Oj, coś się brzydko zapowiada na "wiele hałasu o nic". Peter znowu się potoczył do działu marketingu w piwnicy i pewnie walną ten tekst:
Peter: "Słuchajcie chłopaki! Pamiętacie Black&White? No to jeszcze raz to samo. Ja zrobię dobrą gierkę, grafika bardzo dobra, muzyka też. Trochę krótka, ale teraz to i tak zaleta. Wy macie zrobić z tego rewolucyjny produkt."
Chłopaki: "A gierka jest rzeczywiście rewolucyjna? I kiedy zamierzasz ją wydać?"
Peter: "No, gierka rewolucją nie będzie. Wydajemy za dwa lata"
Chłopaki: "Źle. Wydajemy za 4 lata. Od jutra zaczynasz mówić wszystkim, jaką to rewolucyjną grę robisz, jak ta gra odmieni oblicze przemysłu gier. Potem rok ciszy. Potem wypuszczasz 4 screeny. Potem rok ciszy. Potem wypuszczasz zarysy gry, cały czas powtarzając jaka to ona jest genialna, i ile w niej można zrobić. Premierę musimy przełożyć minimum 5 razy, inaczej ludzie nie uwierzą."
Peter: "Myślicie, że się uda?"
Chłopaki: "Będzie tak: ludzie to kupią. Kiedy zagrają i gra nie będzie rewolucją, wtedy zaczną marudzić. Ale inni i tak im nie uwierzą, albo będą chcieli się sami o tym przekonać. Tak czy inaczej wszyscy kupią grę."
I tak oto z Fable zrobiono najlepszą grę wszechświata. A moim zdaniem w ocenie tej (i innych gier) zawsze powinno się brać pod uwagę, jak gra spełniła oczekiwania, i ile z zapowiedzi zostało zrealizowanych. I się okaże, że Fable nie dość że nie spełniło oczekiwań nikogo, to jeszcze Peter nie wrzucił tam 75% rzeczy jakich deklarował. Ale gra się sprzedaje, brawo chłopcy z piwnicy!