Publicystyka

Graliśmy w Rise of the Ronin! Wrażenia z pierwszych godzin rozgrywki

Poznajcie nasze wrażenia z pierwszych godzin nowej gry autorstwa Team Ninja i PlayStation Studios!

Nadchodząca produkcja autorstwa Team Ninja i PlayStation Studios to jedna z najbardziej oczekiwanych gier 2024 roku. Po premierze dwóch tytułów z serii Nioh twórcy zdecydowali się na odejście od schematu typu soulslike i stworzenie nowej marki – Rise of the Ronin. Pozycja pojawi się na rynku już 22 marca jako tytuł ekskluzywny dla PlayStation 5.

W tym materiale mogę podzielić się z wami pierwszymi wrażeniami dotyczącymi nadchodzącej premiery. Miałem przyjemność spędzić z grą kilka godzin i bliżej przyjrzeć się jak sprawdza się ten „RPG akcji w otwartym świecie”. Istotnym jest wspomnieć, że twórcy, tym razem nie przygotowują gry typu soulslike (przynajmniej według oficjalnych określeń), a tytuł, który ma być dużo bardziej przystępny dla początkującego gracza. Pojedynki wciąż bywają wymagające, więc nie obawiajcie się, to zdecydowanie nie jest gra dla „casuali”. Pewne mechaniki z gier typu souls zostają, jednak konsekwencje śmierci nie są już aż tak odczuwalne. Dostępne są również poziomy trudności — więc gdy zajdzie taka potrzeba — można skorzystać z ułatwienia.

Opowieść przedstawia dwóch bohaterów znanych jako Bliźnięta Ukrytego Ostrza, szkolonych wojowników mających przeciwstawić się władzom szogunatu. Na zlecenie swojej Mistrzyni, angażują się oni w pojedynek z amerykańskim komodorem marynarki Stanów Zjednoczonych. W wyniku pojedynku dochodzi do podziału rodzeństwa. Tak mniej więcej prezentuje się sam wstęp do wydarzeń przedstawionych w Rise of the Ronin. Kampania ma potencjał, aby pokazać Japonię, w czasie pełnym chaosu i zmian. Jeśli twórcy do samego końca utrzymają jakość, którą zaprezentowano na początku, to może wyjść z tego świetna historia w okresie historycznym, który do tej pory nie został w grach wystarczająco wykorzystany.

Zanim jednak rozpocznie się prawdziwa rozgrywka, najpierw trzeba stworzyć swoich bohaterów. Oferowany kreator postaci, chociaż nie tak szczegółowy jak w przypadku niektórych pozycji (m.in. nadchodzące Dragon’s Dogma 2), wciąż oferuje całkiem zaawansowane możliwości. Nie brakuje gigantycznej ilości suwaków pozwalających dostosować każdy element twarzy, w tym nawet kolor uzębienia. Twórcy dostarczyli kilkadziesiąt różnych fryzur, które można dodatkowo regulować poprzez dodanie różnego rodzaju grzywki, wielokolorowego pasemka itd. Istnieje możliwość ustawienia wzrostu czy zmiany wagi oraz masy mięśniowej bohatera. Przedstawiony kreator pozwala stworzyć bardzo różnorodnych bohaterów z lokalnym lub bardziej zachodnim typem urody. Chętni na zabawę będą mieli szerokie pole do popisu, aby jak najlepiej odtworzyć konkretne postaci i nie wątpię, że stworzone narzędzie im to umożliwi.

Galeria

Miałem okazję spędzić trochę czasu w otwartym świecie gry, w tym rozegrać kilka misji głównych. W rozgrywce od razu czuć, że twórcy zebrali i ulepszyli to co zadziałało w Nioh, by lepiej wpasowało się w rozgrywkę Ronina. Nie brakuje więc różnego rodzaju broni takich jak katany, włócznie, szable, a do pomocy ponownie można wykorzystać również broń palną. Podczas gry stale wypada nowe wyposażenie oraz przedmioty wspomagające takie jak preparaty i oleje tymczasowo podnoszące statystyki broni. Jest tegotaki dostatek, że szybko docenimy przygotowaną przez deweloperów opcję personalizacji ekwipunku. Jeżeli gracz znajdzie ciuch z wysokimi statystykami, który kompletnie nie pasuje do reszty, to po udaniu się do domu można zmienić jego wygląd na coś, co wcześniej udało się zebrać z pozostawieniem statystyk oryginału.

System ponownie został oparty na parowaniu ciosów i ocenie tego kiedy przeciwnik zaatakuje. Konieczne jest wykazanie się refleksem i dobrą oceną sytuacji. Zbyt śmiałe podejście szybko okaże się przyjęciem na klatę obrażeń zabierających co najmniej połowę zdrowia, co w walce – szczególnie z wymagającymi przeciwnikami – może okazać się kluczowe. Warto zaznaczyć, że pojedynków nie toczy się samemu, a przez większość czasu gracz posiada towarzysza, nad którym może przejąć kontrolę i na przykład uleczyć powalonego bohatera. Tytuł nie jest więc stricte soulsowy w temacie śmierci i wybacza niektóre błędy, pozwalając podnieść się po porażce, oczywiście o ile w ekwipunku znajdują się produkty lecznicze.

Otwarty świat gry oferuje całkowicie nowe doświadczenie dla osób zaznajomionych z produkcjami Team Ninja. Mapa posiada mnóstwo podzielonych na segmenty lokalizacji, w których gracz musi przywrócić porządek publiczny, wycinając wszystkich przeciwników znajdujących się w lokalizacji. Spokojnie można określić to jako bazy znane z serii Far Cry, czy wielu innych gier tego typu. Chociaż aktualnie miałem możliwość odwiedzić wyłącznie ułamek dostępnej mapy, to przyznaję, że eksploracja może być mocnym punktem gry. Oczywiście jeżeli lubicie odhaczać kolejne znaczniki. W grze nie brakuje terenów zielonych, ale znajdziecie również wiele wiosek, oraz serce całej mapy, czyli Jokohamę. Lokalizacja swoim projektem przypomina to co znane i lubiane z pierwszych części Assassin’s Creed, czyli pewien kolonizacyjny klimat, tym razem pokazany od całkowicie innej strony.

Być może oprawa graficzna nie wyróżnia się na tle innych wysokobudżetowych gier, ale i tak prezentuje się całkiem nieźle. Widocznych jest jednak kilka problemów. Roślinności przydałoby się kilka dodatkowych detali, a dystans rysowania, zarówno w trybie klatek na sekundę, jak i grafiki pozostawia wiele do życzenia. Wciąż jednak mowa o wersji przedpremierowej, która doczeka się jeszcze kilku aktualizacji, zanim trafi w ręce graczy. Różnie jest również z modelami postaci. Te pierwszo- i drugo- planowe wyglądają w porządku, posiadają mnóstwo szczegółów, których poskąpiono bohaterom znajdującym się całkowicie w tle. Miałem już okazję doświadczyć kilku scen, gdzie zebrał się tłum takich „mętnych z wyglądu” i co tu dużo mówić… można było zrobić to lepiej.

Pierwsze kilka godzin dało mi już całkiem wyraźny wgląd do tego jak prezentuje się Rise of the Ronin. Japońscy twórcy szczególnie dobrze radzą sobie z przygotowaniem świetnej, angażującej rozgrywki i tego właśnie oczekuję aż do samego końca. Zaawansowany model walki sprawdził się w kilku trudniejszych pojedynkach, jakich miałem okazję doświadczyć, a niektóre starcia musiałem powtarzać co najmniej kilkukrotnie. Następne godziny spędzę na jeszcze bliższym poznawaniu świata gry, czyli eksploracji i zaprowadzaniu porządku w okolicznych wioskach. Do tego w tle poznawać będę całkiem interesującą historię, która może kilkukrotnie zaskoczyć.

Do premiery gry zostały jeszcze niecałe dwa tygodnie. Znaczy to tyle, że część problemów technicznych, o których wspomniałem, może jeszcze zostać naprawiona w nadchodzących aktualizacjach. Recenzje tytułu pojawią się 21 marca i prawdopodobnie również wtedy będziecie mogli przeczytać szczegółową opinię dotyczącą Rise of the Ronin na naszej stronie.

Dziękujemy firmie Sony za udostępnienie gry do recenzji.

Platformy:
Czas czytania: 6 minut, 54 sekund
Komentarze
Dodaj nowy komentarz:
...
Twój nick:
Twój komentarz:
zaloguj się

Ta strona korzysta z reCAPTCHA od Google - Prywatność, Warunki.


Treści sponsorowane / popularne wpisy: