Recenzja

Recenzja Super Mario Party Jamboree + Jamboree TV. Następca gier planszowych w jeszcze lepszym wydaniu

Super Mario Party Jamboree powraca w wersji odświeżonej dla Nintendo Switch 2.

Chyba nikt nie ma wątpliwości, że królem imprezowych gier nieustannie pozostaje Nintendo. Japoński gigant oferuje szeroki zestaw pozycji, które idealnie sprawdzają się na krótkie sesje w towarzyskim gronie, a takie tytuły jak Mario Kart czy Nintendo Switch Sports stały się nieodłącznym elementem wielu grupowych spotkań. Firma posiada również swoją alternatywę dla gier planszowych, czyli serię Mario Party. Najnowsza odsłona pojawiła się na rynku zaledwie rok temu, więc startowi Nintendo Switch 2 nie towarzyszy kolejna część cyklu, a jedynie dopieszczony remaster z dosyć wyjątkowym dodatkiem.

Podstawowe zasady Jamboree są proste. Maksymalnie czterech graczy trafia na planszę, gdzie w turach rzucają kostką i poruszają się o kolejne pola do przodu, kierując się w stronę losowo umieszczonej na mapie gwiazdki. Celem gry jest zdobycie jak największej liczby gwiazd, a wykupienie jej będzie wymagać od nas zebrania co najmniej dwudziestu monet. Oprócz niewielkich kwot zbieranych na kolejnych polach walutę możemy pozyskiwać, biorąc udział w minigrach, które stanowią najważniejszy element Mario Party. Rozgrywka domyślnie podzielona jest na dziesięć tur, gdzie gracze mogą współpracować, podkładać sobie świnie i analizować kolejne ruchy tak, aby finalnie zdobyć pierwsze miejsce na podium.

Kraj trzeciego świata?

To moje pierwsze spotkanie z Super Mario Party, więc początkowo nie byłem pewien, czy zdołam szybko zrozumieć zasady, ale próg wejścia jest na tyle niski, że zaledwie po kilku turach mogłem rywalizować z resztą grupy. Na wstępie muszę zaznaczyć, że w grze znajduje się zaskakująco wiele samouczków i dialogów, które mają wytłumaczyć rozgrywkę nowym graczom. Niestety Nintendo nadal traktuje Polskę jak kraj trzeciego świata i wciąż nie doczekaliśmy się oficjalnego wsparcia polskiego języka. To częściowo odbiera grze imprezowy charakter, ponieważ w gronie znajomych mogą znaleźć się osoby nieanglojęzyczne, którym trzeba będzie tłumaczyć nie tylko podstawowe zasady, ale i działanie każdego obiektu kupionego w sklepie czy sterowanie w minigrach.

Widząc, że gra nie wspiera naszego języka, wiele osób zwyczajnie traci ochotę na poświęcenie 1,5 godziny na ukończenie pojedynczego meczu – tyle mniej więcej czasu trwa standardowa rozgrywka. W erze sztucznej inteligencji i wielu ułatwień w tłumaczeniu powinniśmy oczekiwać, że wydawca w końcu zacznie dostrzegać potrzebę spolszczenia swoich najważniejszych produkcji. Tak się jednak nie stało, za co grze należy się wielki minus. O ile w innych tytułach język nie ma aż takiego przełożenia na rozgrywkę, tak w Mario Party doświadczenie znacząco się pogarsza, gdy każda instrukcja musi być najpierw wytłumaczona pozostałym uczestnikom.

Pionki na planszy

Tryb Mario Party umożliwia rozgrywkę do czterech graczy lokalnie lub sieciowo, a także opcję grania z botami. O ile ta druga możliwość jest przydatna dla osób, które preferują spotkania w mniejszym towarzystwie, tak granie samemu nadaje się głównie do ćwiczenia swoich umiejętności i ostatecznie może nas wynudzić. Nic tak bardzo nie wybija z emocji i kanapowego humoru, niż potrzeba oglądania, jak boty kupują przedmioty w sklepach lub wykonują minigierki bez udziału graczy. Niemniej ciężko uznać za wadę fakt, że twórcy pomyśleli również o odbiorcach, którzy niekoniecznie muszą chcieć poszukiwać partnerów do wspólnej rozrywki.

Innym problemem, który wiąże się ze sztuczną inteligencją, jest brak balansu. Czasami potrafi być ona aż zbyt perfekcyjna, aby następnie całkowicie ogłupieć. Podczas klasycznych minigier sprawdza się całkiem normalnie, popełnia błędy, urealniając rywalizację, a z drugiej strony mamy gry rytmiczne, gdzie w trzech kolejnych wyzwaniach sztuczna inteligencja wykonała wszystkie ruchy bezbłędnie. Najlepszą formą rozgrywki pozostają więc starcia z prawdziwymi przeciwnikami, których zachowań nie da się aż tak łatwo przewidzieć.

Rywalizacja na całego!

Jamboree oferuje ponad 110 minigier, czyli krótkich i bardzo różnorodnych wyzwań, które trwają po około kilkadziesiąt sekund i rozpoczynają każdą nową turę. Nasz bohater musi na przykład: jak najdłużej utrzymać się na lodzie, kroić potrawy na idealne połowy, wspinać się po pnączach, wyławiać skrzynie ze skarbami, mashować przycisk w celu przewrócenia jak największej liczby skał i wiele, wiele więcej. Rozegranie co najmniej raz każdej z minigier to kwestia wielu godzin, a nawet gdy zaczną się już one powtarzać, to nie staną się one monotonne – choć z kilkoma wyjątkami.

To właśnie w tych momentach kanapowa rywalizacja działa najlepiej, a podczas wyzwań dochodzi do wielu zaskakujących i często przekomicznych sytuacji. Różnorodność minigier objawia się również w wielu wariantach. Mamy więc wyzwania każdy na każdego, drużynowe 2 kontra 2 oraz takie, gdzie trzech graczy próbuje pokonać jednego. Minigry nie są szczególnie zaawansowane i najczęściej ograniczają się do prostego wciskania jednego przycisku, machania kontrolerem czy poruszania gałką, w celu uniknięcia przeszkody. Działa to bardzo dobrze, szczególnie gdy mówimy o graczach casualowych oraz osobach, które pierwszy raz trzymają kontroler w rękach.

Nowością w Jamboree są towarzysze, czyli znani bohaterowie ze świata Mario, którzy przez kilka tur mogą całkowicie odmienić sytuację na planszy. Zwycięzca specjalnej minigry otrzymuje kompana, który m.in. podwaja nagrody z każdego pola, umożliwia zakup dwóch gwiazdek jednocześnie oraz oferuje dodatkowe bonusy różne dla każdego bohatera. Może to być na przykład tańsza oferta w sklepach, dodawanie kilku oczek na kostce czy kradzież waluty od każdego ominiętego przeciwnika. Zdobycie i utrzymanie kolegów przy sobie potrafi być jednak wyzwaniem, ale jednocześnie jest kluczowe do zwycięstwa. Mam nawet wrażenie, że niektóre z tych bonusów są aż zbyt szczodre i nie fair w stosunku do innych graczy, szczególnie że osoba, która stanęła na polu kompana, otrzymuje dodatkową przewagę w samym wyzwaniu.

To tylko początek!

Ku mojemu zaskoczeniu, okazało się, że w grze znajduje się jeszcze multum innych trybów poza standardową grą planszową. Mamy na przykład coś na wzór kampanii fabularnej, gdzie trafiamy na mapy ze standardowej rozgrywki i wykonujemy zadania, zdobywając minigwiazdki. To oczywiście w większości kolejna okazja, aby ograć te same minigierki co wcześniej. Znaleźć tam można także kilka niespodzianek jak na przykład quiz na temat danej planszy czy starcia z bossami. Całkiem wiele misji to niestety wyłącznie krótki dialog, który musimy wysłuchać, albo zadanie wymagające odszukania przedmiotu leżącego zaledwie kilka metrów dalej.

Oprócz tego mamy na przykład starcie ośmiu graczy z Bowserem, którego próbujemy pokonać przy użyciu bomb, a także ruchowy tryb latania, gdzie skrzydłami poruszamy za pomocą machania rękami. Co powiecie na wyścigi, gdzie plansza podzielona jest na 150 punktów, a każda zebrana moneta zbliża nas do pokonania kolejnego okrążenia. Każde z tych zadań posiada swój własny zestaw osiągnięć, czyli swego rodzaju wyzwań popychających nas do przodu, aby zdobyć 100% postępu.

Odblokowanie każdego osiągnięcia przesuwa nas do przodu w czymś podobnym do przepustki bitewnej, gdzie każdy poziom oferuje dostęp do nowych emotek, naklejek czy muzyki wykupowanej za grową walutę. Jest to wyłącznie dodatek dla najbardziej zaangażowanych, a w grze nie ma żadnych ukrytych mikropłatności oraz mechanik pay2win. Od początku mamy dostęp do wszystkich bohaterów, a za postępem w rozgrywce zablokowane są jedynie dodatkowe plansze w trybie Mario Party, odblokowanie ich to natomiast kwestia zaledwie kilku sesji, a nie wielu dolarów…

Telewizja kłamie…

Nowością wprowadzoną w wydaniu na Nintendo Switch 2 jest tryb Jamboree TV, który wykorzystuje obsługę kamery internetowej. System wycina naszą sylwetkę i wrzuca ją bezpośrednio do gry. W tym wypadku warto jednak pamiętać o potrzebie posiadania większej przestrzeni, ponieważ kamera przy niewielkim dystansie od gracza może źle wykrywać postać i powodować komplikacje przy wykonaniu części minigier. Dodatek, który promowany był jako wielka nowość, jest raczej wyłącznie ciekawostką, która jednak skrywa w sobie kilka interesujących rozwiązań.

Największą rewolucją miało być Bowser Live, gdzie przeniesieni zostajemy do teleturnieju prowadzonego przez największego antagonistę Mariana. Posiadacze kamery mogą wziąć udział w dodatkowych minigrach, a reszta graczy musi ograniczyć się do zadań wykorzystujących tylko działanie mikrofonu. Krótka sesja podzielona jest na zaledwie trzy wyzwania, gdzie przy użyciu naszej ludzkiej sylwetki musimy na przykład utrzymać jak najwięcej Goomb na głowach, czy jak najszybciej uderzać ręką w wirtualny blok. Część zadań wymaga także podnoszenia głosu, przez co nie jest to najlepszy pomysł na późny wieczór. Niestety całość ogranicza się do zaledwie kilku zadań, które szybko stają się powtarzalne. Ograniczenie trybu do płatnego rozszerzenia wydaje się kompletnie nietrafionym pomysłem, szczególnie gdy wcześniej musimy zorganizować sobie jeszcze kamerkę, za którą Nintendo bierze niemałe pieniądze. Jeśli jednak posiadacie już sprzęt tego typu z wejściem USB-C lub przejściówkę z USB-A na USB-C, to zadziałać powinna także każda inna kamera internetowa.

Drugim promowanym dodatkiem był tryb kolejki górskiej, który wykorzystuje kolejną nowość konsoli, jaką jest obsługa Joy-Cona w formie myszki. Ponownie, jest to niewielki dodatek, w którym jedziemy po szynowej trasie i za pomocą celowania strzelamy do pojawiających się na drodze przeciwników. Do wyboru mamy pięć kilkunastominutowych tras, które oferują także dostęp do dodatkowych minigier wykorzystujących możliwości myszki. Samej zawartości jest zdecydowanie zbyt mało, aby przyciągnąć graczy na dłużej, ostatecznie najlepszym sposobem na korzystanie z nowego dodatku, będzie granie w klasyczne Mario Party z naszą twarzą wyświetloną na ekranie.

Nowy, ładniejszy Marian

Odświeżona wersja mogła wykorzystać możliwości technologiczne nowej generacji, ale robi to tylko w niewielkim zakresie. Oprawa graficzna – jak zawsze – utrzymana jest w kolorowym, bajkowym stylu Mario. Firma nie zdecydowała się dodatkowo odświeżyć modeli postaci, co widzimy po wykorzystaniu już nieaktualnej wersji Donkey Konga, który został odnowiony przy okazji Mario Kart World i Donkey Kong: Bananza.

Świetnie natomiast wypadają animacje, które są szczegółowe i dopasowane do każdego bohatera. W wydaniu na Switcha 2 ulepszono tekstury, a bazowa rozdzielczość została podniesiona do 1080p w trybie przenośnym i do 1440p podczas rozgrywki na telewizorze. Dobrze wypada także ścieżka dźwiękowa, wraz z utworem tytułowym, który nawiązuje do poprzednich gier z serii. Album zachowuje bluesowo-rockowy charakter znany z innych produkcji z kultowym hydraulikiem w roli głównej. Zdecydowanie zachęcam do odsłuchania.

Podsumowanie

Odświeżona wersja Super Mario Party Jamboree to kawał naprawdę świetnej gry imprezowej, która szczególnie dobrze sprawdza się w dobrym towarzystwie. Ponad 100 minigier oraz szeroki wachlarz trybów do wyboru sprawiają, że znajdziemy tutaj zawartość na wiele długich godzin. Tytuł zaskakuje pozytywnie na każdym kroku, dzięki czemu stanowi pozycję obowiązkową dla każdego posiadacza Switcha.

Jednocześnie nowy dodatek Jamboree TV wydaje się kompletnie niepotrzebny i stanowi co najwyżej krótką pokazówkę dla fanów nowych (starych) technologii. Wielka szkoda również, że Nintendo nadal nie ma zamiaru zaoferować tłumaczenia gier na polski rynek, przez co tytuł znacząco traci na atrakcyjności u młodszych odbiorców oraz osób nieanglojęzycznych. To jednak nadal świetna produkcja, przy której aż wypada spędzić niejedną domówkę. Jeśli tylko wasze towarzystwo nie ma nic przeciwko przenoszeniu gier planszowych na cyfrowy ekran, to zdecydowanie warto!

Dziękujemy firmie Nintendo za dostarczenie gry do recenzji.

Podsumowanie

Gra
  • Imprezowy charakter rozgrywki
  • Świetnie zaprojektowana gra planszowa
  • Ogromny zestaw różnorodnych minigier
  • System kompanów potrafi szybko odwrócić sytuację
  • Multum trybów gry do wyboru
  • Obsługa kamery internetowej może rozruszać imprezę
  • Piękne i pełne detali animacje
  • Klimatyczna, bluesowo-rockowa ścieżka dźwiękowa
Nie gra
  • Rozgrywka z botami potrafi wynudzić i zirytować
  • Jamboree TV to rozczarowujące demo technologiczne
  • Brak wsparcia dla polskiego języka
Artyzm
Dźwięk
Gameplay
Fabuła
Werdykt: 4.25/5
"Solidny szpil"
go-stargo-stargo-stargo-stargo-star
go-stargo-stargo-stargo-stargo-star

Super Mario Party Jamboree wraca na Nintendo Switch 2 w ulepszonej formie i robi furorę. To tytuł skierowany idealnie dla fanów kanapowej zabawy i całej masy humoru. Szkoda tylko, że dodatek Jamboree TV okazał się niewypałem...

Platformy:
Czas czytania: 11 minut, 31 sekund
Komentarze
Dodaj nowy komentarz:
...
Twój nick:
Twój komentarz:
zaloguj się

Ta strona korzysta z reCAPTCHA od Google - Prywatność, Warunki.


Treści sponsorowane / popularne wpisy: