„Zagrajmy jeszcze raz” to niewątpliwie pozycja wyjątkowa. Arkadiusz „Dark Archon” Kamiński zaskarbił sobie oddane grono fanów za sprawą zarówno swojej giereczkowej wiedzy, jak i podejścia do tematów związanych z branżą gier oraz unikalnego poczucia humoru. Nie można zapomnieć też o jego bardzo przyjemnym głosie — często natykałem się pod filmami na kanale arhn.eu na ludzi rozpaczających, gdy lektorem w danej publikacji okazywał się inny członek redakcji. W jego książce znajdziecie wszystko to, za co polubiliście tego twórcę. No, poza głosem, ale chyba tego nie oczekiwaliście?
Najważniejsze jest wnętrze
Zacznijmy od czegoś, czego nieco obawiałem się, sięgając po tę pozycję. „Zagrajmy jeszcze raz” nie jest powtórką z materiałów publikowanych na kanale arhn.eu. Nie powinniście doświadczyć tutaj poczucia, że zapłaciliście za coś, co w sieci publikowane jest za darmo i to jeszcze często w akompaniamencie głosu Arka.
Czym zatem książka ta jest? Mówiąc ogólnie, spisem doświadczeń autora z grami i rzeczami z nimi związanymi, z różnych okresów jego młodości, czasów, gdy gry dopiero budowały swoje miejsce w nadwiślańskiej świadomości. Mamy tu do czynienia z zestawem felietonów wypełnionych wątkami biograficznymi, opowieściami o grach, technologii oraz aspektami kulturowymi z nimi związanymi.
Na pewno jest to dzieło skierowane przede wszystkim do fanów. Ludzi, którzy chcieliby lepiej poznać Dark Archona, dla których to postać autora jest tym, co przykuwa ich uwagę. Sądzę, że miłym akcentem będą też dla nich komentarze od redaktora Kebaba, czyli Zbyszka Piotrowicza. Jest ich niewiele, przez co nawet jeżeli jego zdanie was nie interesuje, to nie poczujecie się stratni. Moim zdaniem jednak fajnie, że znalazło się dla nich miejsce. Pan Kebab dzieli się swoimi przemyśleniami w całkiem interesujący sposób.
Znajdziecie tutaj wiele wątków, których część, a może większość, odbiła jakiś ślad na życiu graczy dorastających w latach 90. Kolejne rozdziały opisują granie na świetlicy szkolnej, czasy świetności Pegasusa, wozów Drzymały, piractwa i giełd oraz początków internetu, czyli gier sieciowych, które królowały w kafejkach internetowych. Znalazło się też miejsce dla grania mobilnego. Fanów Dark Archona ucieszy zapewne obecność rozdziału poświęconego kawiom domowym w grach wideo. Autor przez cały czas zachowuje odpowiedni balans pomiędzy wspominkami i osobistymi odczuciami a technicznymi aspektami sprzętu oraz gier tamtych czasów. Wszystko to uzupełnione jest niepowtarzalnym stylem i humorem, z jakiego zasłynął w publikacjach na kanale arhn.eu.
Wtręty, komentarze i nieznajomi
Zaskakująco wiele miejsca zostało poświęcone na komentarze Andrzeja Kotarskiego. Z informacji zawartych w książce wynika, że pełnił rolę redaktora prowadzącego. Dlaczego jednak tyle miejsca zajmują bloki tekstu z jego wypowiedziami? Nie mam pojęcia. O ile redaktor Kebab jest zapewne postacią znajomą dla społeczności arhn.eu, tak obecność całej masy wypowiedzi Kotarskiego jest co najmniej zaskakująca. Dla mnie jest to ktoś anonimowy i nie wiem, dlaczego jego perspektywa miałaby interesować mnie jako odbiorcę. Skoro już zdecydowano się, aby spora liczba stron zawierała jego wtręty, to wypadałoby lepiej przedstawić, kim on jest i czemu warto się zapoznać z tym, co ma do powiedzenia.
Nieznajomość pana Andrzeja z pewnością nie byłaby tak wielkim problemem, gdyby wstawki z jego udziałem były po prostu ciekawsze. Często jego wynurzenia zdawały mi się nie mieć większego sensu, a ich jedynym celem było wypełnienie stron, aby ostatecznie książka była grubsza. Więcej nie zawsze znaczy lepiej. W mojej ocenie jego dygresje były kompletnie niepotrzebne. Zaburzały mi jedynie lekturę danego rozdziału.
Gdy zbliżałem się do końca i byłem już naprawdę zmęczony tymi fragmentami (nie pominąłem żadnego), „Zagrajmy jeszcze raz” wytoczyło swoje najcięższe działo. Przyszło mi zmierzyć się z całym rozdziałem, będącym czymś na kształt rozmowy, a może raczej wywiadu, który Arkadiusz przeprowadza z Andrzejem. Rozdział ten nie wnosi właściwie nic. Nie wyjaśnia, dlaczego uznano, że to właśnie wywody Kotarskiego mają rację bytu w tej pozycji. Miałem wrażenie, jakbym czytał wymianę komentarzy autora z odbiorcą pod jednym z filmów na YouTube.
(Nie) oceniaj książki po okładce
„Zagrajmy jeszcze raz” to ogromne, budzące respekt swoimi rozmiarami tomiszcze. Książka wydana jest w porządnej, twardej oprawie, co w połączeniu z jej grubością czyni z niej nie tylko imponujące dzieło sztuki drukarskiej, ale też całkiem niezłą broń białą. Zdaje się, że do podobnych wniosków doszedł kurier, który dostarczył mi pierwszy egzemplarz, bo nosił on ślady solidnych uderzeń.
Przednią okładkę zdobi pikselartowa mapa polski. Prezentuje się to całkiem przyjemnie, ale wypełniające je motywy retro w mojej ocenie niepotrzebnie się powtarzają. Powoduje to, że mam nieprzyjemne wrażenie niewykorzystanego potencjału tego pomysłowego dzieła graficznego. Jest ładnie, ale mogłoby być lepiej. Poza tym kolorystyka okładki budzi u mnie mocne skojarzenia z przełomem wieku XX i XXI. Całość pasuje idealnie do tego, co czeka czytelnika na kartach książki.
Wewnątrz znajduje się blisko czterysta stron lektury, wypełniającej dosyć grube i sztywne, a do tego porządnie przytwierdzone do oprawy kartki. Ewidentnie nikt nie oszczędzał tutaj na materiałach użytych do druku. Chociaż kolejne karty wypełnia głównie tekst zapisany wygodnym w odbiorze fontem, to znalazło się tutaj również miejsce dla wielu retro elementów graficznych, czy po prostu zdjęć sprzętu oraz ludzi. Wszystko to tworzy naprawdę udaną i spójną całość. To książka, która będzie pięknie prezentować się w biblioteczce gracza.
Podsumowanie
Nakład „Zagrajmy jeszcze raz” przebił już magiczną barierę dziesięciu tysięcy sprzedanych egzemplarzy. Samo to stanowi zapewne dla wielu osób wystarczającą rekomendację, by dziełem tym się zainteresować. Sądzę, że mogę ją polecić zarówno fanom redakcji arhn.eu, jak i samego Arkadiusza „Dark Archona” Kamińskiego. Myślę też, że powinna przypaść do gustu dzieciakom lat 90. które chętnie powspominają o tym, jak „kiedyś to było”. Nie mogę jednak napisać, że jest to lekka i przyjemna lektura. Ogrom kompletnie niepotrzebnych wrzutek psuł mi odbiór książki. Czujcie się ostrzeżeni. Poza tym, czyta się przyjemnie, bo Archon celnie trafia w nostalgiczne nuty.
Dziękujemy Archonowi za przesłanie książki do recenzji!
Komentarze
Dodaj nowy komentarz: