Ale co to za zwycięstwo - dołożyć do konsoli bezużyteczny gadżet, który wyląduje gdzieś w pudle w szafie. (...) Ostatecznie 5 milionów motion controllerów Sony, kupionych przez graczy, żeby na nich grać, to więcej, niż 15 milionów kurzących się po kątach Natalów.
Chodzi jednak o fakt przekonania producentów gier: hej patrzcie, nasi klienci mają to urządzenie (nawet, jeżeli z niego na razie nie korzystają albo korzystać nie zamierzają), więc możecie robić na nie gry!
I tak oba urządzenia (Arc i Natal) są obecnie na straconej pozycji, bo mało będzie gier, tych nie 1st party, które będą pisane głównie z myślą o tych urządzeniach, tak jak jest to np. z Wii i Wiilotem, gdzie każdy posiadacz Wii posiada Wiilota. Ale dzięki wciskaniu, nawet na siłę, Natala wszystkim klientom Microsoft zwiększa ilość ludzi posiadających ten kontroler, więc jednocześnie zwiększa dostępną, istniejącą już, grupę potencjalnych konsumentów takich gier.
W przypadku Arc sytuacja będzie odwrotna - urządzenie będzie się kupowało dla gier. Więc jeżeli nie byłoby gier -> będzie mała sprzedaż urządzeń -> nie będzie gier. Błędne koło.
Oczywiście, mogę się mylić, bo przynajmniej Arc wygląda na kontroler, który będzie można stosować w większości gier (głównie strzelanki), więc jednocześnie nawet tzw. hardcorowi gracze mogą się nim zainteresować. Z kolei Natal... nie wiem, ale jakoś wciąż nie wyobrażam sobie grania na tym.
Nie raz widziałem komentarze dotyczące Milo i Natal i ludzie naprawdę wierzą że to prawdziwa sztuczna inteligencja..
Jeżeli ludzie
wierzą, że to sztuczna inteligencja, to znaczy, że Microsoft osiągnął swój cel
. Jak się bada, czy dane AI jest dobre?
Test Turinga - wsadza się człowieka do pokoju i każe się mu rozmawiać w języku naturalnym z kilkoma "osobami" (najczęściej nie widzi tych osób). Jeżeli człowiek-sędzia nie będzie potrafił rozróżnić, czy któryś z rozmówców jest maszyną, to wówczas można już mówić o "myślącej maszynie".
Jasne jest, że w przypadku Milo takie coś nie istnieje. Że to w większości dym i lustra, ale to nie ma być pełna sztuczna inteligencja, lecz zabawka. Coś jakby rozwinięte Tamagotchii.
Odnośnie tego fragmentu, co napisał Soul, zauważcie, że tu chodzi o "sztuczną inteligencję w odczytywaniu emocji", co jest czymś innym, niż pełna sztuczna inteligencja. Jakby nie patrzeć, jest wiele elementów (czy to wyglądu poszczególnych elementów twarzy, czy też brzmienie głosu), które jednoznacznie wskazują na emocje człowieka. Teoretycznie nei jest więc aż tak trudne przełożenie tego na sprzęt i kod.