Na studiach chodził z nami koleś, który potrafił podobne rzeczy. Nie wiem jak z bardziej skomplikowanymi równaniami, ale mnożenie, dzielenie, potęgi i pierwiastki sypał z taką prędkością jak ten koleś. Jeden profesorek od analizy matematycznej na początku myślał, że on ma jakiś komputerek pod ławką i stąd tak szybko wszystko liczy. Mocno się zdziwił jak ten zaprezentował swoją umiejętność. Profesorek powiedział, że nigdy czegoś podobnego nie widział. Tylko co z tego skoro z logiki chłop sobie w ogóle nie radził. Potem uwalił termodynamikę i się poddał. Zrezygnował ze studiów i nie ukończył.