Kiedy w 2002 roku na sklepowe półki trafiła pierwsza odsłona Mafii, z zazdrością spoglądaliśmy na sukces naszych bliskich sąsiadów. Zastanawialiśmy się bowiem dlaczego czeskie studio może osiągnąć międzynarodowy sukces na rynku gier, kiedy nasi deweloperzy zajmują się produkcją co najwyżej przeciętnych tytułów. Dzisiaj sytuacja jest zupełnie inna, albowiem polskim twórcom udało się uzyskać znaczącą pozycję w branży. Niemniej jednak seria Mafia w dalszym ciągu cieszy się wielkim szacunkiem graczy.
Chłodne przyjęcie Mafii 3 sprawiło, że na kolejną część gangsterskiej serii musieliśmy czekać 9 lat. Choć w międzyczasie otrzymaliśmy świetny remake kultowej „jedynki”, to mogliśmy mieć pewne obawy co do przyszłości cyklu. Na całe szczęście, twórcy postanowili wziąć vendettę na krytykach i zaatakować ponownie. Tym razem unikając eksperymentów i skupiając się na tym, za co gracze pokochali dwie pierwsze odsłony serii. Czy Mafia: The Old Country jest grą, na którą czekaliśmy? Zapraszam do recenzji.
Droga na szczyt
Mafia: The Old Country chronologicznie jest najstarszą odsłoną serii. Przenosi nas bowiem do lat 1904-1907. Po raz pierwszy w historii cyklu w całości rozgrywa się również poza granicami Stanów Zjednoczonych, a konkretnie na przepięknej i gorącej Sycylii. Poznajemy historię młodego chłopaka Enza, wykonującego niemalże niewolniczą pracę w jednej z tamtejszych kopalni. Za sprawą pewnych wydarzeń, bohater podpada bezwzględnemu właścicielowi zakładu i zmuszony jest do ucieczki.
Enzo zostaje uratowany z opresji przez ludzi Don Torissiego, szefa lokalnej rodziny mafijnej. W podziękowaniu za ratunek chłopak decyduje się zamieszkać na terenie jego winnicy jako pomocnik do prac fizycznych. Wraz z rozwojem fabuły otrzymuje jednak coraz trudniejsze i brutalniejsze zadania, aż wreszcie składa przysięgę wierności i dołącza do rodziny, pnąc się coraz wyżej w hierarchii. Jednocześnie zakochuje się ze wzajemnością w córce Dona, co oczywiście musi zwiastować przyszłe kłopoty.
Twórcy od samego początku zapowiadali, że to właśnie scenariusz będzie stanowić kluczową cechę ich produkcji. Udało im się to znakomicie. Fabuła najnowszej Mafii jest bardzo ciekawa, dobrze skonstruowana i trzyma w napięciu do końca. Scenarzystom udało się doskonale połączyć motywy kina gangsterskiego z grecką tragedią. Od początku czujemy bowiem, że główny bohater jest skazany na porażkę, jednak przez całą historię mamy nadzieję, że uda mu się oszukać przeznaczenie. Czy ostatecznie odnosi sukces? Tego oczywiście Wam nie zdradzę.
La dolce vita
Uważam, że strzałem w dziesiątkę było przeniesienie akcji na Sycylię. Poprzednie trzy odsłony serii dość mocno wyeksploatowały już mafijny klimat USA. Przeprowadzka nad Morze Śródziemne wprowadziła ogromny powiew świeżości. Wyspa została odwzorowana naprawdę znakomicie. Zielone wzgórza, lasy, pola, małe miasteczka, porty i otaczające Sycylię morze wyglądają po prostu przepięknie i bardzo realistycznie. Dzięki temu każda podróż z jednego punktu do drugiego to prawdziwa uczta dla oczu.
Jestem zachwycony, jak świetnie udało się oddać twórcom włoski klimat. Ta gra nie tylko wygląda jak Sycylia, ale również brzmi jak śródziemnomorska wyspa. Oprócz wiatru, szumu fal i cykad, dookoła słyszymy również gwarne rozmowy oraz podśpiewujących ludowe pieśni rolników. Kiedy natomiast spojrzymy w górę, czujemy na twarzy blask słońca, świecącego na bezchmurnym niebie i wznoszącą się w oddali Etnę. Dzięki temu możemy poczuć się, jakbyśmy naprawdę znaleźli się w Italii.
Przyznaję, że przed premierą gry miałem pewne obawy, czy deweloperzy nie powielą utartego stereotypowego wizerunku Włochów, znanego z kultury popularnej. Na szczęście, jest zupełnie odwrotnie. Twórcy podeszli bardzo profesjonalnie do tematu i zapoznali się z historią i kulturą Sycylii w początkach XX wieku. Dzięki temu wydarzenia, w których bierzemy udział, zostały naprawdę dobrze osadzone w kontekście kulturowym. To samo można powiedzieć o bohaterach, którzy są naturalni, a każdy z nich odznacza się własnym charakterem i motywacjami.
L'arte italiana
Część recenzentów skrytykowała najnowszą Mafię za zbyt powolne tempo budowania akcji. Zupełnie jednak nie zgadzam się z tymi zarzutami, a co więcej uznaję ten element za jeden z atutów produkcji. Ta gra jest bowiem jak prawdziwa włoska uczta. Z początku spokojna, powolna i leniwa. Jednak z każdym kolejnym kieliszkiem wina przy stole robi się coraz gwarniej i swobodniej. Pod koniec natomiast kelner serwuje nam słodki deser, espresso i kieliszek mocnej grappy, po której zaczyna nam się z ekscytacji kręcić w głowie. Taka właśnie jest fabuła recenzowanej produkcji.
Zachwycił mnie również sposób, w jaki twórcy umiejętnie korzystają z symboli i kulturowych nawiązań, które stają się swoistymi przekazami dla graczy. Na przykład misja w operze, podczas której mamy zamordować istotną dla fabuły osobę rozgrywa się podczas wystawienia Mocy Przeznaczenia, utworu Verdiego uznawanego przez wielu artystów za przeklęty. Dodatkowo jego treść opowiada o zakazanej miłości, co niewątpliwie wiąże się z sytuacją głównego bohatera, zakochanego w córce swojego szefa.
Finałowa misja pokrywa się natomiast z jedną z najtragiczniejszych i najbardziej niszczycielskich erupcji Etny, która rzeczywiście miała wówczas miejsce na Sycylii. Takich ukrytych komunikatów i kulturowych symboli znajdziemy w całej grze naprawdę sporo. Odnajdywanie i odczytywanie ich daje naprawdę ogromną satysfakcję. Potwierdza również to – o czym wspominałem wcześniej – że producenci naprawdę poświęcili dużo czasu na poznanie i zrozumienie sycylijskiej kultury.
Niech żyje wolność i swoboda!
Akcja gry została osadzona na początku XX wieku, w jednym z najsłabiej rozwiniętych wówczas gospodarczo regionie Włoch. Nie przemierzamy więc – tak jak w poprzednich częściach – zakorkowanych ulic wielkiego miasta, ale polne drogi, lasy, ruiny i pastwiska. Z tego powodu, często najwygodniejszym środkiem transportu okazuje się nie samochód, ale koń. Podróżowanie na grzbiecie wierzchowca to jedna z największych nowości w serii Mafia.
Jazda konna została wykonana bardzo dobrze i jest intuicyjna. Doskonale wpasowuje się również w sycylijski klimat pierwszej dekady XX wieku. Twórcy w interesujący sposób pokazali przemiany zachodzące wówczas w Europie, kiedy samochody były luksusem tylko dla najbogatszych. Obserwujemy jak Enzo wraz z awansem w hierarchii rodziny, stopniowo zaczyna przesiadać się z wierzchowca, za kierownicę coraz droższych i szybszych pojazdów.
W poprzednich częściach serii musieliśmy bardzo uważać na przestrzeganie prawa drogowego. Zbyt szybka jazda lub łamanie przepisów mogły się bowiem skończyć pościgiem policyjnym. Tym razem nie musimy przejmować się innymi kierowcami, albowiem praktycznie nie mijamy ich na pustych, wiejskich drogach. Możemy więc poszaleć tak bardzo, jak pozwolą na to silniki ówczesnych automobilów, które musimy wcześniej uruchomić za pomocą korby.
Umiejętności jazdy w dalszym ciągu są jednak kluczowe, ponieważ podczas rozgrywki wielokrotnie będziemy brali udział w pościgach. Zarówno konnych jak i samochodowych. Zostały one wykonane naprawdę świetnie. Pościgi przez malownicze, sycylijskie drogi pozostawiają niezapomniane wrażenia i są bardzo ekscytujące. Jednocześnie każdy z nich ma w sobie coś indywidualnego, dzięki czemu ten element gry nie tylko nie nudzi, ale również za każdym razem zaskakuje nas czymś nowym.
Kiedy negocjacje zawodzą…
Każdy, szanujący się włoski mafioso nie ogranicza się jedynie do pościgów. Niejednokrotnie musi również chwycić za broń, aby postraszyć delikwenta odmawiającego płacenia haraczu, lub zastrzelić członka wrogiego stronnictwa. Jak możecie się zapewne domyśleć, także Enzo robi to bardzo często. Przemierzając daną lokację, twórcy często pozostawiają nam wybór możliwości działania. Możemy rozpocząć brutalną jatkę, albo postarać się rozwiązać problem dyskretnie, przekradając się i eliminując strażników z ukrycia.
Zarówno strzelaniny jak i elementy składankowe zostały wykonane dobrze. Wymiana ognia z przeciwnikami jest satysfakcjonująca, często wymaga kombinowania i umiejętnego wykorzystywania osłon. Musimy bowiem mieć na uwadze, że arsenał z początku XX wieku nie jest tak rozbudowany i ogranicza się głównie do rewolwerów, strzelb i myśliwskich karabinów. Celowanie z nich nie jest proste, co nadaje starciom dodatkowego smaczku i odróżnia nową Mafię od poprzednich części oraz innych gangsterskich produkcji.
Eliminowanie przeciwników po cichu również jest przyjemne. Nie jest to oczywiście poziom skradania się znany z serii Metal Gear Solid, ale chyba nikt nie spodziewał się, że Enzo wskoczy w buty Snake’a. Pomimo iż możemy odwracać uwagę strażników za pomocą rzucania monetami lub butelkami, to ten element rozgrywki jest raczej prosty i nieskomplikowany. Po prostu musimy uważnie śledzić drogę przeciwników i atakować ich w odpowiednim momencie. Niemniej jednak to przyjemne urozmaicenie.
Oprócz broni palnej używamy również noża sprężynowego, będącego symbolem sycylijskiej mafii. Co jakiś czas na naszej drodze stanie boss, z którym musimy stoczyć „honorowy” pojedynek na sztylety. Mechanika przypomina trochę słynną walkę na szable z Uncharted 4. Przez całą potyczkę musimy bowiem uważnie obserwować przeciwnika, unikać jego ataków lub parować je i wyprowadzać celne pchnięcia, aby poszlachtować i przeważnie brutalnie wykończyć naszego rywala.
Sam pomysł pojedynków na noże sprężynowe uważam za ciekawy. Nawet jeśli nie są one realistyczne i sztucznie stylizowane na szermierkę, to umiejętnie podkreślają motywy mafijnego honor i przywiązania do tradycji przez bohaterów. Niestety są również bardzo powtarzalne i prawdę mówiąc, każda potyczka przebiega niemalże identycznie. Podczas przechodzenia gry miałem również poczucie pewnego przesytu ilością pełnych patosu walk na sztylety. To niewątpliwie bardzo ciekawy pomysł, ale wymagający większego dopracowania i zróżnicowania.
Powrót do korzeni
Twórcy Mafia: The Old Country od samego początku byli z nami szczerzy. Nie ukrywali, że ich najnowsza produkcja będzie liniową, skupiającą się na fabule przygodą, której ukończenie zajmie około 10 godzin. Pozytywnym zaskoczeniem był również fakt, że gra w wersji na konsolę PlayStation 5 została wyceniona w dniu premiery na 219 PLN, czyli dużo taniej niż inne nowości. Krótko mówiąc, mieliśmy otrzymać tytuł w starym stylu, zarówno pod względem gameplayu jak i ceny.
Rzeczywiście jest właśnie, tak zapowiadali producenci. Zarówno pod względem długości rozgrywki, jak i braku zadań pobocznych. Absolutnie nie uznaję tego jednak za błąd, wręcz przeciwnie. Uważam, że współczesny rynek gier, bardzo potrzebuje tytułów w starym stylu, w których możemy skupić się całkowicie na interesującej fabule i całkowicie w nią wsiąknąć. Uwielbiam wielkie gry z otwartymi światami i ogromną ilością questów, jednakże jestem zdania, że potrzebujemy również właśnie takich tytułów jak najnowsza Mafia.
Uważam, że decyzja o powrocie do korzeni serii była strzałem w dziesiątkę. Formuła liniowej, ale niezwykle wciągającej, dynamicznej i interesującej fabularnie rozgrywki sprawdza się doskonale. Podczas całej zabawy nie odczuwa się najmniejszego znużenia. Każda misja jest zupełnie nowym i jednorazowym doświadczeniem, które zostaje na długo w pamięci gracza. Nawet po obejrzeniu napisów końcowych będziecie długo jeszcze rozmyślać nad losami bohaterów.
Pomimo iż w produkcji brakuje typowych zadań pobocznych, to gracze i tak znajdą wiele powodów, aby dokładnie eksplorować Sycylię. Oprócz podziwiania pięknych widoków możemy bowiem również zbierać rozsiane po wyspie gazety oraz dokumenty związane z prawdziwymi lub fikcyjnymi wydarzeniami. Część z nich nawiązuje do historii bohaterów znanych z poprzednich części. Co więcej, możemy również spotkać osobiście kilku starych, dobrych znajomych. Odnajdywanie takich smaczków daje naprawdę dużo radości i satysfakcji.
Witamy w rodzinie
Wielokrotnie w swojej recenzji zachwycałem się pięknem wirtualnej Sycylii. Nie da się ukryć, że oprawa graficzna gry stoi na naprawdę wysokim poziomie. Nie mogę jednak nie wspomnieć o drobnych problemach technicznych. Pierwszy z nich dotyczy spadków klatek animacji, zdarzających się w bardziej dynamicznych momentach. Szczególnie widoczne są one podczas wspomnianych już walk na noże i bezpośrednim przechodzeniu z animowanych scenek do rozgrywki.
Druga niedogodność związana jest z wyświetlaniem cieni. Kiedy akcja rozgrywa się w ciemniejszych pomieszczeniach, na modelach postaci oraz ścianach pojawiają się nierzadko refleksy i migające barwy. Aby pozbyć się tego problemu, musiałem wyłączyć tryb HDR i trochę pobawić się suwakami odpowiedzialnymi za jasność ekranu. Oczywiście oba babole nie przeszkadzają bardzo w odbiorze gry, jednakże należy zwrócić na nie uwagę. To kwestie, które zapewne da się jednak naprawić za pomocą odpowiednich łatek.
Złego słowa nie można natomiast powiedzieć o oprawie dźwiękowej produkcji. Ze względu na epokę, w której rozgrywa się fabuła, nie mamy dostępu do samochodowego radia, znanego z poprzednich części. Pomimo tego, towarzyszące nam utwory są rewelacyjne. Muzyka znakomicie komponuje się z wydarzeniami, w których bierzemy udział i wpada w ucho. Bardzo cieszę się również, że twórcy dali nam możliwość wyboru oryginalnego sycylijskiego dubbingu. Znakomicie podkreśla on klimat gry i pozwala jeszcze lepiej wczuć się w rolę lokalnego mafiosa.
Mafia: The Old Country jest jak najlepsza włoska biesiada. Nie ma znaczenia, że część talerzy, na których serwują nam dania, jest lekko ubita, skoro opuszczamy restaurację najedzeni, szczęśliwi i upojeni. Bardzo cieszę się, że twórcy nie bali się powrotu do korzeni serii, eksponując to, co zawsze było w niej najlepsze. Najnowsza Mafia to wspaniała produkcja, która dostarcza wielu znakomitych przeżyć i trzyma w napięciu do samego końca. To bez wątpienia jeden z kandydatów do tytułu gry roku.
Dziękujemy firmie Cenega za udostępnienie gry do recenzji.
Podsumowanie





Za sprawą Mafia: The Old Country, kulturowa, lecz nieco zapomniana gangsterska seria powraca w wielkiej chwale.
Komentarze
Dodaj nowy komentarz: