oprawą audiowizualną i świetnym klimatem. Mechanicznie jest trochę gorzej, ale warto dać szasnę.
Komentarze
Krowa The Game
odpowiedzKrowa i Kurczak Cartoon Network vibes 😎
odpowiedzKurczaka to chyba jednak gdzieś wcięło.
odpowiedzDodaj nowy komentarz: