Publicystyka

Zagraliśmy w demo Quarantine Zone. Potencjał na hit?

Quarantine Zone: The Last Check to nowy symulator, w którym wcielamy się w strażnika obozu ocalałych po apokalipsie zombie. Demo zostało udostępnione na Steam, a my nie omieszkaliśmy go sprawdzić!

Kolejna apokalipsa zombie…

Nie oszukujmy się, większość gier o zombie pozwala nam grać jako ocalały, który jest na tyle wybitnym „złodupcem”, że aż może na własną rękę przetrwać w świecie pełnym niebezpieczeństw. Pierwszym z brzegu przykładem niechaj będzie moje ukochane Days Gone czy ciepło przyjęte arcydzieło Sony, jakim niewątpliwie jest The Last of Us. Nie kojarzę jednak gry, w której to wcielalibyśmy się w przedstawiciela tej drugiej strony – nie zombie, ale człowieka, który zarządza obozem ocalałych.

Żołnierza, którego decyzje i umiejętności posługiwania się bronią decydują o życiach innych osób, które zdecydowały się mu zaufać. No i tutaj całe na biało wchodzi wspomniane już dwukrotnie Quarantine Zone: The Last Check, którego krótkie demo zostało nieodpłatnie udostępnione na Steam kilka dni temu. Do tej pory aż 90% spośród 832 recenzji (teraz pewnie więcej), jest pozytywnych i szczerze pisząc nie ma się czemu dziwić. Jest jednak BARDZO dużo „ale”.

Stary motyw, nowa perspektywa

Nie oszukujmy się, motyw nieumarłych jest tak stary i tak chętnie wykorzystywany w każdy możliwy sposób, że na wymienianiu gier z gatunku „o chodzących truposzach” moglibyśmy poświęcić cały dzień. Pewnie nawet wtedy nie udałoby nam się namierzyć każdej pojedynczej produkcji, która wykorzystywała ten temat. Jednym z fajniejszych podejść do sztuki wysyłania na tamten świat naszych gnijących kolegów, charakteryzował się moim zdaniem Dead Island 2.

Ta produkcja wiedziała, że nie jest poważna i choć momentami robiło się strasznie, a fabularnie niczego nie urywała, to gameplay sprawiał, że nie dało się obok niej przejść obojętnie. Co prawda nasz szacowny naczelny nie dał się oczarować HELL-A i bezmózgiej masakrze bez ograniczeń, ale cóż, nie każdy może mieć nienaganny gust (wiem, że to czytasz GoDlike). Niemniej „Strefa Kwarantanny: Ostatnie Sprawdzenie” ma szansę przypaść mu do gustu.

Tutaj atmosfera jest bowiem dość poważna, a całość dodatkowo zyskuje na interesującej perspektywie strażnika (lub dowódcy, ciężko stwierdzić), który zostaje wysłany do jednego z obozów dla ocalałych. Demo pokazuje nam pierwsze 7 dni w grze i choć cierpi na kilka irytujących elementów, tak trzeba pamiętać, że wciąż nie mamy do czynienia z wersją 1.0 i do pełnoprawnej premiery we wrześniu jeszcze wiele rzeczy może się zmienić. No dobrze, ale czy w ogóle warto dawać szansę tej produkcji?

Gameplay #1 – Skanowanie i sortowanie

Zacznijmy może od omówienia samego pomysłu – jest on ciekawy i zdecydowanie świeży w tematyce, która już nieco trąci zgnilizną, niczym zombie, który wpadł do studni i kisił się tam przez kilka miesięcy. Pierwszego dnia mamy do dyspozycji jedynie swoje gałki oczne, kolejnego dostajemy skaner z latarką, a następnego i jeszcze jednego inne elementy wyposażenia. Codziennie gra raczy nas więc nowym narzędziem, które pomoże nam w identyfikacji zarażonych.

Ostatecznie nasz ekwipunek składać się będzie z wymienionego już skanera i latarki, stetoskopu, termometru z ciśnieniomierzem, pistoletu, a także testu próbki krwi. Ten ostatni gwarantuje, że ocalały jest lub nie jest zarażony, ale liczba tych cudownych narzędzi jest mocno ograniczona. W wersji demo można było go użyć jedynie trzy razy.

Gameplay opiera się na sprawdzaniu kolejnych ocalałych, którzy chcą znaleźć schronienie w naszym obozie i zostać ewakuowani po pewnym czasie. Naszym zadaniem jest upewnić się, że nie zostali oni zarażeni wirusem, który ostatecznie doprowadzi do ich przemiany w zombie i tym samym zagrozi wciąż niezarażonym mieszkańcom naszej bazy. Wszelkie obserwacje dotyczące konkretnej jednostki zapisujemy w tablecie, a ten ostatecznie informuje nas czy osoba ta jest „czysta”, może być zarażona, czy też nadaje się jedynie do odstrzału.

W pierwszym przypadku możemy powitać ją w naszym obozie, w drugim odesłać na kwarantannę, by wrócić następnego dnia i sprawdzić czy pojawiły się nowe symptomy zarażenia, a w ostatnim. Cóż, początkowo możemy takiego delikwenta wysłać do eliminacji, ale po tym jak zostajemy uzbrojeni w pistolet, możemy zająć się „problemem” osobiście. Nie tylko objawy poszczególnych osobników znajdują się w naszym centrum zainteresowania, ale również zawartość ich bagażu, jeśli takowy mają.

Wszelką broń należy konfiskować, a ocalałych na tyle nieodpowiedzialnych, by wnieść do strefy wolnej od zombie resztki ciała zarażonych – odprawić na tamten świat. Jak się bowiem dowiadujemy z informacji zawartych w grze, kontakt z ciałem zarażonego jest gwarantem na to, że wirus trafia do organizmu nieszczęśliwca, który dotknął szczątków bez żadnego zabezpieczenia. Nie powiem, jest to dość hardkorowa odmiana zarazy, ale hej, kto powiedział, że ma być tak jak zwykle?

Gameplay #2 – Zarządzanie bazą

Poza segregacją ludzi (wiem jak to brzmi, ale lepszego słowa nie znajdę), musimy jeszcze zarządzać całym obozem ocalałych. Od stawiania nowych konstrukcji, przez ulepszanie istniejących, aż po upewnianie się, że ocalali mają co jeść, generator ma wystarczająco dużo paliwa, a punkt medyczny – zapasy niezbędne do opieki nad chorymi. No i tutaj pojawia się zgrzyt, w postaci rozwiązania, jakie zostało zaproponowane przez deweloperów.

Ich zdaniem, jako dowódca bazy, naszym zadaniem jest nie tylko kupować te przedmioty i przechowywać je w magazynie, ale również osobiście dostarczać w odpowiednie miejsca. Do naszej dyspozycji oddano co prawda wózek, ale prowadzi się go gorzej niż nieślubne dziecko Mako i Hammerheada z serii gier Mass Effect. Dlaczego nie możemy zlecić tego smutnego obowiązku jednemu z wielu stacjonujących tam żołnierzy odzianych w hazmaty? Nie wiem, ale liczę na to, że w późniejszych dniach dostępnie będzie jakieś usprawnianie tej kwestii, bo w obecnym wydaniu jest to po prostu słabe…

Gameplay #3 – Obrona bazy i konwoju

Czyli ostatni element gameplayu w Quarantine Zone: The Last Check i jedyny, którego szczerze nienawidzę, przez wzgląd na to, jak słabo został zaimplementowany. Choć obrona bazy i obrona konwoju to technicznie dwie różne rzeczy, tak core gameplayu jest dokładnie taki sam. Przejmujemy kontrolę nad dronem i ostrzeliwujemy nadciągające zombie z miniguna, średnio- oraz wielkokalibrowego działa, dopóki fala lub wytrzymałość bazy/ciężarówki się nie wyczerpie.

Mam jednak z tym kilka problemów. Pierwszym z nich jest fakt, że fale są tak liczne i do tego stopnia rozproszone, że nie ma siły, która sprawi, że uda nam się odeprzeć hordę, zanim ta zapuka do bram naszego obozu. Drugim jest kwestia obrażeń, zasięgu i szybkości opadania pocisków z broni drona. Te pierwsze są śmiesznie wręcz niskie, a to ostatnie zdecydowanie za wolne. Mam szczerą nadzieję, że po kilku dniach będziemy mogli ulepszyć te elementy, bo jeżeli całość zostanie w tej formie, to obawiam się, że będzie to jeden z najbardziej znienawidzonych elementów – szczególnie że już gracze w recenzjach na niego narzekają.

Ostrzeliwanie konwoju lub muru nie zmniejsza paska życia naszego obozu, co jest akurat plusem, ponieważ w przypadku konwoju zombie mogą dostać się „pod” ciężarówki, a wytrzymałość muru maleje w zastraszającym wręcz tempie i bez dodatkowych obrażeń z naszej strony. Odparcie drugiej hordy od obozu udało mi się jedynie cudem, nawet pomimo maksymalnie ulepszonych wież strażniczych i stacjonujących żołnierzy.

AI tych miłych panów w mundurach też powinna zostać doszlifowana, bo w obecnym stanie są całkowicie bezużyteczni. Nie odstrzelili żadnego zombiaka przez cały czas trwania hordy i równie dobrze mogłoby ich nie być. Tłumaczeniem też trzeba będzie się zająć, jako że od czasu do czasu angielska wersja językowa wchodzi w polską, jednak jest to drobnostka, którą można na tym etapie wybaczyć.

Podsumowując

Nie będę tutaj oceniał produkcji, na podstawie bardzo krótkiego dema, bo wiele elementów może się zmienić praktycznie z dnia na dzień. Jeżeli plany Twórców pozostaną nienaruszone, to gra będzie miała swoją oficjalną premierę za 4 miesiące i dopiero wtedy postaramy się położyć na niej ręce, by sprawdzić jak ostatecznie wygląda ta produkcja. Na ten moment powiem więc tylko tyle, że pomimo mojego narzekania, Quarantine Zone: The Last Check mi się naprawdę podoba i wiążę z nią niemałe nadzieje.

Każdemu chętnemu zresztą polecam sprawdzenie wersji demo, jako że jest ono dostępne na Steam w jedynej uczciwej cenie, czyli za darmo. Osobiście uważam jednak, że warto zanotować sobie w swoim kalendarzu obecność premiery tego tytułu na growym rynku, ponieważ może on przypaść do gustu wszelkim osobom, które chciałyby zobaczyć w grach o zombie coś autentycznie nowego. Jeśli miałeś lub miałaś już okazję zagrać, to daj znać, co myślisz o tej produkcji, a jeśli nie, to gorąco zachęcam do wyrobienia sobie własnej opinii o tym potencjalnym hicie!

Platformy:
Czas czytania: 8 minut, 44 sekund
Komentarze
Dodaj nowy komentarz:
...
Twój nick:
Twój komentarz:
zaloguj się

Ta strona korzysta z reCAPTCHA od Google - Prywatność, Warunki.


Treści sponsorowane / popularne wpisy: