Po +/- 10 godzinach gry doszedłem sobie spokojnym krokiem do Vegas. Do tej pory, mając maksymalnie 2 zadania na raz, starałem się skrupulatnie wypełniać każde najlepiej jak potrafiłem, a tu przez kilkanaście minut spadło na mnie 8 zadań w dodatku większość ze sobą powiązanych. Trochę mnie to przytłoczyło, ale nie o tym chciałem.
Gra jest naprawdę przednia. Szczerze mówiąc nie przeszkadza mi ani sekundowe chrupanie co kilkanaście sekund, ani aliasing wżynający się w me oczy (PS3, witam), ani tekstury nawet nie z drugiego sortu. Zadania są przyjemne, wciągające, ośrodki skupiające ludzi autentyczne, bohaterowie przekonujący i niedający się jednoznacznie sklasyfikować, jako "dobry - zły", każdy ma swoje motywy, każdy czyn jest w jakiś sposób usprawiedliwiony przez okoliczności.
Żeby gra nie przytłaczała oczywiście są typowo falloutowe motywy pozytywnego szaleństwa, które idealnie kontrastują z zabitymi żonami czy rozszarpanymi dziećmi. Muzyka w radiu miała chyba również pełnić tego typu rolę "wyluzowywacza", ale wyszło z tego kilka zapętlający się na przemian kawałków dobrych klimatycznie, ale okropnie miernych ilościowo.
Ogrom gry przede mną, więc wiele jeszcze nie widziałem, wiele mnie zaskoczy, ale w porównaniu do Fallouta 3 na chwilę obecną wypada to dość podobnie, nie rozumiem opinii skrajnie rozróżniających te dwie gry.
tl;dr - Polecam Fallouta: New Vegas.