Zagrajmy w: The Calisto Protocol #9
Horror wszech czasów? Następca Dead Space? Nie, to po prostu kolejna dobra gra w tej tematyce.
The Calisto Protocol, to gra, która miała zrewolucjonizować grafikę na Playstation 5 oraz nowych Xboxach. Gra dysponowała ogromnym budżetem, ale ktoś chyba słabo nim dysponował... Co absolutnie nie znaczy, że gra jest zła! Aktualnie spędziłem w grze 6 godzin i muszę przyznać, że bawię się dobrze, choć nie zamierzam zachwycać się tą produkcją. Zapraszam do lektury!
Debiutująca 2 grudnia 2022 roku gra, mianująca się następcą Dead Space nie zebrała zbyt przychylnych ocen... Mimo to usiadłem do niej z czystą głową, bez żadnych uprzedzeń ani większych wymagań. Produkcja przywitała mnie ciekawym wstępem oraz bardzo ładną grafiką! Muszę przyznać, że z pewnością jest to jedna z ładniejszych gier, w które grałem. Niestety ta ładna grafika to trochę taka wydmuszka. Praktycznie wszystko, co widzimy to niezniszczalna makieta. Broń przenika przez ściany, uderzenia nie zostawiają śladów, a wiele elementów jest zwyczajnie nie do ruszenia. Szkoda, bo już od czasów Ps3 i Xboxa 360 twórcy zapomnieli o implementacji fizyki do otoczenia i zniszczalnych elementów środowiskowych.
Co trzeba oddać Calisto Protocol, to, że klimat tej gry przesiąknięty jest niepokojem i nerwowością. Klaustrofobiczne korytarze i lokacje, najeżone są trzymającymi w napięciu dźwiękami, a także śladami brutalnej masakry pracowników więzienia przez nieznanego wirusa. Przeciskając się przez ciasne szczeliny, tylko czekamy aż zaraz wyskoczy jakaś bestia i przerobi nas na paćkę. Oczywiście nie jesteśmy bierni na czyhające na nas monstra, poniważ do dyspozycji mamy kilka atrybutów, które skutecznie eliminują agresorów. Walka w tej grze jest w porządku, dosyć łatwa, ale niezwykle krwawa oraz dynamiczna. Z pewnością zrobi wrażenie na każdym graczu.
Fabularnie jest bardzo przeciętnie. Choć nie ukończyłem jeszcze gry, to kilka ładnych godzin mam za sobą i w scenariuszu serwowanym nam przez twórców jest wiele dziur, które mocno gryzą się z postępami gry. Kabała, w którą uwikłał się nasz bohater, jest jak najbardziej do przyjęcia, ale nie oczekujcie tutaj zaskakujących zwrotów akcji... Mamy iść do winy, prosta sprawa, ale winda oczywiście się zepsuje. Musimy przejść do sterowni? niby prosta droga, ale będzie zablokowana, więc czeka nas wycieczka dookoła. Taki zabieg jest zbyt często widziany w tym tytule, przez co odnosimy wrażenie zmęczenia materiału.
Rozwój postaci w grze objawia się jako ulepszanie wyposażenia, które pomaga nam rozprawiać się z przeciwnikami, oraz zwiększa statystyki naszego wyposażenia. Dzięki zbieranym "kredytom calisto" możemy w wyznaczonych miejscach ulepszać nasz ekwipunek. To dosyć prosty, ale skuteczny sposób na poczucie rozwoju naszego bohatera i wzmocnienie go na dalszą podróż. Ulepszeń jest sporo, więc warto eksplorować lokacje w poszukiwaniu waluty.
Na tę chwilę jestem zadowolony z The Calisto Protocol, ale nie dziwię się narzekającym graczom, którzy nakręceni hypem wydali pełną kwotę na ten tytuł. Na słowa pogardy zasługuje fakt, że w dodatku, który możemy kupić, znajduje się (prawdziwe) zakończenie gry... Zastanawia też fakt, co się stało z budżetem gry, który był określano jako "AAAA" , skoro nie widać tego w tej produkcji. Gra posiada polski język w formie napisów. Co ciekawe, wszystkie napisy na ścianach itp. są po polsku. Jest to ciekawy smaczek, rzadko spotykany w grach. The Calisto Protocol trafił do mnie w pakiecie PS+, jeśli jednak miałbym wydać na niego pieniądze, to polecam poczekać na solidną promocję. W moim odczuciu jest to dobry tytuł, ale ewidentnie czegoś tu zabrakło.
Komentarze
To po prostu dobra gra, teraz dodatkowo w cenie gorącego kubka. Ja bawiłem się świetnie po tych wszystkich "open worldach".
odpowiedzAktualnie mam to samo. A open World już mam serdecznie dosyć...
odpowiedzDodaj nowy komentarz: