Pierwsze miesiące Nintendo Switch 2 na rynku być może nie wypadły dokładnie tak, jak planowano, a niewielka liczba nowych gier ekskluzywnych u części graczy wywołała co najmniej sceptyczne reakcje. Japoński gigant postawił bowiem głównie na ulepszone wydania już wcześniej dostępnych gier. Płatne aktualizacje otrzymały m.in. dwie części The Legend of Zelda oraz Super Mario Party Jamboree. Końcem sierpnia na rynek trafiło także zaktualizowane wydanie Kirby and the Forgotten Land – trójwymiarowej platformówki z 2022 roku, które doczekało się rozszerzenia fabularnego Star-Crossed World. W związku z premierą nowej konsoli dla wielu graczy może to być pierwsze spotkanie z tą różową kulką, więc zacznijmy od początku.
Kirby i Postapokaliptyczne widoki
Uroczy Kirby od 1992 roku stanowi jedną z największych ikon Nintendo, a jego postać zdążyła pojawić się w dziesiątkach gier. Zdolnością, która wyróżnia tego bohatera, jest możliwość pochłaniania innych obiektów oraz postaci, w celu zmieniania kształtu lub pozyskiwania ich umiejętności. Choć marka od wielu lat cieszyła się wielką popularnością, to dopiero na trzydziestą rocznicę serii doczekaliśmy się pierwszej w historii w pełni trójwymiarowej produkcji.
Trafiamy na tajemniczą ziemiopodobną planetę, z której zniknęło wszelkie naturalne życie. Okoliczne miasta i tereny publiczne jak stacje metra czy parki rozrywki zmieniły się w opuszczone ruiny. Na terenie roi się jednak od wrogo nastawionych przeciwników oraz setek uwięzionych Waddle Dee – przyjaźnie nastawionych mieszkańców planety Popstar, którzy pomogą nam przeprawiać się przez kolejne poziomy oraz pozyskiwać nowe ulepszenia. Opowieść początkowo wydaje się bardzo prosta i daje wrażenie obecnej tylko po to, by stanowić tło, mające zachęcić do pokonywania kolejnych poziomów. Ku mojemu zaskoczeniu okazało się jednak, że ostatnie światy wprowadzają wiele naprawdę istotnych szczegółów, które obracają historię w kompletnie innym kierunku. Rozgrywka, która zaczyna się od przerośniętego goryla, z czasem zaczyna sięgać wątków, których nie powstydziłoby się Resident Evil czy Devil May Cry.
Trzeba twórcom przyznać, że stworzyli tytuł, który pierwotnie daje wrażenie banalnej produkcji, skierowanej głównie do dzieci. Tak pewnie można nawet grać do czasu odblokowania trybu endgame. Już po napisach końcowych dowiadujemy się, że historia skrywa jeszcze jeden ważny rozdział, złożony ze światów na bazie wcześniej pokonanych plansz. Na tym etapie poziom trudności znacząco rośnie i choć utrata życia nadal jest problemem iluzorycznym, to niektórzy bossowie mogą znacząco zaskoczyć i złoić nam skórę. Szczególnie zaskakuje to w finałowym etapie opowieści, gdzie kompletne zakończenie historii – rodem z Hollow Knight – jest ukryte za areną złożoną z dwunastu pojedynków z ulepszonymi wersjami wszystkich bossów z kampanii fabularnej oraz całkowicie nowym pojedynkiem na końcu!
Smakosz materiałów ciężkich
Gatunkowo, Kirby and the Forgotten Land to klasyczna trójwymiarowa platformówka z podziałem na poziomy. Ukończenie każdej z prawie czterdziestu dostępnych misji zajmuje od kilku do kilkudziesięciu minut, w zależności od tego, czy zamierzamy zebrać po drodze wszystkie uwięzione Waddle Dee. Każdy ukończony poziom nagradza nas trzema ocalałymi, a wielu dodatkowych możemy odnaleźć podczas eksplorowania mapy oraz wykonywania specjalnych wyzwań. Nie musimy odnaleźć wszystkich, ale konkretna liczba uratowanych postaci jest konieczna do odblokowywania następnych światów.
Eksploracja jest sercem rozgrywki, a odkrywanie sekretów często wymaga od nas spostrzegawczości, zręczności i zrozumienia umiejętności Kirby’ego. Część znajdziek ukryta jest bowiem w miejscach, do których możemy udać się tylko za pomocą konkretnego rodzaju broni lub połkniętego obiektu. Nie jest to jednak problem, szczególnie że w okolicy zawsze znajdzie się potrzebne narzędzie. Dodatkową atrakcją są wyzwania, każdy poziom oferuje trzy dodatkowe zadania. Może to być zniszczenie wyznaczonej liczby obiektów, pokonanie bossa bez otrzymywania obrażeń czy odkrycie sekretnych pomieszczeń. Ogrom dodatkowej zawartości ukrytej na każdej planszy sprawia, że fani odkrywania tajemnic będą czuć się jak w siódmym niebie, przeszukując wszystkie mapy. Większość sekretów ukryto w taki sposób, że odnalezienie ich przychodzi naturalnie już przy pierwszym podejściu. Nawet jeśli się nie uda, to każde ukończenie odkrywa szczegóły dotyczące jednego z wyzwań. W przypadku trudniejszych znajdziek przygotowano postać, która zasugeruje poziom i miejsce, w którym powinniśmy szukać zagubionego elementu.
Pochłanianie obiektów daje dostęp do nowych umiejętności, które często są niezbędne do pokonania poziomu. Możemy na przykład wchłonąć wodę z rurociągu, aby zmyć utrudniające przejście plamy, zjeść żarówkę, by oświetlić ciemne pomieszczenia, a nawet stać się samochodem i pokonywać drogę wchodząc w poślizgi i skacząc po platformach. Twórcom nieustannie udaje się zaskakiwać kolejnymi pomysłami, a jednocześnie przemian jest na tyle dużo, że nie stają się one powtarzalne. Nawet jeśli jakiś pomysł zostaje wykorzystany ponownie, to konstrukcja poziomu umożliwia wykorzystanie umiejętności w nowy sposób. Na przykład połknięcie wielkiego okręgu może być wykorzystane na pustyni do zdmuchiwania piasku albo na plaży do odpychania się w prowadzonej przez nas łódce. To tytuł szalenie kreatywny i świetnie zaprojektowany, dzięki czemu nie nudzi właściwie do samego końca.
Arsenał pełen niespodzianek
O ile gatunkowo nowy Kirby jest platformówką, tak rozgrywka mocno skupia się również na mechanice walki. Pochłaniając podrzędnych przeciwników, pozyskujemy ich zdolności i łącznie daje to dwanaście całkiem różnych broni, które przydają się na innym etapie rozgrywki. Może to być choćby zamrażanie, które zmienia przeciwników w bryłę lodu oraz studzi podpalone konary drzew, albo wiertło, które wykopie ukryte pod ziemią skarby i przewierci się pod wrogami, załamując teren pod nimi, zadając przy okazji ogromne obrażenia. Praktycznie każdą broń można wykorzystać zarówno w eksploracji, jak i w pojedynkach.
Każda broń posiada zestaw ulepszeń, zdobywanych wraz z postępem fabularnym, odnajdując ukryte w poziomach projekty. Zmiany nie tylko wpływają na obrażenia oraz szybkość zadawania ciosów, ale również całkowicie zmieniają wygląd i działanie danej umiejętności. Usprawniony gadżet może oferować nowe, mocniejsze kombinacje ataków, dzięki czemu lepiej sprawdzi się w pojedynkach. Dotyczy to głównie walk z bossami, ponieważ eliminowanie podrzędnych przeciwników jest zazwyczaj proste i wymaga zadania naprawdę niewielkich obrażeń.
Ekspresem do linii mety
Aby odblokować kolejne zabawki, będziemy jednak potrzebować specjalnych, rzadkich kamieni, których zdobywanie wymaga ukończenia dodatkowych wyzwań w formie prób czasowych. Praktycznie każda nowa broń, ulepszenie oraz przemiana mają swoje dedykowane wyzwanie, w którym w konkretnym czasie musimy albo wyeliminować wszystkich przeciwników, albo dotrzeć do punktu mety. Zasadniczo poziom trudności jest bardzo łaskawy, przynajmniej jeśli chodzi o podstawowe ukończenie wyzwania.
Dla najbardziej ambitnych – w tym niestety i dla mnie – przygotowano dodatkowe progi czasowe, których zrealizowanie dodaje niewielką sumę growej waluty. Tutaj często już naprawdę trzeba się postarać, a wiele wyzwań kończy się z zapasem co najwyżej milisekund. Zwiększa to poziom trudności, który w trybie fabularnym jest praktycznie nieistniejący, nawet po włączeniu tzw. Wild Mode, który ma sprawić, że rozgrywka będzie dla nas wyzwaniem. Progi czasowe to ciekawy dodatek, który zajął mnie na dłuższą chwilę, a niektóre zadania musiałem próbować ukończyć dziesiątki razy, zanim w końcu się udało. Nie jest to jednak w żaden sposób wymagane i nie liczy się nawet do zdobycia 100% postępu w grze, a na sprzęcie Nintendo nie ma systemu trofeów, który w jakikolwiek sposób mógłby wynagradzać takie osiągnięcie.
Znalazło się także miejsce na kilka dodatkowych aktywności pobocznych. Oprócz wcześniej wspomnianej areny możemy zająć się połowem ryb, obsługą wygłodniałych Waddle Dee albo wziąć udział w zadaniu, w którym za pomocą ruchu kontrolera próbujemy wepchnąć kulkę do dziurki tak, aby jednocześnie nie spadła z planszy. Są to zaledwie krótkie minigierki, których ukończenie wynagradzane jest odblokowaniem znajdźki w automacie figurek. Jest to kolejny ciekawy dodatek, który pozwala bliżej przyjrzeć się modelom wykorzystanym w grze, to właściwie jedyny sensowny i długoterminowy sposób na wykorzystywanie zebranych na planszach monet.
To samo danie, tylko z brokatem!
Nowością wprowadzoną w wydaniu na Nintendo Switch 2 jest dodatek fabularny Star-Crossed World, w którym ratujemy kolejne stworki. Niestety, mam wrażenie, że w tym przypadku Nintendo zdecydowało się na łatwy pieniądz. Ponownie trafimy na zmodyfikowane wersje znajomych już poziomów, po dwa na każdy świat. Trzeba jednak przyznać, że nowe, stare poziomy potrafią zrobić konkretne wrażenie. Za pomocą kryształów tworzymy nowe ścieżki, całkowicie różne od tych, po których poruszamy się w standardowych poziomach. Przenikający się kryształowy świat momentami wygląda naprawdę przepięknie. Po ukończeniu trybu endgame, który już remiksował znane plansze, chciałbym natomiast otrzymać coś całkowicie nowego.
Zabrakło także nowych broni, więc musimy walczyć dokładnie tym samym wyposażeniem, co w głównej opowieści. Trochę lepiej wygląda to w kwestii przemian, ponieważ dodatek wprowadza trzy całkowicie nowe przedmioty do pochłonięcia. Jest to choćby sprężyna, która pozwoli na pokonywanie znacznie większych wysokości, czy zębatka umożliwiająca poruszanie się po pionowych ścianach. DLC jest również znacznie trudniejsze i często sięga po utrudnione wersje klasycznych minibossów. Warto więc podejść do niego dopiero po zakończeniu głównej opowieści oraz zdobyciu 100% postępu, szczególnie że finałowy boss dodatku to ponownie zmodyfikowana wersja, znanego już zagrożenia. Rozszerzenie zapewnia kilka przyjemnych godzin zabawy, ale po trzech latach od premiery można było spodziewać się czegoś znacznie lepszego i bardziej rewolucyjnego. Przydałby się choćby jeden całkowicie nowy świat…
W końcu! Oczekiwana jakość
Choć tytuł wywodzi się jeszcze z pierwszego Nintendo Switch, to trzeba przyznać, że oprawa wizualna potrafi zrobić wrażenie. Dosyć proste projekty poziomów są dobrze zamaskowane przez detale otaczającego świata. Odstaje głównie miejskie otoczenie, które momentami potrafi wyglądać kartonowo. Inne światy, a w szczególności plaża oraz wesołe miasteczko wręcz imponują. Pozytywnie oceniam projekty postaci, wskazując głównie na interesujących większych bossów w finałowych etapach kampanii. Pod koniec wykorzystywanie tych samych przeciwników zaczęło mi jednak odrobinę przeszkadzać. Nie mam zastrzeżeń do samych animacji, których poziom był więcej niż zadowalający. Oczywiście nie jest aż tak dobrze, jak zaprezentowano w scenkach fabularnych, ponieważ te nie zostały stworzone na silniku gry.
Osobny akapit należy się nowemu wydaniu, a dokładniej stronie technicznej. Różnica względem wydania z 2022 roku jest widoczna gołym okiem. Kirby doczekał się nie tylko znacznie wyższej rozdzielczości, ale i płynnych 60 klatek na sekundę, nadal pozostawiając szybkie ładowanie kolejnych plansz. W trybie zadokowanym otrzymujemy rozdzielczość do 1440p, a grając przenośnie grafika sięga do 1080p. Podczas ogrywania dodatku zdarzyło mi się kilka momentów, w których liczba klatek gwałtownie spadła, jednak nie było to na tyle częste, aby wpłynąć na przyjemność z rozgrywki.
Podsumowanie
Kirby and the Forgotten Land to świetnie przygotowana platformówka, która aż do samego końca nie przestaje zaskakiwać swoimi oryginalnymi pomysłami. Widać, że to projekt stworzony z sercem do marki, który pozwolił wkroczyć tytułowi na całkowicie nowy poziom jakości. To pierwsza aż tak duża produkcja z Kirbym w roli głównej i zdecydowanie się udała. Choć wcześniej nie miałem zbyt wiele styczności z tą uroczą, różową kulką, to z miejsca stałem się fanem i bawiłem się świetnie!
Odrobinę rozczarowania przyniósł dodatek Star-Crossed World, który ponownie serwuje te same poziomy z częściowo odmienioną strukturą. Przydałoby się kilka całkowicie nowych pomysłów, a kolejne wykorzystanie tych samych bossów wydaje się już szczególnie leniwe. Wyższa rozdzielczość i płynne 60 klatek na sekundę to trochę za mało, aby zachęcić graczy do zakupu ulepszenia za 80 zł… Jeśli jednak nowe wydanie w jakiś sposób wpadnie w wasze ręce, to nie bójcie się spróbować. Czeka na was jedna z najlepszych platformówek ostatnich lat!
Dziękujemy firmie Nintendo za dostarczenie gry do recenzji.
Podsumowanie





Kirby and the Forgotten Land to jedna z najlepszych platformówek dostępnych na rynku! Tytuł pełen jest kreatywnych pomysłów, które sprawiają, że bawi do samego końca. Choć wydanie na Nintendo Switch 2 to najlepszy sposób, by zagrać w grę, to cena 80 zł może wydawać się zbyt zawyżona.
Komentarze
Wspinała platformówka, dla mnie najlepsza gra z Kirbym w roli głównej. DLC do najtańszych nie należy, ale ostatecznie gwarantuje sporo dobrej zabawy.
odpowiedzPewnie najlepiej zasmakuje osobom, które już wcześniej ukończyły podstawkę i teraz wracają dla rozszerzenia. Co prawda na promocję nie ma co liczyć, bo wiadomo jak jest z Nintendo. Jeśli ktoś jednak faktycznie chce zapłacić to się będzie dobrze bawił!
odpowiedzDodaj nowy komentarz: