Recenzja

Recenzja Warhammer 40 000: Dawn of War - Definitive Edition. Remaster godny Imperatora czy herezja?

Kolejny remaster klasycznego tytułu za nami. Czy to coś więcej niż tylko przystawka przed czwartą częścią serii?

Przyznam szczerze, że wejście w świat bitewniaków od kultowego już Warhammera 40k otworzyło przede mną nie tylko nowe hobby, ale dosłownie cały nowy świat pełny gier, animacji, czy książek. Dlatego do tej pory nie miałem do czynienia z recenzowanym tytułem. Jednak kiedy pojawiła się opcja zrecenzowania odświeżonej wersji, nie wahałem się długo.

"In the grim darkness of the far future, there is only war."

Gra jest najbardziej klasycznym przykładem RTS-a z początku tysiąclecia. Aktualnie ten gatunek jest raczej niszą, ale dawniej mieliśmy do dyspozycji sporo świetnych tytułów w najróżniejszych światach. Mówimy tu o takich pozycjach jak Star Wars Empire at War, seria Starcraft czy Command & Conquer. Starsi gracze, którzy mieli przyjemność obcować z tym gatunkiem dwadzieścia lat temu, poczują się jak w domu.

Dla kogoś, kto jednak nie wykazywał zainteresowania RTS-ami opisze pokrótce mechaniki. Grupa od jednego do czterech graczy wybiera jedną z drużyn, rozbudowuje swoją bazę, dba o napływ zasobów i produkuje odpowiednie jednostki do radzenia sobie z innym graczem, albo przeciwnikiem sterowanym przez komputer.

Skoro podstawy rozgrywki mamy wyjaśnione, zejdźmy głębiej. W zasadzie każda ekipa ma podobny zestaw zabawek. Niektore jednostki są lepsze na pojazdy i budynki, inne przeciw piechocie, mamy dostęp także do specjalnych postaci z różnymi zdolnościami, które wpływają na przeciwników czy sojuszników. Różnice pojawiają się w projektach jednostek, i ulepszeń, które możemy wykupić. Przykładowo, tacy Space Marine wyekwipowani w różne uzbrojenie, mogą nadawać się do każdego zadania (i moim zdaniem w sumie tak jest, co trochę umniejsza innym jednostkom dostępnym dla tej frakcji).

Takie Nekrony praktycznie nie posiadają wielu ulepszeń, każda jednostka jest wyspecjalizowana do walki z konkretnymi celami. Nie są tak uniwersalni jak Space Marines, gdzie jeden odział odpowiednio dostosowany, może się sprawdzić w każdej sytuacji . Wszystkich frakcji dostępnych w grze jest dziewięć, przy czym każda z nich ma jakąś specjalną dla siebie mechanikę. Orki nie korzystają z energii, ale mają wskaźnik WAAAAAGH! który wymaga stawiania sztandarów, a wspominane wyżej Nekrony budując więcej, przyspieszają swój dalszy rozwój, i korzystają wyłącznie z energii. Takich delikatnych różnic jest sporo i wpływają one na rozgrywkę dość mocno, co jest dla mnie świetnym zabiegiem. Każda z frakcji naprawdę ma swój styl rozgrywki.

Suffer not the aliento live

Niestety trochę rozczarowujące jest, że nie zasłużyliśmy na pełnoprawny remake, a tylko na remaster. Postacie i modele nadal są kanciaste, a efekty i animacje przypominają, jak to kiedyś wyglądało, tym razem z ostrzejszymi teksturami. Dla kogoś, kto pamięta granie w tak wyglądające tytuły, to nie będzie większy problem, ale młodsi gracze niepamiętający takiej grafiki mogą się odbić. Na szczęście mamy do czynienia ze strategią, więc modele z bliska podziwiamy głównie w czasach przerywników filmowych w kampaniach. No właśnie, remaster to nie tylko jedna gra, ale dosłownie cała paczka, z którą zamierzam spędzić wiele godzin, nawet po opublikowaniu tego tekstu!

Dla starszych graczy wypowiem teraz słowa herezji. Klasyczne tytuły też miały DLC, tylko wychodziły one rzadziej i na raz otrzymywaliśmy znacznie więcej zawartości. Tak było również w przypadku Dawn of War, który na przestrzeni czterech lat otrzymał cztery duże rozszerzenia. Wszystkie wydane dodatki są zawarte w jednym miejscu, także kupując grę dostaniemy kompletne doświadczenie z całą zawartością dodawaną na przestrzeni lat. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że każdy element gry oferuje trochę inną rozgrywkę.

Podstawa kampania jest najlepszym miejscem, aby zacząć przygodę. Dziesięć fabularnych misji wprowadza nas w mechaniki gry, pokazując, jak konkretne jednostki działają i jakie są ich mocne oraz słabe strony. Fabularnie to klasyczny Warhammer, nie ma tu nic, co by wyrwało z kapci, ale rozumiem, czemu wielu graczy mogłoby wsiąknąć w ten świat. Pierwsze rozszerzenie daje nam dwie kampanie, gdzie na przemian kontrolujemy jedną z czterech frakcji. Ten element był dla mnie najsłabszy, ledwo przekazano jedną mechanikę a tu nagle do nauki wpadają zasady kolejnej ekipy, przez co Aeldari oraz Astra Militarum nie przypadły mi do gustu.

Trzeci i czwarty dodatek mają bardzo zbliżoną formę i jednocześnie różniącą się od tego co poznaliśmy do tej pory. Mamy tutaj wrzucone wszystkie dostępne rasy na mapę planety lub planet w przypadku czwartego dodatku, i zajmujemy sektory, dążąc do pełnej dominacji. Pomieszano planowanie ruchów ze znaną rozgrywką czasu rzeczywistego. Urozmaicenia dodaje także dobieranie ekwipunku dla naszego dowódcy po skutecznym ataku, co zwiększa jego wytrzymałość czy zadawane obrażenia.

Do tego każda z dostępnych nacji, ma własne bonusy, jak darmowe używanie bram między planetami jako Drukhari, czy też budowanie wysuniętych baz jako Adepta Sororitas. Regrywalność tego trybu to niesamowita sprawa! Każda z dostępnych ekip ma również własne zakończenie, więc warto zdominować ten tryb każdą z nich!

Klasycznie gatunek ten oferuje również potyczki, czyli pojedyncze bitwy z komputerowymi przeciwnikami na wybranych mapach, oraz oczywiście rozgrywkę wieloosobową. Niestety tego drugiego trybu nie sprawdziłem w pełni i grałem tylko 1vs1. Jako że oboje, krótko mówiąc, jesteśmy laikami w RTS-ach, to bawiliśmy się świetnie! Ciekawi mnie opcja starć 2vs2 przeciw prawdziwym graczom. Z botami gra się fajnie, ale niestety wyższy poziom trudności wiąże się z tym, że wróg szybciej generuje zasoby, więc szybciej ma sporo wojska i lepsze jednostki. Kolejny minus prostego remastera, gdyż wolałbym, aby poziom trudności szedł w parze z bardziej przemyślanymi akcjami wykonywanymi przez CPU niż wyłącznie przewagą ekonomiczną.

Heresy detected!

Wiedząc, czym gra jest, trzeba zapytać, czy to dobry remaster. I tu powiem wprost, że niestety nie. Mamy do czynienia z 20-letnią grą z lepszymi teksturami. Takie rzeczy zakładam, bez problemu można zrobić modami, co zapewne gracze robili do czasu premiery tego odświeżenia. Dodatkowo gra trafiła tylko na pecety, omijając konsole. Jaki w tym sens, wie pewnie tylko wydawca. Trochę zmarnowany potencjał, widząc, że coraz więcej strategii ma wsparcie kontrolera.

Tytuł ma także różne bolączki, które pewnie były w grze jeszcze przy jej oryginalnej premierze, jak np. misja każe zabić wszystkie jednostki wroga na mapie, i tak przez 10 minut kliamy i szukamy tej jednostki, bo mgła wojny pozostała na mapie. Gra ma także kilka mechanik, które trochę nie szanują naszego czasu. Czesto musimy czekać cztery minuty w miejscu na cooldown umiejętności, a w tym czasie nie możemy nic zrobić, bo nie generujemy zasobów. W ten sposób prawie dziesięć minut z trzydziestominutowej misji stoimy i czekamy, sprawdzając wiadomości lub przeglądając TikToka.

Tak właśnie prezentuję się remaster klasyka, który przez wielu uznawany jest za najlepszą grę w uniwersum Warhammera. Odświeżenie trochę rozczarowujące swoimi niedociągnięciami i brakiem zmian, których tytuł w paru miejscach zdecydowanie potrzebował. Jedyne co łagodzi mój ból, że nie jest to pełnoprawny remake to fakt, że na horyzoncie widnieje Dawn of War 4, który wygląda jak bardzo współczesna wersja recenzowanej gry. Niemniej czuję, że można byłoby ugrać więcej, wydając ten tytuł na nowych platformach, gdyż ograniczanie się do peceta, gdzie moderzy zapewne osiągnęli taki sam efekt, wydaje się niemądrym pomysłem.

Czuję, że tytuł ten skierowany jest do dwóch grup odbiorców. Do starych wyjadaczy, którzy kiedyś grali w oryginalną wersję, ale gdzieś zgubili fizyczną kopię i skuszą się na zakup kompletnego wydania, aby odtworzyć swoje wspomnienia. Drugą grupą są osoby takie jak ja, które odkryły uniwersum stworzone przez Games Workshop stosunkowo niedawno, i nadrabiają takie klasyki. Zabieg na mnie zadziałał, gdyż na dysku czeka już pobrany sequel do przetestowania!

Podziękowania dla Relic Entertainment za udostępnienie gry do recenzji!

Podsumowanie

Gra
  • Solidna rozgrywka
  • Różnorodność ras
  • Czuć bardzo dobrze klimat tego uniwersum
  • Pakiet ze wszystkimi dodatkami
Nie gra
  • Grafika i animacje mogą kłuć w oczy
  • Brak wersji konsolowej
  • Niektóre rozwiązania gameplayowe
Artyzm
Dźwięk
Gameplay
Fabuła
Werdykt: 3.5/5
"Między dobrą a przeciętną"
go-stargo-stargo-stargo-stargo-star
go-stargo-stargo-stargo-stargo-star

Warhammer 40000: Dawn of War - Definitive Edition to remaster, który wydaje się trochę niepotrzebny, gdyż mody lata temu zrobiły to co twórcy osiągnęli teraz. Boli jednak brak pełnoprawnego odświeżenia, który zapewne wywindowałby ocenę znacznie wyżej, niż obecnie. Nie można jednak negować contentu, jaki dostajemy za zaledwie 90 zł.

Platformy:
Czas czytania: 8 minut, 28 sekund
Komentarze
Dodaj nowy komentarz:
...
Twój nick:
Twój komentarz:
zaloguj się

Ta strona korzysta z reCAPTCHA od Google - Prywatność, Warunki.


Treści sponsorowane / popularne wpisy: