Dorzucić jeszcze ludzi odpowiedzialnych za grafikę i nie dość, że gra miałaby świetną historię, to jeszcze - tak jak pierwsze cztery części- kosiła by konkurencję pod względem grafiki. Zupełnie nie czaję polityki Konami. Mają u siebie na miejscu (w Japonii) gości, którzy są świetni w tym co robią (dawne TS), a powierzają serię ludziom z zachodu tylko dlatego, że są z zachodu (i dorobek w dodatku mają zerowy).
W marcu 2009 roku NPD podało całościową sprzedaż (dot. tylko Ameryki i Kanady) pewnych gier, wśród których znalazły się gry z serii SH. Nie mam linku do oryginalnego źródła, ale cała lista jest m.in. tutaj:
http://www.pressstartgames.com/2009/03/npd-january-2008-life-to-date-numbers.htmlMultiplatform:
Silent Hill 5 - 73k (360), 84k (PS3)
Silent Hill Origins: 80k (PS2), 154k (PSP)
PS2:
Silent Hill 2 - 512k
Silent Hill 3 - 279k
Silent Hill 4 - 209k
W przypadku SH2-4 brakuje danych ze sprzedaży z PC i Xboksa (chociaż wątpię, by cokolwiek one poprawiły); w tym momencie SH5 był na rynku już 6 miesięcy.
Jak widać wyżej, od czasów SH2 (której sprzedaż też nie była jakaś genialna) sprzedaż serii w US pikowała w dół. Wiem, że w Japonii SH sprzedawał się trochę lepiej (SH3 w pierwszych 3 dniach sprzedało się w ilości 50 tys sztuk, SH4 z kolei przez pierwszy tydzień był na pierwszym miejscu listy sprzedaży z 41 tys sprzedanych kopii, zaś w następnym tygodniu był na 9 miejscu), nie mam jednak żadnych danych z Europy.
Gry pomimo, iż dostawały świetne noty i ogólnie były znane i popularne, to sprzedawały się słabo; powiedzmy sobie to szczerze, Ameryka to potężny rynek gier, a 300 - 200 tysięcy sprzedanych kopii gry z tak, wydawało by się, popularnej serii to po prostu żal. Nic więc dziwnego, że Konami poszło w outsourcing oraz próbowało zmieniać formułę (patrz: pierwsza wersja SH0). Jak widać chociażby powyżej, po sprzedaży SH0 i SH:HC, nie wyszło im to najlepiej.
Inna rzecz jest taka, że, tak jak napisałeś, "powierzają serię ludziom z zachodu tylko dlatego, że są z zachodu". W obecnej generacji Japończycy są strasznie zakompleksieni. Istnieje ogólna opinia, że Japonia wciąż siedzi jedną nogą w poprzedniej generacji konsol, że nie potrafi nadążyć za zachodem (gdzie obecnie jest największa sprzedaż na rynku gier) i w efekcie to właśnie zachód przejął pałeczkę w kwestii tworzenia innowacyjnych, okazałych technologicznie i najlepiej sprzedających się gier, które potrafią dotrzeć do całej gamy ludzi. Do tego wszystkiego dochodzi nieumiejętność dostosowania się japońskich firm do nowych wymogów rynku (gry AAA z ich rozdmuchanym budżetem). Stąd właśnie tyle japońskich firm stawia na outsourcing lub wykupuje zachodnie firmy.
Jeżeli będziesz miał okazję, przeczytaj sobie kiedyś wywiad, jaki udzielił Inafune dla 4Gamer, gdy postanowił odejść z Capcomu:
http://www.neogaf.com/forum/showthread.php?t=411847 (ogólnie Inafune znany był z tego, że otwarcie krytykował japoński rynek gier w tej generacji). Capcom jest tu zresztą najlepszym przykładem ślepego zapatrzenia się na zachód: pomimo wielu porażek z zachodnimi developerami (Bionic Commando, Dark Void) firma wciąż uważa, że np. samo oddanie serii DMC w ręce Ninja Theory nagle sprawi, że gra sprzeda się dużo lepiej (dla porównania, DMC4 sprzedał się w nakładzie bodajże 2.5 mln sztuk, z kolei Enslaved sprzedało się w ilości niecałych 500 tysięcy sztuk).