Grając w wiele przeróżnych tytułów obecnych na rynku, nie sądziłem, że kiedykolwiek dojdę do wniosku, że branża growa stoi od jakiegoś czasu w miejscu. Ładnych i dobrych gameplayowo gier na rynku przecież nie brakuje, a mimo to od jakiegoś czasu gdzie się nie obejrzę, to mam wrażenie, że już to gdzieś widziałem i po spróbowaniu niestety wchodzi po pewnym czasie nuda i tytuł trafia na słynną kupkę wstydu.
Jaka jest przyczyna tego stanu rzeczy? Być może to kwestia zbytniego przyglądania się konkurencji, podążania utartymi schematami i brakiem oryginalności z obawy o ryzyko niepowodzenia przy tworzeniu czegoś nowego (i tym samym utopienia mnóstwa pieniędzy). W omawianym przypadku nikt koła na nowo nie wynalazł, a jednak czuć powiew świeżości, co tylko umacnia w przekonaniu, że warto czasem trochę poeksperymentować. Zatem docieramy do tego dnia, 29 Sierpnia 2023 w abonamencie Sony PlayStation Plus Extra debiutuje Sea of Stars.
RPG w pikselowym opakowaniu, czyli co mnie przyciągnęło.
Muszę szczerze przyznać, że nie robiłem sobie wielkich nadziei. Piksel-artowych gier także jest od zatrzęsienia, a jednak ta miała w sobie coś, co szeptało mi do ucha, bym zagrał, a jako że nie lubię się zmagać ze samym sobą, nie zastanawiałem się zbyt długo. Menu główne gry wita nas wraz z bohaterami, z którymi rozpoczynamy rozgrywkę (te będzie się zmieniać w zależności od postępu przygody i obecnych w drużynie bohaterów, niby mały detal, a cieszy za każdym razem gdy wracamy do produkcji i jest to mały przedsmak dbałości twórców o całokształt produkcji).
Muzyka jest bardzo dobrze dobrana do settingu i tylko pomaga we wczuciu się w świat gry, puszczając także oczko dla fanów klasycznych jRPG. Miłym dodatkiem są świetnie narysowane cutscenki, dopełniają kluczowe wydarzenia fabularne, a ja oczywiście wszelkie cutscenki w grach uwielbiam i żałuję, że ostatnimi czasy trochę się od tego odchodzi w grach dla pojedynczego gracza.
Angażująca, choć nieco przewidywalna fabuła
Historię rozpoczynamy z perspektywy tajemniczego kronikarza, który opowiada o wyjątkowych bliźniętach, obdarzonych mocami słońca i księżyca, których zadaniem będzie ostateczne rozprawienie się ze złem, które już jest u swego kresu i jak się pewnie domyślacie, nie wszystko poszło zgodnie z planem. Z dwójki głównych bohaterów wybieramy Zale’a lub Valerie jako postać podstawową, jaką będziemy się poruszać po świecie jako lider grupy i która głównie będzie odpowiadać za dialogi (trochę szkoda, że jest to wybór głównie estetyczny, wybranie postaci męskiej lub żeńskiej nic w rozgrywce ani fabule nie zmienia, a szkoda).
Postacie są dobrze napisane i nietrudno się związać z ich przejściami co pcha do odkrywania dalszych losów, nie brakuje wielu interesujących postaci drugoplanowych (również po przeciwnej stronie). Warto tutaj wymienić postać kucharza Garla, który jest doskonałym kompanem dla naszej dwójki, ale także pełni doskonałą rolę wsparcia, gotując poza walką, a w walce sprawdzając się jako doskonały tank/support (ma znacznie więcej hp od pozostałych i potrafi leczyć, a jakże, dzięki doskonałym umiejętnościom kucharskim).
Szkoda tylko, że część wątków i twistów w opowieści jest dziecinnie przewidywalna, obserwując wydarzenia, zwykle jesteśmy w stanie się domyślić, co się dalej wydarzy, choć zdarzają się przebłyski na tym polu. À propos przewidywalności, jak już się oswoicie z myślą, że zobaczyliście już wszystko i kres opowieści jest bliski, opadnie wam szczęka z podziwu i z tym odnośnie fabuły was zostawię, coby za dużo nie zdradzać i nie psuć odbioru gry.
W walce turowej jest to coś!
Jeśli po przeczytaniu „walka turowa” macie ochotę przestać czytać, pozwólcie, że was zatrzymam. Zapewne spodziewacie się czegoś do bólu schematycznego, jak proste wydawanie polecenia jednostce/bohaterowi, wybranie czaru, czy celu i obserwowaniu jak reszta dzieje się sama (nuda na dłuższą metę prawda?), to już śpieszę, aby wyprowadzić was z tego błędu.
Jakże wielkie ogarnęło mnie zdziwienie, gdy po przegraniu kilka razy tego samego pojedynku z bossem, zdałem sobie sprawę, iż mogę aktywnie wpływać na to, jak mocno zaatakuję, lub czy uda mi się sparować atak. To całkowicie zmienia walkę i angażuje gracza, ponieważ wystarczy odpowiednio szybka reakcja podczas ataku/obrony i jest po przeciwniku, a umiejętnie użyta, w zależności od okoliczności, pomaga przetrwać naprawdę trudny pojedynek, co dostarcza mnóstwa satysfakcji.
Nie grywam zwykle w gry tego rodzaju, więc nie wiem, czy to jakaś nowość w tym gatunku, ale dzięki temu taka walka przestaje być nudna, a bariera pomiędzy walką w czasie rzeczywistym a turową, zaczyna się zacierać. Jeżeli jednak walka turowa to dla was chleb powszedni to sądzę, że wspomniane wyżej urozmaicenie będzie dla was równie interesujące co i dla mnie.
Poza podstawowymi atakami wręcz, mamy do dyspozycji wiele umiejętności, które są poukrywane w świecie, więc eksploracja nie ogranicza się do przechodzenia z punktu A do B, a część lokacji będzie możliwa do zbadania w pełni po zdobyciu odpowiednich narzędzi. W wielu miejscach rozsiane są ogniska, gdzie postacie mogą odpocząć, uzupełnić zdrowie, tam właśnie gotujemy i po poznaniu historyczki (to następuje bardzo szybko, więc nie obraźcie się za ten mały spoiler) możemy poznać dodatkowe fragmenty historii i świata przedstawionego. A no właśnie, eksploracja…
Fantastyczne sekrety i jak je znaleźć
Twórcy oddali nam do dyspozycji archipelag wysp, które skrywają wiele sekretów i skarbów.
Część z nich poza oczywistymi, jak przedmioty czy waluta, będzie wymagana do wykonania zadań pobocznych, ale także i przede wszystkim, do odkrycia prawdziwego zakończenia!
Warto rozmawiać nie tylko z postaciami związanymi z fabułą, ale także z pozoru nic nieznaczącymi npc’ami, ba, czasem nawet i potworami. Podczas podróży warto również zadbać o pełne brzuchy naszych bohaterów, kupując prowiant i przepisy na nowe potrawy w okolicznych sklepach, wierzcie mi, bez tego daleko nie zajdziecie!
W grze nie brakuje różnorakich przeciwników, nie czuć tutaj powtarzalności, a całkiem sporo z nich to pomysły wyjątkowo oryginalne, także nudy tutaj być nie powinno. Twórcy oddali nam także kilka magicznych przedmiotów zwanych Relics do zdobycia/kupienia, które tak naprawdę są modyfikatorami samej gry, jak np. zwiększenie obrażeń i hp przeciwników, jeśli gra jest dla nas mało wymagająca, możliwość automatycznego leczenia po każdej walce i wiele innych.
Tytuł co prawda na chwilę obecną nie oferuje języka polskiego, lecz obecny angielski nie zawiera wielu trudnych zwrotów, zatem powinna być prosta w odbiorze dla znacznej większości z was. W szczególności starsze pokolenia, które wychowały się na grach głównie w tym języku, wiedzą, że chcieć, znaczy móc.
Czasem warto na chwilę zwolnić
Poza główną historią i wspomnianymi wcześniej side questami możemy również spędzić czas przy oryginalnej mini gierce o nazwie Wheels, w której wybieramy dwie figurki postaci (kolejne trzeba odblokować, pokonując mistrza każdej lokacji) i staramy się zbić punkty bazy nieprzyjaciela do zera, losując punkty akcji z czegoś w rodzaju automatowego jednorękiego bandyty. Pomysł bardzo oryginalny i nieskomplikowany, więc podejrzewam, iż wielu z Was będzie w Wheels spędzać sporo czasu.
Wspominając raz jeszcze o gotowaniu, warto nadmienić, że niezbędne do potraw będą konkretne składniki, które są rozsiane po świecie. Możemy też je zakupić u handlarzy, co jednak odradzam, gdyż złoto bardziej przyda się na relikty i lepszy sprzęt, a za każdorazowym odwiedzeniem tej samej lokacji możemy żywność zebrać na nowo (warto pamiętać, że nie wszędzie znajdziemy to samo, niektóre potrawy są niemal niezbędne przy trudniejszych starciach, więc warto się dobrze zaopatrzyć przed walką).Każdy typ gotowanych potraw ma własną mini animację w menu gotowania, od patrzenia aż ślinka cieknie, po prostu genialne!
Dla fanów znajdziek są tęczowe muszle, których zbieranie w odpowiedniej ilości pozwoli nam odblokować nowe schematy do rozbudowy osady (o tym za chwilę), muzykę czy przedmioty. Całe szczęście tutaj zbieractwo ma jakiś sens, nagrody za to, mają wpływ na rozgrywkę, więc oceniam na plus. Jeśli z kolei lubicie wędkować, tutaj również twórcy przygotowali dla was taką mechanikę i na całe szczęście nie ogranicza się do utrzymania paska do konkretnego poziomu, zamiast tego aktywnie „walczymy” ze zdobyczą o wyjęcie z wody, uważając jednocześnie, aby nie zerwała się ona z linki. Super, że twórcy spróbowali rozwinąć tę mechanikę po swojemu (sposób z paskiem widziałem już w co najmniej kilku produkcjach).
Na pewnym etapie gry przyjdzie nam założyć osadę, do której rozbudowy będą potrzebne schematy za tęczowe muszle. Są one warte zachodu, gdyż odblokują nam nowe sklepy, chatę rybacką, tawernę z kolejnym mistrzem gry do pokonania, pole uprawne (must have do gotowania i tym samym ułatwienia sobie starć) oraz saunę, w której nie tylko nasza grupa będzie mogła odpocząć, ale także zdobyć permanentne podniesienie określonych statystyk.
Podsumowanie
Jeżeli dotarliście aż tutaj, drodzy czytelnicy, to sądzę, iż nie muszę Was dłużej namawiać do spróbowania tej nietuzinkowej produkcji. Jeżeli jesteście dodatkowo fanem wszelkiej maści RPG/jRPG to powinna to być dla Was pozycja obowiązkowa. Ja bawiłem się doskonale, rzadko kiedy kończę grę na 100%, ale tutaj inaczej być nie mogło i tego samego życzę wam, żebyście się wybornie bawili i tak samo długo przeżywali historię, gdy już ją w pełni domknięcie (nie odpuszczajcie true endingu).
Podsumowanie
Nigdy bym nie przypuszczał, że jakakolwiek gra RPG do mnie przemówi aż tak mocno, czuję, że długo nic innego nie wywrze na mnie podobnego wrażenia i na pewno dam szansę innym grom tego gatunku.
Dziękuję, Sabotage Studio!
Komentarze
Dodaj nowy komentarz: