Peter Parker i Miles Morales powracają przy okazji pełnoprawnej kontynuacji hitu z 2018 roku. Marvel’s Spider-Man 2 ponownie zaprasza graczy do Nowego Yorku, aby raz jeszcze przedstawić pełną akcji historię w świecie superbohaterów. Najnowsza produkcja ze świata gier Marvela oferuje bardzo znajome doświadczenie, ale przygotowane w taki sposób, by jakościowo wyróżnić się na tle poprzednika. Twórcy już od początku dziewiątej generacji bez przerwy karmią graczy nowymi produkcjami. Niby wiele mówi się o tym, że ilość projektów bezpośrednio rzutuje na jakości, ale ten czołowy zespół udowadnia, że ciągle mają wszystko pod kontrolą.
Wielkie Łowy
Od wydarzeń przedstawionych w Spider-Man Miles Morales minęło 10 miesięcy. Grupa Underground nie stanowi już zagrożenia, a oba pająki mogą wrócić do spokojniejszego patrolowania miasta i neutralizowania pomniejszych przestępców. Sielanka nie trwa jednak długo, ponieważ chwilę po rozpoczęciu gry, Sandman zaczyna siać spustoszenie na ulicach miasta. Wraz z ucieczką kolejnych przestępców przedstawiony zostaje główny antagonista produkcji, czyli znany i całkiem lubiany Kraven Łowca, który na terenie Wielkiego Jabłka urządza polowanie na największych przeciwników Petera Parkera. Mniej więcej 75% głównej linii fabularnej skupia się na tej grupie przestępczej, pokazując, jak za cel obierani są kolejni złoczyńcy.
Podczas gry możemy też przyjrzeć się większości znanych i lubianych wrogów Spider-Mana. A przynajmniej większość z tych, którzy już w świecie Insomniac Games istnieją. Opowieść przedstawiona w grze kierowana jest motywem o tym, że „każdy zasługuje na drugą szansę” i faktycznie, podczas poznawania historii można przyjrzeć się bliżej co najmniej kilku antybohaterom, którzy porzucili swoje dawne życie. To bez wątpienia całkiem ciekawy kierunek pozwalający postawić pewną kropkę w rozdziale Parkera. Już teraz mogę jednak uspokoić wszystkich, których zmartwiła informacja na temat rzekomego porzucenia Petera na rzecz młodszego zastępnika. Fabuła co prawda zamyka wątki wielu antagonistów, ale wciąż jest tutaj miejsce na co najmniej jedną dużą opowieść.
Jak wypadają łowcy? Chociaż poświęcono im całkiem dużo czasu, to wciąż widoczny jest towarzyszący pośpiech. Duża część historii dzieje się w tle i zostaje wyłącznie wspomniana przez Kravena. Rozumiem, że w grze nie za bardzo był czas, ani sens, aby kolejny raz tworzyć wątki dla wcześniej już przedstawionych przestępców. Uważam jednak, że sposób, w jaki zakończono losy kilku osób jest rozczarowujący a wielu fanów bardzo chętnie zobaczyłoby ich starcie z Kravenem. Częściej w polowaniu udział bierze cała armia, i trzeba przyznać, że dzięki nim wiele misji fabularnych potrafi dostarczyć niemałą dawkę adrenaliny. W grze znajduje się kilka ciekawych pościgów i epickich pojedynków. Grupa dzięki wyposażeniu się w wysokiej jakości technologię sprawdza się również w walce, wykorzystując trochę bardziej ambitny ekwipunek niż broń palną. Walczyło mi się z nimi dużo lepiej niż znanymi z poprzedniej części Demonami. Wisienką na torcie całej grupy jest oczywiście wielki szef znany wszystkim jako Kraven Łowca.
Historia jest prosta, ale zdecydowanie wie, jak zaangażować. Ku mojemu zaskoczeniu część graczy jednak nie do końca zrozumiała historię. Aspiracje Kravena mogą wydawać się co najmniej lekkomyślne, ale są w pełni wytłumaczone fabularnie i przyznaję, że całkiem nieźle wybrnęli z pomysłu najazdu na Nowy York, wystarczy dokładniej wczytać się w dialogi, a wszystko staje się jasne. Nie zamierzam dokładnie opisywać całej fabuły, ponieważ scenariusz, który przedstawili twórcy ma wiele do zaoferowania. Misje fabularne bez przerwy karmią gracza takimi wydarzeniami, że chce się je poznawać samemu i nawet najmniejszy spoiler może popsuć zabawę. Za dużo zdradzono już przy okazji materiałów promocyjnych, wcale bym nie narzekał, gdyby co najmniej dwóch dużych bossów nie pojawiło się na pokazach przedpremierowych. A skoro o tym mowa…
We Are Venom
Większość gry skrojona jest pod wydarzenia związane z łowcami. W tle toczy się jednak również druga, bardzo istotna historia. O obecności Venoma wiedzieliśmy już od pierwszego zwiastuna zapowiadającego grę. Zaskoczeniem więc może być fakt, jak późno dochodzi do starcia z tym mierzącym o wiele więcej niż „19 cali” potworem. Może być to jednak pewna zaleta, ponieważ sam symbiont pojawia się w historii stosunkowo wcześnie, ale bardziej istotnym dla kampanii jest jego wpływ na zachowanie nosiciela. W pewnym momencie takim takową hybrydą pokierujemy również sami dzięki czemu gracze mają możliwość liznąć nieco mroczniejszych i brutalniejszych aspektów rozgrywki.
Czarny kostium nie jest kwestią wyłącznie estetyczną i fabularną, a zdolnością mającą swoje odzwierciedlenie w całkowicie nowych atakach. Na pochwały zasługuje wygląd Venoma. Symbiont jest gigantyczny i rzeczywiście przerażający. W ostatnim czasie bardziej podobała mi się jedynie wersja w filmach z Tomem Hardym w roli głównej. Nie ukrywam, że po finałowym starciu nadal jest mi mało. Postać została napisana na tyle dobrze, że przy odpowiednim scenariuszu mógłby dostać nawet dwukrotnie więcej czasu. Wciąż mam nadzieję, że twórcy biorą pod uwagę mniejszą, skupioną całkowicie na Venomie grę.
Spider-Manów Dwóch
Chociaż zarówno Petera, jak i Milesa mogliśmy już poznać przy okazji swoich własnych gier, to tym razem twórcy stworzyli jedną wspólną historię dla obu superbohaterów. Każda z postaci posiada własne wątki fabularne oraz aktywności poboczne. Morales jest jeszcze nastolatkiem, więc w trakcie gry wielokrotnie przewinie się temat pisania eseju, a także znajdzie się czas na próby zdobycia dziewczyny. Parker z drugiej strony to Spider-Man z doświadczeniem, jego historia skupia się raczej na powolnym wycofaniu z kariery, aby mieć więcej czasu na relację z Mary Jane oraz powracającym z leczenia Harrym Osbornem. To również okres poszukiwania pracy poza nieprzynoszącym zysków ratowaniem świata. Start nowej fundacji, to okazja do rozegrania kilku misji pobocznych związanych z badaniami naukowymi, które przygotowano lepiej niż placówki badawcze znane z pierwszej części.
Spider-Man Spider-Manowi nie równy, więc każdym gra się w trochę inny sposób. W tym wypadku to Parker oferuje (przynajmniej na początku) bardziej klasyczne podejście do rozgrywki. Jego ataki zostały wzbogacone o ruchy dodatkowymi ramionami znanymi wcześniej z kostiumu Iron Spider. Gdy pojawia się czarny strój, Peter otrzymuje nowy zestaw ataków, oferując cięższe i nastawione na eliminację dużej ilości wrogów umiejętności. Miles Morales jeszcze bardziej rozwija swoje zdolności elektryczne, dzięki czemu można ogłuszyć dużą ilość przeciwników jednocześnie. Osobiście nie jestem fanem mocy jadu i lepiej grało mi się Peterem. Styl gry przy pomocy Milesa, jednak mi nie przeszkadzał. Dwóch bohaterów pomaga zachować grze potrzebną różnorodność. Twórcy mogli tak rozłożyć historię, aby pograć trochę jedną postacią, wykonać kilka zadań i następnie przesiąść się na drugą.
Bardzo ważnym elementem promocji gry było szybkie przełączanie się między bohaterami. Zamiana faktycznie jest momentalna, ale tkwi w niej mały haczyk. Podczas przeskoku między jedną a drugą postacią pokazuje się bohatera w trakcie wykonywania jakiejś czynności. Problem w tym, że tak naprawdę drugi pająk zawsze pojawia się w pobliżu poprzedniej lokalizacji. Myślę, że działanie byłoby o wiele bardziej realistyczne, gdyby jednak taka zmiana postaci z Queens przeniosła gracza co najmniej do Midtown, czy innej oddalonej lokalizacji. W końcu jest to trochę dziwne, gdy dwóch bohaterów zawsze patroluję tę samą dzielnicę. To kwestia, która prawdopodobnie nie utrudniłaby wiele, a pozwoliłaby jeszcze lepiej doświadczyć tego żyjącego świata.
Betonowa dżungla, w której spełniają się marzenia
Już przy okazji pierwszej odsłony mówiło się o tym jak dobrze został oddany Nowy York. Tym razem jednak twórcy przeszli samych siebie. Znane dzielnice zostały przebudowane tak, aby jeszcze bardziej oddać ogrom miasta. Część budynków została podmieniona i na ich miejscu stanęły inne, wyższe budowle. Dzięki temu podróżowanie po mieście wymaga od gracza większego manewrowania, aby ten nie rozbił się na pierwszej lepszej ścianie. Takie uczucie ciasnoty może wydawać się niepotrzebne albo co najmniej irytujące, ale sprawdza się bardzo dobrze w ogromie miasta takiego jak właśnie Nowy York. Szczególnie że do dyspozycji gracza oddano możliwość szybowania po mieście. Dzięki wiatrom poruszającym się po metropolii można nabrać tempa, które pozwoli przemieścić się z jednego końca mapy na drugi.
Twórcy z Insomniac Games pochwalili się, że mapa przy okazji kontynuacji została zwiększona o około 50%. To oczywiście zasługa rozszerzenia dostępnego terenu o dwie nowe, kluczowe dzielnice. W grze w końcu pojawił się Brooklyn oraz Queens ze swoim spokojniejszym tempem niż w innych dzielnicach Wielkiego Jabłka. Powiększenie mapy było bardzo dobrym pomysłem, szczególnie że ważna część historii toczy się właśnie na zielonych przedmieściach.
Zwiedzanie świata gry to świetna okazja, aby wykonać trochę aktywności pobocznych. Na wstępie warto zaznaczyć, że nie ma tutaj tego nużącego poczucia odhaczania kolejnych znaczników na mapie. W przeciwieństwie do jedynki nie trzeba już latać dziesiątki razy po tych samych ulicach aż w końcu pojawią się przestępstwa potrzebne do wymaksowania mapy. Te wciąż się pojawiają, ale nie stanowią już żadnej aktywności wymaganej do osiągnięcia 100% postępów, a jedynie przypadkowe zdarzenia, które mają dodać miastu odrobinę życia. Zadań pobocznych oraz znajdziek jest mniej, i są one rozłożone lepiej na przestrzeni całej historii. Od początku, praktycznie do samego końca nie pojawiło się u mnie uczucie czyszczenia mapy (może poza kompletnie opcjonalnymi skrzynkami Underground, które po prostu mnie irytowały swoją obecnością na minimapie). Zrezygnowano również z wież, zaznaczających wszystkie ciekawe miejsca w dzielnicy. Większość aktywności pojawia się na mapie dopiero gdy znajdujemy się w pobliżu. Ich obecność zaznaczana jest poprzez wyraźny sygnał dźwiękowy lub hologram wskazujący położenie. Zadania poboczne oferują całkiem ciekawą linię fabularną. Najbardziej intrygująco wypada historia związana z kultem Flame. Twórcy z resztą rzucają sugestię, że wątek ten będzie kontynuowany w bardzo zaskakującym i pożądanym kierunku.
Spider-Man ubiera się u Prady
Przy okazji kontynuacji znacznie zwiększono ilość elementów kosmetycznych dla obu bohaterów. W grze znajduje się tym razem ponad 60 kostiumów. Wszystkie stroje oprócz tych, które wzięto z filmów oferują aż cztery różne wersje kolorystyczne pozwalające lepiej dopasować to jak będzie prezentował się Spider-Man. Pozbyto się wielu paskudnych ciężkich zbroi, a na ich miejsce wleciały raczej lżejsze kostiumy, kilkukrotnie wyposażone w pelerynę czy kaptur. Wymieniono całkiem sporo szafy Petera, więc istnieje szansa, że konkretne lubiane przez graczy kostiumy zostały usunięte. Zniknęły kostiumy otrzymywane za 100% postępów w grze, więc gracze, którzy ponownie chcieli polatać Parkerem w samych gaciach, będą musieli obejść się smakiem. Pozostał za to kotek w plecaku Milesa i dostępny jest on o wiele szybciej, więc tym razem można pobawić się z nim trochę dłużej.
Uważni gracze mogą zauważyć także zmniejszoną ilość gadżetów. Taka decyzja padła w celu zdynamizowania rozgrywki. Oprócz wyrzutni sieci obaj bohaterowie mają dostęp do tej samej puli gadżetów, które dostępne są tym razem jako szybki wybór krzyżakiem. Pomogło to w przyspieszeniu tempa pojedynków, ponieważ nie trzeba już ciągle przechodzić do koła wyboru, aby zmienić posiadane wyposażenie. Starcia są o wiele bardziej intensywne, a ilość efektów, których na raz mogą doświadczyć przeciwnicy sprawia, że może nam się nawet ich zrobić żal. Pozbyto się gadżetów przeznaczonych do skradania, zwiększając trochę wyzwanie w tych sekwencjach. Opcja tworzenia własnych sieci, po których można się przemieszczać, jest wystarczającą rekompensatą. No, chyba że jesteście MJ. Wtedy żaden przeciwnik nie straszny, a przed potęgą jej paralizatora ukłoni się nawet symbiont.
Pająk nowej generacji?
Zaraz przy premierze gry zaczęto wrzucać zdjęcia przedstawiające prolog. Pojawiła się wtedy narracja twierdząca, że tytuł to wyłącznie drobne ulepszenie względem produkcji z PlayStation 4. Przyznaję, że początek nie prezentuje się szałowo, a twórcy przesadzili z nałożonymi filtrami. Wystarczy jednak pograć odrobinę dłużej, aby doświadczyć rozbudowanego i tętniącego życiem miasta. Dzięki podkręceniu zasięgu rysowania, stojąc na szczycie wieżowca, można wprost podziwiać widoki. Zwiększony został również ruch uliczny, który, chociaż dalej jest zbyt mały względem rzeczywistości, to nie pozostawia już wrażenia opustoszałego miasta. Mowa tutaj oczywiście o trybie wydajności, z którym spędziłem większość rozgrywki. Warto zaznaczyć, że twórcom udało się nawet dopracować optymalizację na tyle, że każdy tryb oferuje śledzenie promieni. Jestem zachwycony grafiką w nowym Spider-Manie. Nigdy wcześniej nie bawiłem się trybem fotograficznym na tyle, aby w jednej grze zebrać ponad gigabajt screenów. Jedyną rysą na klejnocie jest kwestia modeli postaci. Uważam, że nie są one jakieś złe, ale odstają od reszty swoim nieco plastikowym wykonaniem. Najbardziej wyróżniają się MJ i Peter, którzy wyglądają, jakby dzieliło ich co najmniej 15 lat.
Na pochwałę zasługuje ścieżka dźwiękowa stworzona przez Johna Paesano tworzącego już wcześniej soundtrack do Detroit: Become Human i poprzednich odsłon Spider-Manów. Oferowane utwory dostarczają sporą dawkę epickości znanej z filmów Marvela. Sceny z Venomem dzięki muzyce doprawione są o potrzebny mrok. Naprawdę świetna robota.
Podsumowanie
Marvel’s Spider-Man 2 to kontynuacja pod każdym względem lepsza od poprzednika. Twórcy od początku wiedzieli, że nie chcą zrewolucjonizować serii a dostarczyć lubianą grę poprawioną o wszystko to, co nie zagrało przy okazji pierwszej odsłony. To znajomy sequel mający opowiedzieć nową historię, ale jednocześnie gra na tyle angażująca, że przyciąga do ekranu na wiele godzin. Pomniejsze problemy nie wpływają znacząco na odbiór całości, a jedynym dużym zarzutem jest to, że chciałoby się więcej.
Twórcy, chcąc zamknąć się w czasie podobnym co potrzebny do ukończenia poprzedniej części i posiadając dwa razy więcej bohaterów, musieli się za bardzo sprężać z opowieścią. Niepotrzebnie, bo bez problemu przyjąłbym dodatkowe 5 lub nawet 10 godzin historii, bo zarówno Kraven jak i Venom to ciekawie napisani antagoniści, którym należało się więcej czasu. Insomniac Games znowu nie zawiodło i dostarczyło grę, która będzie się sprzedawać przez lata jako jedna z najlepszych gier ekskluzywnych tej generacji. Jeżeli superbohaterowie nie są jeszcze dla was passé, to weźcie pod uwagę jej zakup. Ja już teraz czekam na pierwsze rozszerzenia a w przyszłości również na kontynuację. Zdecydowanie warto.
Dziękujemy firmie SONY za udostępnienie gry do recenzji.
Podsumowanie
Kolejna odsłona znakomitych przygód Spider-Mana. Tym razem nawet dwóch! Jeszcze więcej, jeszcze lepiej.
Komentarze
Mnie gierka nie podeszła, a zmuszać się nie ma sensu. Bardzo ładna gra, choć początek mega paskudny... ale nie mogę się wbić w rytm i odkładam na kiedyś ;)
odpowiedzDodaj nowy komentarz: